» 148 «

658 63 67
                                    


Taeyong na zmianę spoglądał na godzinę na wyświetlaczu telefonu i rozglądał się dookoła. Był umówiony z Jaehyunem tam, gdzie zwykle, czyli w jego ulubionym ogrodzie kwiatowym niedaleko liceum. Minęło dopiero kilkanaście minut, ale on zaczął się stresować. Dlaczego nigdzie go nie widzi?

Ostatnie dni mógł uznać za najlepsze w jego całym życiu. Jeszcze nad morzem obejrzeli wspólnie wschód słońca, a nawet zatańczyli. Co prawda nie do końca był to taniec, bo raczej kołysali się do wolnej melodii, ale nadal miał on swój klimat.

Później Jaehyun był zajęty boksem, dlatego spotkali się tylko na chwilę, żeby wspólnie coś zjeść, zanim wróci do treningu. Kolejnego dnia starszy wyjechał za miasto do swojej rodziny. Miały to być tylko trzy dni, ale czas leciał Taeyongowi niesamowicie wolno. Yerim wyjechała z Juhyun na wakacje, ale na szczęście zostali mu jeszcze Jeno i Jaemin, którzy chętnie spędzili z nim trochę czasu.

Każdego dnia nieobecności Junga, wymieniali się tylko krótkimi wiadomościami. Oboje nie byli fanami długich rozmów telefonicznych, szczególnie że i tak niedługo mieli się spotkać.

– Gdzie on jest? – wymamrotał sam do siebie.

Westchnął głośno i podniósł się z ławki, kierując się do głównej bramy. Stwierdził, że tam na niego poczeka. Gdy wolnym krokiem maszerował do swojego celu, zauważył osobę biegnącą z naprzeciwka. Po chwili stanął przed nim Jaehyun z roztrzepanymi włosami, ciężkim oddechem i bukietem kwiatków mocno zaciśniętych w dłoni.

– Cześć Tae...

– Cześć – uśmiechnął się – Wyglądasz, jakbyś wyszedł z pobojowiska.

Jaehyun zaśmiał się krótko, po czym podszedł bliżej i szybko pocałował go w czoło.

– Kwiatki dla ciebie – odwzajemnił uśmiech.

– Dziękuję, są piękne – pokiwał głową – Dlaczego akurat margerytki?

– Czy mój przyszły florysta tego nie wie?

– Wiem, ale czy ty wiesz? – spojrzał na niego podejrzliwie.

– Czytałem, że symbolizują oddanie w miłości.

Taeyong uśmiechnął się jeszcze szerzej i przytaknął, przyznając starszemu rację. Jeszcze raz mu podziękował, cmokając jego policzek, po czym złapał jego dłoń.

– Gdzie idziemy? – zapytał.

– Gdzie tylko chcesz.

– Zwykły spacer jest w porządku. Mam też ochotę na naleśniki – rozmarzył się.

– Da się zrobić kapitanie – odsalutował – Przepraszam za to spóźnienie, ale pan, który kupował kwiaty przede mną, był bardzo niezdecydowany.

– Nic się nie stało – przytaknął – Komu je kupował?

– Żonie, na przeprosiny – zaśmiał się cicho – Cały czas zmieniał zdanie i dopytywał, czy te, które kupuje, są odpowiednie.

– Pomyśleć, że już jutro ja zacznę tam pracować – westchnął.

– Mama Jeno wydaje się podekscytowana współpracą z tobą – uśmiechnął się – Po tej rozmowie mówiła o tobie same dobre rzeczy.

Faktycznie, dwa dni od spóźnionych urodzin Taeyonga i dnia, w którym dostał wizytówkę, zadzwonił pod podany numer. Odebrała bardzo życzliwa kobieta, która okazała się mamą Jeno, tak jak się spodziewał. Spotkał się z nią w kwiaciarni, już po jej zamknięciu i omówił szczegóły ewentualnej pracy. Była to jej własna działalność, dlatego szybko zdecydowała się go zatrudnić, a do tego poczęstowała go czekoladowymi ciastkami, do których od zawsze miał słabość.

01:27 AM| jaeyongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz