Kiedy zobaczyłam Bell moje serce na chwilę stanęło w miejscu. Czułam przerażenie, strach, dziewczyna która miała nigdy nie wrócić do Hogwartu stoi teraz przed nami. Zamurował mnie ten widok, przeraził, warga zaczęła mi drgać, dłonie zaczęły się trząść a w oczach miałam przerażenie. Dziewczyna powinna zginąć, jej powrót tu zwiastuje nieszczęście dla mnie i Draco. Tak bardzo sie w tej chwili bałam, tak bardzo chciałam aby to wszystko okazało się tylko złym koszmarem. Jednak wiedziałam, że jest to okrutna prawda...
Tak bardzo bałam się tego dnia, tak bardzo chciałam aby nigdy nie nastąpił, bo wiedziałam że gdy ona przeżyje i tu wróci to zacznie stanowić dla mnie i ślizgona zagrożenie , bo wyjawi prawde aporopo naszyjnika, który ją prawie zabił. Wiedziałam, że jeśli nie umrze to jednym sposobem aby sie ochronić jest zabicie jej, ona nie moze żyć, jest dla mnie zdyt dużym zagrożeniem. Wiedziałam, że jeśli wróci do Hogwartu to Draco bedzie musiał sie jej pozbyć dla naszego bezpieczeństwa, a ja nie chciałam nawet dopuszczać do swojej głowy myśli, że osoba którą kocham bedzie musiała stać sie mordercą...
Ale czy Malfoy da radę ją zabic, przecież ma dobre serce?
Co jeśli nie będzie umiał uśmiercić niewinnej istoty?
Czy wtedy ja bede musiala zrobić to za niego?
Nie...
Przecież ja nie jestem mordercą, nie jestem zła, nie umialabym jej zabić. Chociaż czy aby na pewno dla własnego dobra nie zrobiłbym wszystkiego...
Chociaż ostatnio dość mocno się zmieniłam, stałam się inna niż kiedyś, bardziej mroczna. Jeszcze kiedyś nie wyobrażałam sobie nawet, że mając wiedzę iż Draco jest śmierciożercą to przystanę na to i będę się z nim spotykać. Że zakocham się w osobie, która jest tak bardzo zła. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę zadawać się z oprawcami mojej rodziny. Nie sądziłam, że zacznę tak dużo kłamać, oszukiwać wszystkich. Nie sądziłam, że stanę się innym człowiekiem, gorszym człowiekiem. Sytuacja, która miała miejsce w pociągu z Pansy oraz potem z Draco dała mi wiele do myślenia, pokazała mi że potrafię być nieprzewidywalna jak burza, jak tornado, że potrafię zaatakować innych a może nawet zrobić im krzywdę. Że potrafię być okrutna i zła i mimo, iż nie chce taka być to chyba nie potrafię inaczej. Tak bardzo ten rok mnie zmienił, to wszystko co się wydarzyło, szantaż, dar, potajemne spotkania z Draco a teraz uczucie, które między nami się rozpaliło i tajemnica jaką poznałam, to wszystko bardzo mnie zmieniło. Stałam się inną Ashley Moon...
Teraz kiedy okazało się, że te wszystkie kłamstwa mogą wyjść na światło dzienne czuję przerażenie i strach. Wiem, że nie mogę dopuścić do tego aby dziewczyna, która nie powinna przeżyć doprowadziła mnie i Malfoya do zguby. Wiem, że nie możemy teraz się poddać, nie po tym wszystkim co przeszliśmy. Musimy walczyć i nie dopuścić aby Kate Bell zniszczyła nam przyszłość.
Nagle niespodziewanie do wielkiej sali przed on...
Draco...
Kiedy zobaczył dziewczynę jego mina wyrażała wszystko co czuję, był przerażony tak samo jak ja. Jego oczy wyrażały lęk i strach, ciało praktycznie drgało z tych nerwów, był on w tak ogromnym szoku w tak wielkim strachu w jakim nigdy go jeszcze nie widziałam. Takiego chyba nikt go nigdy nie widział. Naprawdę się bał tego co zobaczył, naprawdę był przerażony.
Zmroziła mi się krew w żyłach, wiedziałam że jego zachowanie nie zostanie niezauważone.
Nagle ślizgon gwałtownie wybieg z sali, nie wiedziałam o co chodzi, bałam się tego co zrobi w popłochu. Wiedziałam, iż tym dziwnym zachowaniem zwrócił tylko niepotrzebnie na siebie uwage. Chwilę po Malfoyu wybieg z wielkiej sali Harry, wiedziałam że nie wróży to niczego dobrego, wiedziałam że gryffon idzie za Draconem, wiedziałam że domyślił się iż jego teoria że to Draco maczał palce w tym naszyjniku i w klątwie, która padła na Kate a miała trafić do Dumbledora, sprawdziła się. Wiedziałam iż tym zachowaniem ślizgon sam skazał sie na szubiennice, wiedziałam że Harrego już nie uda mi się zwieść, że po tym wszystkim co przed chwilą miało miejsce już jest pewien że to ślizgon maczał w tym wszystkim palce i jest wszystkiemu winien. Przez zachowanie chłopaka nawet Hermiona, która była dość sceptycznie nastawiona do oskarżeń Pottera teraz uwierzy we wszystko co mówił. Ten popłoch z jakim wybieg Draco pokazywał wszystko, było widać że przeraził go widok żywej dziewczyny. Sam skazał sie na ten los, sam potwierdził oskarżenia jakie rzucał na niego Harry.
Ja nie zbaczając na nic, na to iż umówiłam się z Zabinim po śniadaniu na rozmowe, to że ktoś może dziwnie spojrzeć na tą sytuację która miała miejsce przed chwilą, że najpierw w popłochu wybiega jeden chłopak później drugi to i tak postanowiłam iść za nimi. Wiedziałam, że między chłopakami wybuchnie kłótnia, wiedziałam że jestem jedyną osobą która może ją załagodzić. Tylko ja mogłam opanować gryffona i ochronić ślizgona, tylko ja mogłam ukryć tą tajemnice swym idealnym kłamstwem. Stałam się mistrzem kłamstw a tylko mistrz może opanować tę sytuację. Musiałam tam iść, musiałam ratować mojego ukochanego, musiałam uspokoić mojego przyjaciela. Wiedziałam, że jeśli tam nie pójdę to dojdzie do tragedii między chłopakami. Będą się szarpać, krzyczeć a prawda może wyjść przez to na jaw. Nie zważając na nic predko wybiegłam z sali próbując dogonić chłopaków.
CZYTASZ
ZRANIONA/ D. Malfoy
FanfictionOpowieść różni się od oryginału, są dodatkowe postacie i wydarzenia, które nie wystąpiły w książce. Opowiadanie zaczyna się na 6 roku nauki głównej bohaterki.