– Nie byłem u ciebie od rocznicy, mam Ci tyle rzeczy do opowiedzenia mamo.Jaehyun uśmiechnął się delikatnie, widząc podekscytowanie na twarzy jego chłopaka. Jeszcze przed wyjazdem postanowili pójść na cmentarz, żeby zapalić znicz dla mamy młodszego. Mimo że znają się już ponad rok i za kilka dni wybije pierwsza rocznica ich związku, on nadal nie mógł uwierzyć, jak zafascynowany był Taeyong, gdy mówił coś swojej mamie. On nie znał tego uczucia, nigdy nie mówił do nagrobka na cmentarzu. Wiedział jednak, że dla Lee to nie był zwykły pomnik z zapisanym imieniem i nazwiskiem. Dla niego było to miejsce, w którym jego ukochana mama w końcu mogła uwolnić się od bólu i cierpienia, jakiego doznała za życia.
– Przyszedłem do ciebie z Jaehyunem – zerknął na niego kątem oka, kontynuując – Dzisiaj są moje urodziny. Mam już dwadzieścia lat, kiedy stałem się taki stary?
– Właśnie mnie obraziłeś – mruknął Jung.
– Przepraszam staruszku – pociaśnił uścisk na jego dłoni – Masz przynajmniej klimatyczne urodziny. W Walentynki zapomina się, ile ma się lat – uśmiechnął się.
– Może masz odrobinę racji – odwzajemnił uśmiech.
– Jedziemy dzisiaj nad morze mamo – powiedział – Bardzo chciałbym cię tam zabrać, ale niestety już nie mogę. Odwiedzimy Doyoung hyunga. Ciekawe czy mieszka blisko plaży...
Taeyong jeszcze chwilę opowiadał to, co działo się w ostatnim miesiącu, po czym westchnął głośno. Tęsknił za mamą, ale wiedział, że nie będzie miał jej z powrotem. Dlatego starał się przychodzić na cmentarz najczęściej jak mógł, żeby przeprowadzić jednostronną rozmowę. Gdzieś w środku miał nadzieję, że jego mama słyszy to, co jej opowiada i się uśmiecha.
– Uświadomiłem sobie, że nigdy nie pokazałem Ci jej zdjęcia – zwrócił się do młodszego – Chciałbyś zobaczyć?
Jaehyun przytaknął, uśmiechając się delikatnie. Był ciekawy, ale nigdy nie naciskał na Taeyonga, bo nie wiedział jak mógłby zareagować. Chociaż miał się coraz lepiej i nie męczyły go żadne koszmary, wolał mieć pewność. Chciał, żeby to on sam wyszedł z inicjatywą. Zauważył, jak wyciąga z kieszeni portfel, a z niego niewielką prostokątną karteczkę.
– To nasze ostatnie zdjęcie, niedługo przed jej śmiercią – powiedział, podając mu je.
Chłopak przyjrzał się i od razu mógł zauważyć podobieństwo. Na zdjęciu Taeyong wyglądał prawie identycznie jak swoja mama, tyle że w krótszych włosach i bez kolczyków w uszach. Siedzieli na ławce w nieznanym mu miejscu, blisko siebie. Taeyong trzymał w dłoni plastikowy kubek ze słomką i uśmiechał się do kamery, opierając głowę o ramię rodzicielki. Ona natomiast ciasno obejmowała go w pasie, a podbródek miała ułożony na jego głowie. Miała na sobie różową sukienkę, a na końcach jej srebrnych kolczyków dostrzegł małe różyczki.
To dlatego Taeyong kochał róże i kolor różowy.
Jaehyun musiał przyznać, że mama Taeyonga była piękna, tak samo, jak on. Wydawała się bardzo delikatną kobietą o przyjemnym, spokojnym głosie.
– Jest piękna – powiedział – Jesteś do niej bardzo podobny. Yonghwan hyung też.
– Prawda? Jest przepiękna – uśmiechnął się – Powinniśmy wracać? Niedługo będziemy musieli jechać.
Jaehyun przytaknął i wolnym krokiem wrócił z młodszym do samochodu. Mieli kilka przystanków do zrobienia, dlatego pierwszym został dom Jaehyuna. Spakował się na kilka dni dzień wcześniej i teraz musiał tylko zabrać swoje rzeczy. Niemałym zaskoczeniem było dla nich zobaczenie pani Jung, siedzącej na schodach wraz z torbami jej syna.
CZYTASZ
01:27 AM| jaeyong
Fanfictionzakończone ✓ Jaehyun słyszał o Taeyongu wiele. Był przyjacielem każdego i wszędzie było go pełno. Wydawał się być ideałem. Chociaż wcale nim nie był, a on przekonuje się o tym jako pierwszy. instagram!au; pobocznie nomin, yerene start: 22.04.21 en...