» 88 «

619 61 44
                                    


Kolejny dzień okazał się równie słoneczny i urokliwy co poprzedni. Tym razem nie wybrali zacienionego miejsca na plaży, a wręcz przeciwnie - te na słońcu. Była dopiero godzina dziesiąta, ale woleli podnieść się z łóżka wcześniej i miło odpocząć, niż później smażyć się w samym szczycie słońca.

– Jae, no chodź, proszę! – krzyknął chłopak.

– Opalam się.

– No proszę – usiadł na kocu, ochlapując przy tym starszego.

– Nie.

– Błagam – stęknął – Leżysz tu i nic nie robisz.

– Niech będzie – odetchnął – Ale niech nie będzie później żadnych krzyków.

– Jakich krzy-

Lee nie zdążył dokończyć, bo Jaehyun złapał go w talii i podrzucił jak małe dziecko, przez co z jego ust wyrwał się głośny pisk. Ludzi było wielu, ale większość nawet nie zwróciła na nich uwagi. Taeyong odruchowo złapał za kark starszego, który z szerokim uśmiechem kierował się w stronę morza.

– Nie o to mi chodziło!

– Naprawdę? – spojrzał na niego z udawanym szokiem – Mało mnie to teraz interesuje.

Po wejściu w głąb morza chłopak puścił Taeyonga, ale on i tak złapał mocno ramiona.

– Nie bój się, masz wodę do kolan.

– Faktycznie – blondyn spojrzał w dół, po czym zaśmiał się cicho – Chodź dalej, ale powoli, dobrze? Nie potrafię pływać.

– Spokojnie, jak będzie trzeba, to cię uratuję – uśmiechnął się – Nie musisz się martwić.

Jaehyun widział, że młodszy mimo chęci opierał się z wchodzeniem głębiej. Szedł bardzo powoli, a jego ramiona wolno drżały, dlatego złapał go za dłoń i przysunął go bliżej siebie.

Wkrótce na usta Taeyonga wpłynął mały uśmiech, a jego krok przestał być niepewny. Woda sięgała mu do szyi, a starszemu do klatki piersiowej, bo był kilka centymetrów wyższy.

– Widzisz? Nie ma się czego bać – powiedział Jung.

– Może teraz jest trochę mniej strasznie.

– Sam mnie tutaj ciągnąłeś – zauważył.

– Nie spodziewałem się, że wejdziemy aż tutaj! Patrz, ale ludzie są malutcy – rzucił, patrząc na plażę.

Najbardziej widoczne były kolorowe koce lub maty oraz parasole powbijane w piasek, tak aby dawały trochę cienia. Ludzie na nich spali lub siedzieli, coś jedząc. Dzieci bawiły się przy brzegu, a co jakiś czas dało się usłyszeć głosy ich matek, mówiące, żeby nie wchodziły dalej do wody.

– Bardzo mi się tutaj podoba – powiedział młodszy – Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś Yuno.

– Yuno?

– Przypomniało mi się to ostatnio – zaśmiał się cicho – Dużo osób tak do ciebie mówi?

– Mama, babcia i taka jedna pani z osiedlowego sklepu – uśmiechnął się.

– Nie przeszkadza Ci, że cię tak nazwałem?

– Pewnie, że nie – pokiwał głową – Daj ręce.

– Po co?

– Zaufaj mi.

Taeyong niepewnie wyciągnął dłonie, a gdy Jaehyun je złapał, zaczął kręcić się dookoła. Woda przyjemnie muskała ich skórę, a lekki wiatr sprawiał, że pogoda była jeszcze lepsza.

01:27 AM| jaeyongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz