Kolejny dzień okazał się równie słoneczny i urokliwy co poprzedni. Tym razem nie wybrali zacienionego miejsca na plaży, a wręcz przeciwnie - te na słońcu. Była dopiero godzina dziesiąta, ale woleli podnieść się z łóżka wcześniej i miło odpocząć, niż później smażyć się w samym szczycie słońca.– Jae, no chodź, proszę! – krzyknął chłopak.
– Opalam się.
– No proszę – usiadł na kocu, ochlapując przy tym starszego.
– Nie.
– Błagam – stęknął – Leżysz tu i nic nie robisz.
– Niech będzie – odetchnął – Ale niech nie będzie później żadnych krzyków.
– Jakich krzy-
Lee nie zdążył dokończyć, bo Jaehyun złapał go w talii i podrzucił jak małe dziecko, przez co z jego ust wyrwał się głośny pisk. Ludzi było wielu, ale większość nawet nie zwróciła na nich uwagi. Taeyong odruchowo złapał za kark starszego, który z szerokim uśmiechem kierował się w stronę morza.
– Nie o to mi chodziło!
– Naprawdę? – spojrzał na niego z udawanym szokiem – Mało mnie to teraz interesuje.
Po wejściu w głąb morza chłopak puścił Taeyonga, ale on i tak złapał mocno ramiona.
– Nie bój się, masz wodę do kolan.
– Faktycznie – blondyn spojrzał w dół, po czym zaśmiał się cicho – Chodź dalej, ale powoli, dobrze? Nie potrafię pływać.
– Spokojnie, jak będzie trzeba, to cię uratuję – uśmiechnął się – Nie musisz się martwić.
Jaehyun widział, że młodszy mimo chęci opierał się z wchodzeniem głębiej. Szedł bardzo powoli, a jego ramiona wolno drżały, dlatego złapał go za dłoń i przysunął go bliżej siebie.
Wkrótce na usta Taeyonga wpłynął mały uśmiech, a jego krok przestał być niepewny. Woda sięgała mu do szyi, a starszemu do klatki piersiowej, bo był kilka centymetrów wyższy.
– Widzisz? Nie ma się czego bać – powiedział Jung.
– Może teraz jest trochę mniej strasznie.
– Sam mnie tutaj ciągnąłeś – zauważył.
– Nie spodziewałem się, że wejdziemy aż tutaj! Patrz, ale ludzie są malutcy – rzucił, patrząc na plażę.
Najbardziej widoczne były kolorowe koce lub maty oraz parasole powbijane w piasek, tak aby dawały trochę cienia. Ludzie na nich spali lub siedzieli, coś jedząc. Dzieci bawiły się przy brzegu, a co jakiś czas dało się usłyszeć głosy ich matek, mówiące, żeby nie wchodziły dalej do wody.
– Bardzo mi się tutaj podoba – powiedział młodszy – Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś Yuno.
– Yuno?
– Przypomniało mi się to ostatnio – zaśmiał się cicho – Dużo osób tak do ciebie mówi?
– Mama, babcia i taka jedna pani z osiedlowego sklepu – uśmiechnął się.
– Nie przeszkadza Ci, że cię tak nazwałem?
– Pewnie, że nie – pokiwał głową – Daj ręce.
– Po co?
– Zaufaj mi.
Taeyong niepewnie wyciągnął dłonie, a gdy Jaehyun je złapał, zaczął kręcić się dookoła. Woda przyjemnie muskała ich skórę, a lekki wiatr sprawiał, że pogoda była jeszcze lepsza.
CZYTASZ
01:27 AM| jaeyong
Fanficzakończone ✓ Jaehyun słyszał o Taeyongu wiele. Był przyjacielem każdego i wszędzie było go pełno. Wydawał się być ideałem. Chociaż wcale nim nie był, a on przekonuje się o tym jako pierwszy. instagram!au; pobocznie nomin, yerene start: 22.04.21 en...