52.

29 1 0
                                    

Weszłam do mojego dormitorium, zamknęłam drzwi za sobą i rozejrzałam sie po pokoju. Nie wiem po co, chyba chciałam się upewnić że jestem tu sama, choć przecież wiadome było że wnętrze jest puste.
Dziarskim krokiem poszłam do sypialni, kierując się w stronę łóżka, to pod nim ukryłam dziennik babci. Chwyciłam go prędko, poprawiłam pościel i schowałam pod bluzką, po czym predko wyszłam z dormitorium.
Po chwili znalazłam się w pokoju chłopaka, widziałam podekscytowanie w jego oczach. Kiedy weszłam do pomieszczenia jego stalowe tęczówki błyszczały bardziej niż zawsze, ja również się ekscytowałam ale i również obawiałam, bo obiecałam sobie że nikt oprócz mnie i Erica nie dowie się o tym dzienniku. Ale z drugiej strony czuję coś do Draco, spotykam się z nim każdego wieczoru, więc dlaczego miałabym to przed nim ukrywać...
Ale z drugiej strony mam świadomość, że jest śmierciożercą, nie stoi po stronie dobra, wybrał zło. Nieważne czy pod przymusem czy nie, zdecydował się że będzie walczyć za tego, który morduje niewinnych...
Odgoniłam uporczywe myśli i uśmiechnęłam się zadziornie do chłopaka, wyjęłam przepiękną książkę z pod bluzki i dała mu ją do ręki.
- może ty wyczytasz coś więcej niż ja, bo ja przeglądałam ją tak wiele razy, że zgłupiałam z tego wszystkiego- powiedziałam podając chlopakowi dzieło babci.
Ślizgon prędko zabrał mi notatnik z ręki, przejechał po okładce prawą dłonią i prędko otworzył na pierwszej stronie. Usiadłam koło niego i zaczęłam mu się dokładnie przyglądać, patrzyłam na jego skupioną twarz, widziałam jak bardzo skupia się nad tym co czyta. Widziałam jak wiele emocji jest teraz w nim i mimo, że na codzień ich nie pokazuję a siebie kreuję na pozbawionego uczuć dupka, to ja je dostrzegam.
Widziałam, że jest teraz ciekawy, poddenerwowany i podekscytowany.
Nie odzywałam się, milczałam, napajałam się widokiem, który miałam koło siebie, widokiem chłopaka którego kocham...
Pogrążona w tej melancholii zapomniałam o świecie, przed oczami miałam tylko jego i tylko on panował w moim umyśle.
W pewnej chwili z tego roztargnienia wyrwał mnie głos Dracona.
- nie mam pojęcia co jest tu napisane, ale wydaje mi się że znam ten język...
Wtedy zaznałam szoku, jak to możliwe że Draco Malfoy zna ten dziwaczny język, te dziwaczne rękopisy... Przeszedł mi po skórze nieprzyjemny dreszcz, który wiązał się z moim podekscytowaniem.
Czyżbym w końcu ruszyła z miejsca?
- ale jak to? Skąd go znasz?
- kiedyś moja ciotka Bellatrix uczyła mnie akumulacji i mam wrażenie, że wtedy widziałem coś podobnego do tego, ale nie jestem pewien.
- a możesz się jakoś dowiedzieć czy to jest to samo?- byłam podekscytowana, poczułam że w końcu zrobiłam jakiś krok w przód, że w końcu dowiedziałam się czegoś więcej...
- jest sposób aby to sprawdzić, jednak on ci sie nie spodoba Moon.
- co masz na myśli?
- jeżeli wrócę do Malfoy Monor i zapytam ciotki o okumulację pod jakimś dziwnym pretekstem, wezmę ze sobą twój dziennik to będę mógł porównać teksty.
Moje podekscytowanie opadło, poczułam niepokój. Nie chciałam dawać chłopakowi tej książki a tym bardziej, aby zawoził ją do paszczy węża. Postanowiłam jednak dopytać o jedną kwestię, która nurtowała moją ciekawość.
- tamte dzieła, z których się uczyłeś były przetłumaczone czy też w tym dziwnym języku?
- nie jestem pewien, ale wydaje mi się że rozumiałem ich treść. Poza tym ciotka na pewno potrafi je przetłumaczyć lub dać mi wskazówkę jak to zrobić.
Oczywiście nie byłam zachwycona z pomysłu Malfoya, nie chciałam aby dziennik trafił w niepowołane ręce. Jednak mimo to zrozumiałam, że kluczem do informacji jest Bellatrix Lestrange. Przeklęta służąca Voldemorta... Westchnęłam na samą myśl o tym, chłopak widział moje niezadowolenie ale i jednocześnie rozbicie, nie wiedziałam jak mam postąpić. Z jednej strony bardzo chciałam poznać prawdę, lecz chyba nie takim kosztem...
- Ashley...- w tym momencie Draco złapał mnie za prawą dłoń - ona jest jedyną osobą, którą może cokolwiek o tym wiedzieć. I tylko tam możemy poznać jakieś nowe informacje na ten temat. Tylko śmierciożercy znają pradawne i zakazane zaklęcia, oraz klątwy. Ani w szkole, ani od żadnego nauczyciele nie dowiesz się niczego, a na pewno nie dowiesz się niczego więcej niż od niej. Wtedy zauważyłam w Draco coś co mnie zaniepokoiło, ta dziwna ekscytacja w jego głosie kiedy mówi o śmierciożercach.
Takie dziwne uczucie przeszło przez mój organizm, taki zimny dreszcz. Tak jakbym wtedy zrozumiała, że on cieszy się że jest w ich gronie, że ich wiedza go pociąga, że oni go pociągają...
Przerażało mnie to, wiedziałam że platynowłosy chłopak jest dobry i ma czyste serce, ale jeśli przebywamy z jakimś towarzystwem to z czasem zaczynamy zachowywać się tak jak oni i boję się, że Draco popłynie w tym kierunku, że też stanie się zły jak poplecznicy Voldemorta.
Chłopak chyba zauważył moje poruszenie, zauważył że czymś się martwię. Gwałtownie chwycił mnie za podbródek i skierował w swoją stronę. Odłożył książkę, drugą dłonią przejechał po moim lodowatym policzku i głęboko spojrzał mi w oczy.
- moja piękna Moon, czym się martwisz, czym przejmujesz?
- Draco...- wyszeptałam.
Za każdym razem, kiedy spoglądam w jego stalowe tęczówki, brakuje mi tchu w piersiach. Oddech jest przyspieszony a ja pogrążona w takim dziwnym otumanieniu, nie potrafię się wysłowić. Chłopak zbliżył się do mnie, delikatnie musnął swoimi ustami moje wargi, odgarnął mi kosmyk włosów i założył za prawe ucho. Jego twarz zaczęła się zniżać, jego gorący oddech był wyczuwalny już na mojej szyji. Zaczął mnie delikatnie muskać po niej, powoli przechodził do obojczyków i ramion, był taki delikatny, ciepły ale i zarazem męski, pociągający....
Jednym ruchem dłoni pociągną bluzkę w dół, tak aby miał większy dostęp do dekoltu. Nie rozbierał mnie, nie potrzebował tego, wiedział że jego delikatny dotyk wystarczy aby mnie rozpalić...
Delikatnie muskał mnie po dekolcie i piersiach, swoim ciepłym oddechem wywołał dreszcze na moim ciele. Złapałam go za głowę, wplotłam prawą dłoni w jego srebrno-białe, miękkie włosy.
W tym momencie jego prawa dłoń zaczęła zjeżdżać ciut niżej, a po chwili dotknęła moich ud.
- ah...- jęknęłam.
Chłopak się nie zatrzymywał, napajał sie tym co widzi, tym jak sie mną bawi. Jego dłoń powoli zaczęła jechać po wewnętrznej stronie uda ku górze, zbliżając się do kluczowego miejsca...
Chciał mnie jak najbardziej rozbudzić, jak najbardziej zwiększyć moje pożądanie, tak abym wariowała.
Jeździ po wewnętrznej stronie, raz zbliżając sie do mojej kobiecości, po czym po chwili oddalają sie w przeciwnym kierunku.
Bawił się mną...
W pewnej chwili oderwał dłoń od mojego uda, oderwał usta od mojego dekoltu i spojrzał na mnie aroganckim ale i zarazem pewnym siebie spojrzeniem. Delikatnie popchnął mnie na łóżko a po chwili znalazł się nade mną.
Już teraz nie był taki delikatny jak wcześniej, szybkim ruchami podwinął koszulkę i podciągnął tak, że była na wysokości moich łokci. Nie pozwolił mi zdejmować dalej, chciał aby krępowała moje ruchy.
- nie ruszaj się...- wyszeptał mi do ucha, jego głos był głęboki, podniecający...
Zaczął ręką jeździć po moim brzuchu, dotykać piersi, było mi tak bardzo przyjemnie. Jego dotyk był dla mnie jak zbawienie w tej chwili....
Po krótkim czasie jego dłoń wjechała pod spodnie, zaczął mnie dotykać, sprawiać mi przyjemność...
Cicho pojękiwałam, było mi tak gorąco, tak mokro...
Czekałam co będzie dalej, a sytuacja rozwinęła się szybko...

ZRANIONA/ D. Malfoy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz