46.

27 1 0
                                    

Perspektywa Draco:

Próbowałem pogodzić się z dziewczyną, próbowałem wytłumaczyć jej, że źle mnie zrozumiała, że źle odczytała moje słowa. Aż nagle upadła, na szczęście złapałem ją w ostatnim momencie w moje ramiona.
Tak bardzo się o nią bałem, wyglądała tak bezwładnie, jak manekin...
- Ashley co się z tobą dzieje? Ashley? Słyszysz mnie? Ashley halo?- krzyczałem.
Dziewczyna milczała a jedyne co ciągle powtarzała to (boli). Mówiła, że głowa rozpala ją od środka, że ból jest nie do zniesienia, że czuję ogień który pożera ją od środka. Ogromny ból, a potem zemdlała.
Złapałem ją tak, aby nie uderzyła się w głowę. Tak bardzo się o nią martwiłem. Martwiłam się, że coś złego się z nią dzieje. Nie rozumiałam dlaczego zemdlała.
Nie wiedziałem czy to moja wina, czy to z nerwów poczuła się gorzej i zemdlała...
Jest taka delikatna niczym kwiat róży, a teraz bezwładnie leży w moich ramionach.
- Ashley! Ashley! Obudź się! Ashley!- krzyczałem bez przerwy.
Próbowałam ją obudzić, ruszałem jej  ramionami i głową, lecz ona nie reagowała. Leżała bezwładnie z zamkniętymi oczami. Sprawdziłem czy oddycha i na szczęście oddech udało mi się usłyszeć.
- chociaż tyle- pomyślałem.
Bardzo się o nią martwiłem, wiedziałem że jak najprędzej muszę zabrać ją do skrzydła szpitalnego, a tam muszą się nią zająć. W tej chwili nie interesowało mnie to, że nielegalnie byliśmy na wieży astronomicznej, nie interesowało mnie to że możemy ponieść konsekwencje.
Jedyne o czym myślałem to to, aby ją uratować, aby jak najszybciej dać jej pomoc. Nie wiem co się z nią stało, ale wiem jedno, bardzo się o nią martwiłam i o to czemu leży tutaj bezwładna.
W mgnieniu oka zaniosłem ją do pani Pomfrey.
- halo! Ratunku! Pomóżcie mi! Halo!
Po chwili kobieta przybiegła do skrzydła szpitalnego, kiedy mnie ujrzała była zaskoczona. Po pierwsze była już noc, a po drugie na rękach miałem bezwładną dziewczynę.
- matko boska, co się z nią stało?
- nie wiem, powiedziała że boli ją głowa a potem zemdlała. Odrazu ją tu przyniosłem.
- ale jak to się stało? Daj mi ją tu prędko, połóż ją na łóżko.
Posłuchałem kobiety, położyłem Ashley na łóżko szpitalne i odszedłem.
- co się z nią dzieje?- zapytałem.
- to ja się ciebie pytam co się stało. Opowiedz mi wszystko dokładnie, wszystko może mieć znaczenie.
- rozmawialiśmy, a potem powiedziała że bardzo boli ją głowa. Czuła jakby piekło ją coś w środku, a potem zemdlała.
- dziwne... Może to z nerwów?
- nie wiem...- odpowiedziałem.
Wiedziałem, że może być taka możliwość ale wolałbym nie poruszać tego tematu przy kobiecie.
- uratuję ją pani prawda?
- spokojnie, żyje. Zaraz ją przebadam i dowiemy się co się stało.
Pokiwałem twierdząco głową, bardzo martwiłam się o tą ciemnowłosą krukonke, która tak bardzo mnie irytowała. Ale, która spowodowała że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Martwiłem się o to co się z nią stało, i o to czy dowiem się dlaczego tak zareagowała. Pani Pomfrey zajęła nią się dobrze, podała jej jakieś lekarstwa a potem kazała czekać. Pozwoliła mi zostać przy jej łóżku, jednak ostrzegła że nie wie kiedy dziewczyna się obudzi i powiedziała, że lepiej będzie jeżeli wrócę do dormitorium i odpocznę.
Jednak ja nie chciałem wracać, nie mogłem zostawić jej tutaj samej, nie mogłem pozwolić na to, że kiedy otworzy oczy zobaczy pustą salę a nie zobaczy mojego zmartwionia na twarzy. Chciałem być pierwszą osobą, która ujrzy.
Pierwszą osobą, która ją wesprze...
Leżała taka spokojna niczym lalka, była bardzo blada. Dotknąłem jej prawie lodowatego policzka i pogładziłem, po chwili złapałem ją za prawą dłoń i pocałowałem ją delikatnie.
- obudź się proszę...
Nikt nie wiedział co się z nią stało, nikt nie wiedział dlaczego zemdlała. Pani Pomfrey podała leki przeciwbólowe, ponieważ powiedziałem że bolała ją głowa, podała również jej eliksir który mają ją obudzić, lecz dziewczyna nadal śpi. Dokładnej przyczyny jej stanu nikt nie znał, dlatego nie było pewności czy obudź się i będzie wszystko dobrze. Siedziałam z nią całą noc, a kiedy nastał ranek zrobiłem się senny.
Postanowiłam nie iść dziś do szkoły, nie byłem w stanie się uczyć. Po pierwsze nieprzespana noc, a po drugie za bardzo się martwiłam.
Nie wiem kiedy, ale w pewnym momencie przymknąłem oczy ze zmęczenia i zasnąłem przy łóżku krukonki.

ZRANIONA/ D. Malfoy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz