Następne kilka dni po informacji, o której się dowiedziałam, były dla mnie trudne. Kiedy wydobrzałam i wróciłam do zajęć widywałam Malfoya, a przez to przypominało mi się to wszystko co wydarzyło się na wieży astronomicznej. Było to dziwne uczucie, mieć świadomość że już kiedyś wyznałaź komuś uczucia, że ta osoba również cię kocha, ale nie jesteście razem i nie wiesz czy to, dlatego że ta osoba odkochała się w tobie, czy dlatego że boi się tej miłości. Nie masz pojęcia co się stało, dlaczego wymazała ci pamięć, skoro czuję to samo co ty.
Po co to zrobiła?
Nie wiem...
Najgorsze jest jednak to, że nigdy nie poznam prawdy...
Draco widywałam stosunkowo rzadko, nie było go na lekcjach, nie przychodził na posiłki i dyżury. Irytowało mnie to ponieważ, wszystko miałam na głowie, ale z drugiej strony może to i lepiej, chyba nie potrafiłabym spojrzeć mu w twarz po tym wszystkim co się wydarzyło. Nie wiem dlaczego go nie było, może wstydził się patrzeć na mnie, może nie chciał doprowadzić do konfrontacji.
Choć było mi trudno, ponieważ nieprzespane noce i samotne spacery po korytarzach są i nudne i uciążliwe, to wolałam taki los niż być skazana na towarzystwo ślizgona.
Był teraz wieczór, siedziałam na szkolnym dziedzińcu sama. Przyjaciółki zajęły się jakimiś swoimi sprawami i chyba poszły do Hogsmeade. Ja jednak nie miałam ochoty na wyprawę, chciałam posiedzieć sama, odpocząć. Zabiniego również na szczęście koło mnie nie było, nie potrafiłabym rozmawiać z nim po tym wszystkim. Za każdym razem, kiedy byłam w jego towarzystwie, po prawdzie którą ujrzałam, musiałam kłamać. Ale kłamstwo bolało mnie bardziej niż zawsze, było trudniejsze i bardziej uciążliwe...
Eric również zajął się swoimi sprawami, a ja siedziałam teraz na murku przed szkołą, sama ponieważ na dworze było zimno a większość uczniów rozeszła się albo do dormitorium, albo do Hogsmeade, albo zajęli się innymi sprawami.
W samotności siedziałam i patrzyłam w przyrodę, która mnie otaczała. Czytałam również książki, które dostałam od babci. Skoro nikogo przy mnie nie było, mogłam się trochę doszkolić, ostatnio zaniedbałam naukę. Powinnam szlifować dar, aby w przyszłości umieć go wykorzystywać. W ostatnim czasie nie zajmowałam się dziennikiem i odkryciem jego sekretu, Eric nie nalegał abyśmy razem coś kombinowali i próbowali szukać czegokolwiek o nim, dlatego w ostatnim czasie temat przeklętego dziennika wygasł. W sumie może powinnam zacząć się tym bardziej interesować...
Chociaż z drugiej strony na razie nie mam na to głowy, nawet nie poświęcałam czasu na naukę, a mam do zrobienia i lekcje szkolne i dodatkowe te o wróżbiarstwie. Dopiero teraz znalazłam trochę czasu, aby móc się doszkolić, ale musimy zająć się tym dziennikiem. Pójść do szkolnej biblioteki i poszukać czegoś o tym pradawnym języku. Ciekawi mnie co napisała prababcia Amelia, a co najważniejsze skąd znała ten tajny język. Eric mi pomoże, jestem tego pewna, wiem również że dziennik jest bezpieczny i mu ufam, dlatego nie muszę się spieszyć. Na razie mam za dużo zmartwień.
Siedząc tak samotnie na dziedzińcu zapatrzona w książkę nie myślałam o otaczającym mnie świecie, pochłonęłam się nauce. Nagle nie wiadomo skąd wokół mnie znalazło się golden trio, którego w ostatnich dniach w ogóle nie widywałam. Przestraszyłam się, kiedy byli koło mnie, ponieważ nie spodziewałam się że ktokolwiek przyjdzie.
- o matko, wystraszyliście mnie!
- oj nie bój się, to tylko my- zaśmiał się Ron.
- co tam masz?
Zmieszałam sie, nie chciałam mówić prawdy dziewczynie. Na szczęście w tej chwili przypomniało mi się, że jakiś czas temu mieli mi coś pokazać. Papier z narysowanym naszyjnikiem, tym który zaatakował Bell. Dziewczyna jeszcze nie wróciła ze szpitala. Postanowiłam nie odpowiadać na pytanie i prędko zmienić temat.
- co tam u was?
- w porządku, wracamy z trzech mioteł- powiedział Harry.
- tak w ogóle to przypomniało się, że mieliście mi coś pokazać.
- rzeczywiście, mieliśmy pokazać ci naszyjnik który zaatakował Bell.
- nadal nie wierzę w to Harry, aby Draco mógłby być winny ale chciałabym dowiedzieć się co to za błyskotka.
- Ron mam nadzieję, że tym razem masz go ze sobą?- zwróciła się gryfonka do chłopaka.
- daj spokój, tym razem nie zapomniałem. Chłopak zaczął szukać po kieszeniach kartki, aż nagle wyciągnął malutki kawałek pergaminu i podał mi go. Z ciekawością prędko rozwinęłam go a to co tam ujrzałam zmroziło mi krew w żyłach.
- dziwne...- powiedziałam pod nosem.
- co jest takiego dziwnego?- zapytał Ron.
- mam wrażenie, że gdzieś widziałam ten naszyjnik ale nie za bardzo pamiętam gdzie.
- jak to go widziałaś?- zapytała Hermiona.
- no wydaje mi się, że gdzieś go widziałam. Nie wiem może jakiś podobny ma moja mama albo babcia, albo może któraś z nauczycielek go nosiła.
- to niemożliwe!
W tej chwili dziewczyna wyrwała mi kartkę z rąk, wszyscy gryffoni przyglądali mi się bardzo uważnie. Próbowali wyczytać z mojej twarzy co się dzieje, skąd mam informacje apropo tego przeklętego wisiorka.
- ej ale co tak się na mnie patrzycie?- zapytałam zdziwiona.
- Ashley gdzie widziałaś ten naszyjnik?- zapytał zaniepokojony Harry.
- dlaczego tak się przestraszyliście, przecież mówię wam że może widziałam go w jakimś sklepie albo gdziekolwiek indziej. Albo może mi się wydaje, jakieś podobne kryształy widziałam.
- Ashley nigdzie indziej nie mogłaś go ujrzeć, to pamiątka po zmarłej czarownicy. Pamiątka, która znajduje się tylko i wyłącznie tutaj w Hogwarcie. Dawno temu ten naszyjnik zaginął w murach szkoły, potem ktoś musiał go odnaleźć, rzucić klątwę i podarować Katie - odpowiedziała Hermiona.
Teraz sama poczułam zmieszanie, czyżby przewidziało mi się, albo wydawało że widziałam ten wisior. Nie, ja jestem pewna, na pewno go widziałam. Pamiętam te klejnoty, jego wygląd jest identyczny jak ten, który znajduje się w mojej pamięci. Nie pamiętałam gdzie go widziałam, ale byłam pewna że na pewno kiedyś go spotkałam.
- dziwne prawda?- zwróciłam się do przyjaciół.
- i to bardzo, gdybyś nie była naszą przyjaciółką zaczęlibyśmy cię podejrzewać- powiedział Ron.
- ale z drugiej strony, gdyby była winna to nie przyznała by się że go widziała.
- no w sumie masz rację Hermiona- ponownie odpowiedział rudowłosy chłopak.
- musisz jak najprędzej przypomnieć sobie gdzie go widziałaś, kto go miał.
- niech się zastanowię Harry... nie wiem gdzie go widziałam, ale wydaje mi się że to nie było w szkole. Chyba gdzieś w trzech miotłach albo Hogsmeade. Tak, jestem przekonana że widziałam go tam, na pewno nie znajdowała się w Hogwarcie.
- dziwne, może miała go ze sobą jakaś czarownica...
- pewnie tak.
Nagle mnie olśniło, przypomniałam sobie gdzie spotkałam ten przeklęty wisior. Przypomniałam sobie, że to ja go doręczyłam, że to ja trzymałam go w rękach. Teraz zrozumiałam, że to ja byłam doręczycielem przesyłki do Dumbledora. Przypomniałam sobie, że to ten naszyjnik był przyczyną mojego szantażu przez Malfoya. Malfoy.... Przeklęty diabeł... Czy to możliwe, że gryffoni mają rację, czy to Draco rzucił klątwę na wisior, wykorzystał mnie aby pozbyć się Dumbledora? Tak bardzo go broniłam, ale teraz widzę że bezpodstawnie... Zawiódł mnie tak wiele razy, ale to już jest przesada... A gdybym to ja go otworzyła, gdyby nie Katie Bell złapała go w swoje ręce, to ja znajdowała bym się na jej miejscu. To ja teraz leżałabym w szpitalu... Czy ten przeklęty ślizgon nie myślał o tym, że mogło to mnie zabić. Zaniosłam go do toalety w trzech miotłach, a ona prawdopodobnie zabrała go z tego miejsca. To przeze mnie dziewczyna teraz walczy o życie, to ja jestem wszystkiemu winna...
Nie...
To przeklęty Malfoy, on w to wszystko mnie wplątał. To przez niego teraz czuję się winna. To jego wina, że dziewczyna leży w szpitalu...
Przeklęty Draco...
Jak on mógł mi to zrobić...
Jaka ja byłam głupia...
Nie mogę przecież powiedzieć tego gryffonom... On w to wszystko mnie wplątał, zasługuje na karę ale ja też jestem w to zamieszana. Może oni mi uwierzą, że nie jestem winna ale na pewno nauczyciele już nie. Potem zostanę oskarżona i trafia do więzienia, za to że pomagałam mu w spisku przeciwko dyrektorowi szkoły.
Ale po co on to robił?
Co zrobił mu Dumbledore?
Przecież jest wspaniałą osobą, dobrze rządzi szkołą, pomaga wszystkim którzy są w potrzebie. Dlaczego to robi?
A co najważniejsze skąd zna te zaklęcia? Okej jest inteligentnym chłopakiem, ale nie jest wybitnym czarodziejem. Na pewno ktoś mu musiał pomagać, ale kto i po co...
- Ashley słuchasz nas?
Nagle moje rozmyślania przerwał głos dziewczyny.
- yyy tak Hermiona, zamyśliłam się.
- o czym myślałaś?
Kurde, wiedziałam że będą dopytywać. Ale przecież nie mogę im powiedzieć prawdy, muszę znowu kłamać ale tym razem chyba od mojego dobrego kłamstwa będzie zależało moje życie. Poraz pierwszy nie zmyślam tylko dlatego, że nie chcę by poznali prawdę bo wstydzę się czy boję przekazać im swoje uczucia. Tym razem naprawdę ważą się losy mojego życia. Jeśli oni komukolwiek o tym powiedzą trafię do Azkabanu za próbę morderstwa. Nikt nie uwierzy mi, że to Draco szantażował mnie i kazał zanieść mi ten wisior. Na pewno cała wina spadnie na mnie, że to ja chciałam go otruć i zabić.
Muszę kłamać, ale tym razem dobrze. Spojrzałam się na przyjaciół i jak najlepiej tylko potrafiłam próbowałam ukrywać moje emocje. Uśmiechnęłam się i powiedziałam.
- próbowałam przypomnieć sobie gdzie widziałam ten wisior i chyba mi się udało, pewna kobieta miała go na szyi w trzech miotłach. Ale gdyby był przeklęty no to wtedy zatokowy by ją.
- racja, więc wtedy ktoś musiał jej go ukraść i rzucić klątwę. Potem przekazać go Bell a ona pod wpływem czaru miała zanieść do dyrektora. Czyli nadal jesteśmy w punkcie wyjścia, nadal nic nie wiemy. No trudno trzeba szukać dalej- powiedział Harry.
- Ashley zostawimy cię teraz samą a my spróbujemy ustalić coś więcej- powiedziała dziewczyna.
- jasne idźcie, powodzenia.
Po chwili zostałam sama, na szczęście ponieważ kolejne kłamstwa mógły być coraz trudniejsze i nie wiem czy udałoby mi się nie zwrócić na siebie podejrzeń. Na szczęście poszli szukać dalej a ja mogę zająć się tym tlenionym idiotą. Tym razem nie będę litościwa, zamorduję za to co mi zrobił. Zamorduję go za to, że wciągnął mnie w to bagno. Zamorduję go za to, że przez niego mogę pójść do więzienia jeśli ktokolwiek się o tym dowie. Idiota wiedział, że jeżeli mnie wykorzysta to będę musiała go później kryć jeżeli prawda wyjdzie na jaw. Ponieważ jeśli on trafi do więzienia to pociągnie mnie do odpowiedzialności. Przeklęty Malfoy, myślałam o naszym uczuciu, o tym wszystkim co się wydarzyło na wieży astronomicznej, o tym dlaczego wymazał mi pamięć, a nawet nie sądziłam że jeszcze większe problemy i zmartwienia czyhają za rogiem. Teraz muszę martwić się o przyszłość, ponieważ przez niego mogę trafić do więzienia. Tam gdzie siedzą mordercy, a ja nie jestem jedną z nich, nie miałam pojęcia że robię coś złego. Ten przeklęty idiota mnie wykorzystał, tak tego nie zostawię ...
Byłam tak wściekła jak nigdy w życiu, byłam w furii. Wybiegłam z dziedzińca i zaczęłam biec w kierunku dormitorium należącego do prefekta slytherinu.
Biegłam po korytarzu jak szalona, nie interesowało mnie to że zwracam na siebie uwagę innych. Na szczęście uczniów było niewiele, a ci co stanęli na mojej drodze szybko tego pożałowali. Popychałami ich i krzyczałam jeśli ktokolwiek staną pomiędzy mną a drogą do Malfoya.
Zanim tam dotarłam szybko poszłam do mojego pokoju, odłożyłam książki i poszłam do niego.
Kiedy podbiegłam do obrazu przedstawiającego Salazara zaczęłam wrzeszczeć.
- wpuść mnie do tego idioty rozumiesz? Muszę z nim jak najprędzej porozmawiać, zamorduję go!
- uspokój się dziecko, nie będę rozmawiać z tobą takim tonem.
- zamknij się bo cię spale, ten twój przeklęty obraz! Już nik więcej nie zobaczy w tej szkole twojej twarzy!
Przeraził się, chyba zrozumiał że jestem w tak wielkiej furii iż jestem zdolna do wszystkiego.
- panienko nie rób mi krzywdy, nie wypuszcze cię bo panicza nie ma w środku.
- jak to go nie ma?! A gdzie ten idiota poszedł!
- nie wiem, nie tłumaczy mi się ze swoich planów. Proszę przestań krzyczeć i poczekaj na niego w spokoju.
- ja mu dam czekanie! Znajdę go, wyciągnąć go chociażby z podziemi i zamorduję, żeby z powrotem do niej wrócił!
Nigdy wcześniej nie byłam w takiej furii, nigdy wcześniej nikt mnie takiej nie widział. Dobrze, że wszyscy przyjaciele znajdowali się z dala od szkoły. Trudno byłoby mi się z tego wytłumaczyć, nawet ja nie poznawałam samej siebie. Byłam tak bardzo wściekła, inna niż zawsze. Oczywiście każdy ma swoje humorki, ale sama siebie nie poznawałam, byłam gotowa zrobić wszystko aby zemścić się na tym okrutnym potworze. Nie rozumiem jak mogłam się zakochać w tym dupku. Jak mogłam oddać mu serce, a on po raz kolejny mnie zranił...
Po raz kolejny mnie wykorzystał...
Namącił mi tylko w głowie, a ja znowu przez niego cierpię. Ale teraz to nie tylko cierpienie, teraz jest zagrożenie mojego życia, mojej wolności, mojej przyszłości. Nie daruję mu tego, wyciągnie go chociażby z podziemi i pociągnąć do odpowiedzialności. Zapłaci mi za wszystkie krzywdy, które mi wyrządził. Za to wszystko co spotkało mnie przez niego. Pożałuję, że kiedykolwiek mnie spotkał, że kiedykolwiek mnie szantażował.
Teraz to nie ja będę bała się jego, ale on mnie. Zobaczy, że krukoni potrafią też być okrutni, tak samo jak ślizgoni a może i nawet jeszcze bardziej, a na pewno ja. Teraz już nie ma miłości, jest tylko nienawiść za to co mi zrobił, za to że w to wszystko mnie wplątał.
Przeklęty idiota wykorzystał mnie, zabawił się mną...
Jak ja go nie cierpię...
CZYTASZ
ZRANIONA/ D. Malfoy
FanfictionOpowieść różni się od oryginału, są dodatkowe postacie i wydarzenia, które nie wystąpiły w książce. Opowiadanie zaczyna się na 6 roku nauki głównej bohaterki.