59.

14 2 0
                                    

Perspektywa Blaisea:

Poszedłem do pokoju wspólnego Slytherinu, chciałem spotkać Erica, chciałem porozmawiać z nimi i  powiedzieć że jego przyjaciółka potrzebuje pomocy. Miałem nadzieję, że jest on jednym z tych osób, które mimo urazy którą do niej żywi to pomoże jej i zaopiekuję się nią. Był on moją ostatnią deską ratunku, jeśli nie on to będę skazany na krukonkę już do końca, a bardzo tego nie chcę.
Zacząłem szukać bruneta wzrokiem i nagle gdzieś w oddali pokoju, gdzieś w kącie zauważyłem jak stoi razem ze swoimi kolegami z roku. Był starszy o rok, dlatego nie utrzymywaliśmy raczej dobrych stosunków, był on dla mnie po prostu chłopakiem ze Slytherinu i przyjacielem mojej byłej.
Prędkim krokiem poszedłem w jego kierunku i nie zwracając uwagi na chłopaków, którzy wokół niego stali powiedziałem.
- Eric możemy pogadać?
Chłopak, gdy tylko zauważył mnie to spojrzał na mnie z ogromnym zażenowaniem w oczach, dokładnie zaczął mi się przyglądać od góry do dołu i zażenowany odpowiedział.
- odwal się dzieciaku.
Co za dupek, Ashley ewidentnie lubi takich jak on, dlatego mnie odrzuciła bo nigdy nie byłem w jej typie, nigdy nie byłam samolubnym i wrednym dupkiem. Mimo to postanowiłam po raz kolejny schować godność do kieszeni i zacząłem mówić dalej.
- Eric to ważne, chodzi o Ashley...
I ku mojemu zaskoczeniu, gdy tylko wypowiedziałam imię krukonki chłopak zbladł, jego oczy otworzyły się szeroko a w jego spojrzeniu nie było nawet nuty zażenowania.
- Ashley...
Chłopak wyszeptał pod nosem i nie zwracając uwagi na swoich kolegów poszedł w moją stronę, chwycił mnie za rękę i odsunął od chłopaków, z którymi wcześniej stał.
- co się z nią stało? O co chodzi? - powiedział ewidentnie zdenerwowany.
Spojrzałem dokładnie na chłopaka, zacząłem mu się przyglądać, widziałem że mimo to że nie utrzymywali kontaktu, od momentu kiedy Moon zaczęła spotykać się z Draconem. To mimo to był jej przyjacielem i dalej mu na niej zależało, i gdy tylko usłyszał że dziewczyna potrzebuję pomocy to zerwał się niczym poparzony i zdecydował się pomóc jak prawdziwy przyjaciel, chowając urazę do kieszeni.
- chodź pokażę ci.
Po moich słowach ewidentnie brunet jeszcze bardziej się zdenerwował, było widać że niepokoi go to co do niego mówię ale posłuchał mnie i poszedł za mną.
W mgnieniu oka znaleźliśmy się przy dormitorium krukonów, przez całą drogę nie odzywaliśmy to się do siebie i  panowała bardzo nerwowa atmosfera. Spojrzałem na obraz Roweny Ravenclaw i nie wydając z siebie ani jednego słowa kobieta od razu wpuściła nas do środka. Wiedziała o co chodzi, Harker był w szoku widziałam że uważnie mi się przygląda, jednak nie zadając  żadnego pytania wszedł za mną do pokoju a po chwili zauważył ją, leżącą na kanapie z zamkniętymi oczami oraz mokrymi policzkami.

Perspektywa Erica:

Stałem z moimi kolegami i rozmawiałem o jakiś zwykłych tematach, laskach które oni podrywali, o przyszłości którą będziemy mieli po szkole i ogólnie o wszystkim.
Nagle ku mojemu zaskoczeniu naszą rozmowę przerwał nam Blease Zabini.
- co ten dzieciak tutaj robi, czego on ode mnie chce...- pomyślałem.
Po chwili ślizgon odezwał się.
- Eric możemy pogadać?
- porozmawiać?! No chyba jakiś żart- pomyślałem.
Spojrzałem na u niego z zażenowaniem, co on się tu do mnie przyczepił, czego on ode mnie chce, co kolegów szuka, stracił przyjaciela to szuka kolejnego durnego.
Niech odwali się ode mnie lepiej ten gówniarz. Jednak chłopak kontynuował.
- Eric to ważne, chodzi o Ashley...
Kiedy usłyszałem jej imię poczułem jak krew zmroziła mi się w żyłach, poczułem jak oddech zwolnił i stał się bardziej płytki, zacząłem czuć każde uderzenie serca.
- Ashley...- szepnąłem.
O co mu chodzi, dlaczego on wie coś czego nie wiem ja. Przecież odkąd dziewczyna zaczęła być z Malfoyem to Zabini przestał zadawać się z nią i powiedział całej szkole prawdę o przyjacielu i byłej dziewczynie. Dlaczego on więc teraz o niej mówi, co się stało, byłem przerażony, martwiłem się o Moon. Mimo, że po tej przykrej sytuacji która wydarzyła się w sali głównej, po tym jak wszyscy to wiedzieli się że była z Draco, jak przyjaciele dowiedzieli się że ich okłamywała to odsunęłam się od niej. Sam nie wiem dlaczego, przecież wiedziałem że coś ją łączy z blondynem. Może nie chciałem się mieszać w ich związek, może myślałem że tak będzie lepiej. Nie popierałem jej wyboru i tak jak wszyscy porzuciłem ją. Bardzo tego żałuję, wiem że popełniłem błąd bo powiniem zawszę być przy niej, przy mojej ukochanej przyjaciółce. Kiedy teraz Blease przyszedł i powiedział mi, że coś się stało z Ashley zrozumiałem jak bardzo źle się zachowałem i poczułem się winny, że to on był przy niej a nie ja. Kochałem ją i ona kochała mnie, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi a przyjaciela się nie zostawia, zachowałem się jak idiota.
Postanowiłam zabrać chłopaka jak najdalej od moich kolegów, żeby nie słyszeli co mówimy i niepotrzebnie rozsiewali plotki. Chwyciłem ciemnoskórego chłopaka za ramię i odsunęłam go.
- co się stało? O co chodzi?
- chodź pokażę ci- odpowiedział.
Denerwowało mnie to, że chłopak nie chciał powiedzieć mi od razu prawdy, przez co jeszcze bardziej mnie tym stresował. Mimo to postanowiłam go posłuchać i szybkim krokiem poszedłem za nim.
W mgnieniu oka znaleźliśmy się pod dormitorium Ravenclaw, to zdenerwowało mnie jeszcze bardziej. Dlaczego chłopak stoi pod pokojem prefekta Ravenclaw, a co najgorsze dlaczego obraz otwiera mu drzwi bez żadnych słów i wpuszcza go do środka. Stresowałem się, nie wiedziałem co się stało, przecież on nie utrzymuje już kontaktu z Moon, przecież nie są już razem więc dlaczego wchodzi do jej pokoju. Martwiłem się, martwiłem się że z Ashley nie jest dobrze, martwiłem się że coś się stało i miałem rację...
Po chwili znaleźliśmy się w salonie i to co zauważyłem....
Poczułem ogromny smutek, poczułem jak pęka mi serce...
Moja przyjaciółka, ukochana osoba leżała na kanapie tak bezwładnie, jej twarz wyrażała tak wiele bólu i smutku a oczy były zamknięte, policzki mokre. Wiedziałem, że coś się stało, wiedziałam że coś bardzo ją zabolało. Znałem ją dobrze i wiedziałam, że z byle powodów nie płaczę bo jest bardzo silną kobietą.
Odrazu do niej podbiegłem i złapałem ją w moje ramiona po czym przytuliłem z całych sił.
- Ashley skarbie co się stało? Proszę powiedz mi co się dzieje..
Dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała na mnie, jej spojrzenie było przekrwawione, oczy były czerwone i wiedziałem że płakała już od dłuższego czasu. Prawą dłonią dotknąłem jej policzka i wytarłem z niego łzy i z ciepłym spojrzeniem znowu zwróciłem się do dziewczyny.
- skarbie co się stało, czy ktoś cię skrzywdził?
Jednak dziewczyna milczała i nie powiedziała nic a jedyne co zrobiła, to po prostu wtuliła się we mnie. Czułem jak jej ciało drży, czułem jak bardzo została zraniona, jej ból sprawiał mi ogromny smutek. Nie chciałem aby tak bliska dla mnie osoba cierpiała, a co najgorsza nie wiedziałem dlaczego.
Przytuliłem ją jeszcze mocniej, chciałem okazać jej jak najwięcej wsparcia, chciałem pokazać jej że zawsze jestem i zawsze będę przy niej. Spojrzałem na chłopaka z pytającym wyrazem twarzy i ku mojemu zaskoczeniu on wiedział co się stało, wiedział dlaczego była w tym stanie.
- to przez Malfoya, to on ją do tego doprowadził. Zdradził ją i chyba ona się o tym dowiedziała, albo co gorsza widziała to wszystko. Znalazłem ją na korytarzu, płakała więc postanowiłem zaprowadzić ją do pokoju i postanowiłem pójść do ciebie. Miałem nadzieję, że ty jej pomożesz.
- dziękuję Blease, dziękuję za wszystko a teraz idź już proszę.
Byłem mu bardzo wdzięczny, byłem mu wdzięczny że nie zostawił jej samej na korytarzu, że jej pomógł, że mimo tego iż Ashley względem niego nie zachowała się dobrze to i tak zachował się po ludzku i po ludzku pomógł bezbronnej dziewczynie. Byłem wściekły na Malfoya, co za sukinsyn z niego, co za dupek. Jak mógł tak bardzo ją skrzywdzić...
Spojrzałam na nią, widziałem tak wiele bólu na jej twarzy, wiedziałem że bardzo go kochała, wiedziała że zależało jej na nim, a on zrobił jej tak wielką krzywdę, tak bardzo ją zranił.
- Ashley przepraszam, że nie było mnie przy tobie, przepraszam że nie obroniłem cię przed tym wszystkim. Obiecuję, że już nigdy więcej cię nie zostawię, że będę przy tobie...
Po moich słowach dziewczyna wydała cichy szloch, po czym jeszcze mocniej wtuliła się we mnie. Wiedziałem, że moja obecność jej pomaga, wiedziałem że przy mnie dojdzie do siebie i poczuje się lepiej.

ZRANIONA/ D. Malfoy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz