» 159 «

523 59 39
                                    


Taeyong szedł wolnym krokiem ulicami miasta, patrząc na to, co dzieje się dookoła. Było mu strasznie duszno i czuł, jak gotuję się od środka, dlatego jedyne, o czym marzył to zimny prysznic. Czuł rozpierające go szczęście, gdy był coraz bliżej domu.

W ostatnim momencie przypominało mu się, że jego siostra prosiła go o kupienie kilku potrzebnych w domu rzeczy. Westchnął pod nosem i wszedł do najbliższego sklepu, od razu kierując się do lodówek. Pokręcił się pod nimi, udając, że czegoś szuka, chociaż zwyczajnie korzystał z chłodu. Po zabraniu potrzebnych rzeczy stanął w kolejce do kasy. Przy ladzie zauważył lizaki, które zazwyczaj kupował sobie w drodze do szkoły.

– Przepraszam – usłyszał.

Automatycznie przesunął się w bok, robiąc miejsce dla odzywającej się osoby. Podniósł wzrok i nie ukrywał zaskoczenia, widząc niższego chłopaka.

– Myeong, jak miło cię widzieć – uśmiechnął się.

– Ach, to ty – wymamrotał.

– We własnej osobie – odparł – Czemu jesteś taki przybity? Ostatnio bardzo chciałeś mnie spotkać.

Chłopak bąknął tylko coś pod nosem, a Taeyong zaśmiał się gdzieś w duszy, widząc jego minę.

– Możesz wejść przede mnie, masz tylko jedną rzecz – powiedział Lee.

– Poważnie? – zmarszczył brwi.

On przytaknął tylko, a Myeong z niepewnością wymalowaną na twarzy stanął przed nim. Taeyong czerpał dużą satysfakcję z zakłopotana młodszego, za każdym razem, kiedy mówił coś miłego. Widział, że denerwowało go to i taki był jego cel.

Po wyjściu ze sklepu pomachał jeszcze chłopakowi, który widocznie na kogoś czekał, a tamten fuknął pod nosem i odwrócił się w drugą stronę. Z szerokim uśmiechem odwrócił się na pięcie i powędrował do domu.

Jego uśmiech szybko opadł, kiedy zobaczył walizki stojące w wąskim korytarzu jego mieszkania. Nie przypominał sobie, żeby ktoś miał ich odwiedzać, więc znaczyło to jedno – ktoś wyjeżdża.

– Noona? Hyung? Wróciłem – odezwał się – Zrobiłem zakupy.

– Och, jesteś już – zza ściany wychyliła się Soora – Siadaj, zrobiłam Ci obiad.

– Dziękuję – pokiwał głową – Co to za walizki?

– To Hwana – odparła, stawiając mu pod nosem talerz – Jedz, póki ciepłe!

– Po co mu walizki? Jedzie gdzieś?

– Najpierw spokojnie zjedz i potem wszystko Ci opowiem.

Chłopak przytaknął tylko, chociaż w jego głowie pojawiło się milion pytań. Yonghwan nigdy się nigdzie nie ruszał, całe jego życie kręciło się wokół Tentu. Teraz nagle w ich mieszkaniu pojawiły się zapakowane walizki, a po jego starszym bracie nie było śladu. Zjadł najszybciej jak mógł, bo nie mógł doczekać się odpowiedzi na swoje pytania.

– Zjadłem! – krzyknął.

– Widzę – zaśmiała się cicho, wchodząc do kuchni – Więc-

– Hyung gdzieś wyjeżdża? Po co mu te walizki?

– Tak, wyjeżdża – przytaknęła – Myślę, że ucieszysz się, gdy powiem Ci gdzie.

– Noona, nie przeciągaj – stęknął, a ona zachichotała pod nosem.

– Yonghwan przyszedł do mnie ostatnio i powiedział, że znalazł ośrodek uzależnień. Szukał go już jakiś czas i chciałby zacząć się leczyć.

– Naprawdę? – wydusił.

– Tak – uśmiechnęła się – Jadą jutro z samego rana.

– Jadą?

– On i Doyoung.

Taeyong przytaknął, przypominając sobie, że Doyoung miał przecież ten sam problem, co jego brat. Był zdecydowanie bardziej rozgarnięty i mniej kłótliwy, ale nadal narkotyki były czymś, wokół czego kręciło się jego życie.

– Ile tam będą?

– Osiem miesięcy... lub więcej.

– Nie będziesz tęsknić za Doyoungiem hyungiem? – zapytał.

– Oczywiście, że będę – westchnęła – Osiem miesięcy to całkiem sporo, ale... to dla dobra ich obu. Bardzo się cieszę, że zdecydowali się na ośrodek. Robią to dla siebie i dla nas.

Taeyong szybko podniósł się z krzesła i mocno przytulił swoją siostrę. Był szczęśliwy, że jakiś rozdział w życiu jego rodzeństwa i jego samego się zamknie. Od zawsze chciał dobra dla swojego brata i teraz była na to szansa.

– Chciałbyś jutro jechać z nami ich pożegnać?

– Mam pracę – westchnął.

– No nic, w takim razie pożegnaj się dzisiaj wieczorem, okej?

– Jasne szefie.

˚○◦˚.˚◦○˚

Taeyong nie mógł być szczęśliwszy, kiedy po wymianie wiadomości z Jaehyunem, ten zadzwonił do niego i powiedział, że załatwił mu dzień wolny. Kolejny raz był mu wdzięczny i szukał sposobu, aby się odwdzięczyć, chociaż starszy stanowczo odmawiał.

Doyoung i Yonghwan mieli pojechać do miasta, w którym znajdował się ich ośrodek pociągiem, a stamtąd ktoś miał ich odebrać. Dlatego teraz stali na peronie, wymieniając między sobą ostatnie zdania. Taeyong stał przytulony do boku Jaehyuna, który zaoferował, że może ich tutaj przywieźć.

– Zaraz będziemy musieli iść – mruknął Doyoung – Zostało kilka minut.

– Idźcie, nie będziemy was zatrzymywać – odparła Soora – Uważajcie na siebie dobrze?

Taeyong zauważył, że jego siostra powoli się rozklejała, ale nie mógł jej za to winić. Mimo że on też był szczęśliwy, wiedział, że będzie odrobinę tęsknić za tą dwójką. Doyoung ostatni raz pocałował dziewczynę, na co Yonghwan skrzywił się, ukazując swoje niezadowolenie.

– Zobaczymy się prawie za rok, a ostatnie co każecie mi oglądać, to wasze buziaczki?

– Tak – Kim wytknął mu język – Musisz się z tym pogodzić.

– Może w następnym życiu – parsknął.

Taeyong odsunął się lekko od swojego chłopaka, a wtedy Yonghwan przyciągnął go do uścisku. Był lekko zaskoczony i szczerze, nie pamiętał, kiedy ostatni raz go przytulał. Może było to po śmierci ich mamy, a może jeszcze wcześniej.

– Trzymaj się młody – mruknął – Jesteś silny, jasne? Nie pozwól, żeby ktoś wszedł Ci na głowę. Wytrzymaj ten rok bez ukochanego brata – zaśmiał się.

– Postaram się – uśmiechnął się.

– Wiem, że będziesz w dobrych rękach – spojrzał kątem oka na Jaehyuna – Trzymaj się go.

– Będę – przytaknął – Powiedzenia... tam. Wierzę w ciebie.

– Dzięki. Wiesz, że cię kocham, no nie?

– Ja ciebie też hyung.

Nie pamiętał również, kiedy powiedział ostatni raz bratu, że go kocha. Właściwie, nie widział czy kiedykolwiek to zrobił. Dlatego ten moment chciał zapamiętać na zawsze, wiedząc, że mama byłaby z nich dumna.

~~~~

miłego dnia gwiazdy <3

01:27 AM| jaeyongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz