» 57 «

602 62 17
                                    


Jaehyun westchnął głośno, przekręcając się kolejny raz w pościeli. Korzystając z okazji, że była sobota, chciał leżeć do południa i nic nie robić. Kiedy usłyszał dzwonek swojego telefonu, burknął coś pod nosem i skrzywił się, widząc, że dzwoni do niego mama Jaemina.

– Halo?

– Jaehyun? Czy Jaemin jest u ciebie? – zapytała.

Chłopak podniósł się do siadu i zmarszczył brwi, zdezorientowany. Słyszał, jak kobiecie trzęsie się głos, dlatego się zmartwił. 

– Nie ma go.

– Och...

– Czy coś się stało?

– Jaemin uciekł z domu.

– Że co? – wydukał.

– Wczoraj po południu do niego zaglądałam i jeszcze był. Wieczorem pokój był pusty, z szafy zniknęło parę rzeczy, a okno zostawił otwarte – dodała, mówiąc coraz ciszej.

– Spokojnie, dobrze? Zaraz przyjdę i porozmawiamy. Daj mi chwilkę.

Jaehyun szybko podniósł się z łóżka, a jego plany o leniuchowaniu cały dzień całkowicie wyparowały mu głowy. Wciągnął na nogi pierwsze z brzegu dresy i koszulkę, która leżała na fotelu. Krzyknął szybko, że wychodzi, chociaż nie był pewny czy ktoś w ogóle był w domu.

Wybiegł z domu w laczkach, w końcu szedł do sąsiadki i nie musiał się stroić. Chłopak naprawdę zmartwił się o kobietę, a oprócz tego nie mógł przestać myśleć o tym, co stało się z Jaeminem.

Jak to uciekł?

Wszedł bez pukania, bo drzwi ich domu praktycznie zawsze były otwarte. Słyszał, jak mama jego przyjaciela krząta się po kuchni, więc tam też się skierował.

– Dzień dobry.

– Jaehyun, jesteś już – odetchnęła – Usiądź.

– Niech pani opowie wszystko po kolei.

– Po pierwsze, mówiłam, żebyś nie nazywał mnie panią. Możesz mówić mi ciociu – zarządziła – Po drugie, jadłeś już śniadanie?

– Nie, ale-

– Więc zjesz ze mną.

Mimo tego, że Jaehyun protestował i chciał od razu przejść do rozmowy, pani Na nawet nie zawracała sobie nim głowy. Dopiero kiedy postawiła przed nim kubek herbaty i talerz ze stosem kanapek, usiadła i zaczęła mówić.

– Czemu nie jesz? – zapytał.

– Wystarczy mi kawa – mruknęła – Tak jak mówiłam, wczoraj południem wszystko było w porządku. Jaemin wrócił ze szkoły, zjadł obiad i poszedł do siebie. Zajrzałam do niego raz czy dwa i po prostu leżał z telefonem w łóżku. W nocy często przesiaduje do późna i gra na komputerze, więc poszłam powiedzieć mu, żeby odkładał to i szedł spać. Ale... go już nie było.

Jaehyun przytaknął, słuchając jej ze zrozumieniem. Myślał nad powodem, dla którego młodszy tak zwyczajnie zniknął z domu.

– Dzwoniłaś do niego?

– I to nie raz Jae... Nie spałam całą noc, bo myślałam, że wróci. Nad ranem starałam się uspokoić i wmówiłam sobie, że jest u ciebie. Okazuje się, że miałam złudne nadzieje – jej głos zadrżał, po czym westchnęła głośno – Wiesz może, gdzie jest? Obiecuje, że nie zdradzę, że wiem od ciebie.

– Chciałbym pomóc, ale sam nie mam pojęcia – pokręcił głową – Spróbuję później sam do niego zadzwonić.

– Byłabym wdzięczna. Chcę tylko wiedzieć, czy jest bezpieczny...

– Jeśli jest z nim Jeno, to jestem pewien, że jest bezpieczny.

– Ach, ten chłopak – wymamrotała.

– Jeno jest naprawdę dobry ciociu – westchnął – Bardzo troszczy się o Nanę, z nim nawet włosek z głowy mu nie spadnie. Na ogół jest naprawdę przyjazny. Tylko wygląda trochę groźnie – zaśmiał się cicho.

– To naprawdę przestało chodzić o niego. Wiesz, jak się wystraszyłam? Tak nagle zniknął – głos się jej załamał – Jestem złą matką, prawda? Powinnam dać mu trochę spokoju, a nie stale sprawdzać czy wszystko jest dobrze i-

– Nie mów tak, wcale nie jesteś złą mamą. Jaemin bardzo cię kocha.

– Bardzo się dla niego staram – wyszeptała – Wiesz, kiedy dowiedziałam się, że w wieku osiemnastu lat będę miała dziecko, nie było łatwo. Co prawda, bardzo chciałam je mieć, w końcu kochałam mojego chłopaka, potem męża – pokiwała głową – Ale trochę bałam się odpowiedzialności i tego, czy dam radę w przyszłości. Bałam się, że moje dziecko mnie kiedyś znienawidzi...

Jaehyun nie mógł nic poradzić na żal, który zalewał jego serce. Zrobiło mu się przykro, szczególnie dlatego, że pani Na była bardzo energiczną i wesołą osobą. Nigdy nie widział jej smutnej, a tym bardziej na skraju płaczu.

– Przecież jesteś świetną mamą. Nie ważne, że gdy odprowadzałaś małego Jaemina do przedszkola, to byłaś młodsza od innych mam – zaśmiał się cicho.

– Dziękuję Jaehyun. Nic dziwnego, że jesteś największym skarbem swoich rodziców – pociągnęła nosem – Co jeśli... nie wróci? Nie wybaczę sobie tego.

– Jestem pewny, że wróci, zanim się zorientujemy.

~~~~

miałam dzisiaj dobry dzień, więc wrzucam wam rozdział, żebyście mieli równie dobry wieczór ☀️

01:27 AM| jaeyongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz