16.

74 4 0
                                    

Dzisiejszy dzień dobiegał już ku końcowi.
Był już wieczór więc wszyscy uczniowie byli już w pokoju wspólnym.
Reszta dnia po tej przeklętej lekcji wróżbiarstwa była ciężka...
Dużo osób patrzyło na mnie ze zdziwieniem inni z politowaniem lub z pogardą, a byli również tacy co jak tylko mnie widzieli to byli przerażeni.
Bali się mnie... wzbudzałam strach....
Było mi naprawdę ciężko, wszyscy obgadywali mnie i na korytarzu ciągle słyszałam różne komentarze.
Negatywne.... ale były i też te pozytywne, niektórzy zazdrości mi daru i tylko dzięki nim i pomocy przyjaciół przetrwałam ten dzień.
Przyjaciele bardzo mi pomagali, odganiali ciekawskich i dodawali mi otuchy.
Naprawdę cieszyłam się, że ich mam..
Dzisiejsze lekcje bardzo się ciągnęły a ja i tak nie mogłam się na nich skupić.
Ciągle miałam w głowie to co zobaczyłam w kuli Dracona i to co przewidziała mi nauczycielka.
Mimo iz często przewidywała zgubę innym to kiedy jej przepowiednia dosłownie dotyczyła mnie to byłam przerażona.
O co jej mogło chodzić?
Moja dusza w mroku... nie to niemożliwe...
Zawsze stoję po stronie dobra a tu taka przepowiednia.
Może to kolejna bzdura Sybilli i kolejna próba wywołania u kogoś strachu.
Poza tym jej przepowiednie nigdy się nie sprawdzają i zazwyczaj są przesadzone.
-nie mam czym się martwić...- pomyślałam.
Ale mimo wszystko mimo iż nie chciałam się zamartwiać to nie potrafiłam, ciągle miałam w głowie jej słowa...
"Twoją duszę posiądzie mrok...
Poddasz mu się i sama bedziesz szła w jego kierunku...
Twoja dusza i serce nie będą już czyste!!! Widzę ogromny gniew.
Ból!! On cię pogrąży... uważaj obyś się w nim nie zatopiła bo nie będzie już z niego odwrotu... uważaj na czychającą śmierć!!!"
Te słowa ciągle były w mojej głowie...
Jaki mrok o co mogło jej chodzić a co najgorsze jaka śmierć i co najważniejsze czyja... moja??
Ból i gniew... co to może oznaczać i kogo dotyczyć... Może osób mi bliskich...
Przecież już przeżyłam ogromny ból i cierpienie, stratę ojca i Cedrika...
Już raz cierpienie mnie złamało i jakoś nie przeszłam na strone mroku.
No może rzeczywiście trochę się zmieniłam, kłamstwa, tajemnice...
Nagle do głowy wpadła mi dziwna myśl.
- a co jeśli ja już jestem w mroku i ciągle się w nim zatracam. Te liczne kłamstwa i tajemnice one mnie pogrążają...
Czy ja przechodzę na stronę mroku i bólu....- pomyślałam.
Wiele rzeczy mnie zastanawiało najbardziej chyba ten mój cały dar i to dlaczego i co zauważyłam u chłopaka w kuli.
Co to wszystko mogło znaczyć?
Jaki ma sens?...
Czaszka i wąż pełzający w jej strone...
Mam wrażenie, że te znaki mi coś mówią i do czegoś są podobne...
Lecz nie całkowicie...
Zastanawiające...
Dlaczego akurat teraz musiałam coś zauważyć, dlaczego dopiero teraz jak mówi Pani profesor dar się uaktywnił.
Jaki jest tego powód....
Niedługo święta i to dobra okazja aby podpytać o coś rodzinę, pewnie przyjdzie babcia jak co roku.
Od śmierci taty święta spędzamy we 3, ja mama i babcia, czyli matka mamy.
Jej ojciec a mój dziadek umarł dawno temu.
A z rodziną ojca mamy słaby kontakt.
Dziadkowie już nie żyją a tata tak jak i mama nie mieli rodzeństwa.
Może podczas Wigilii dowiem się czegoś od babci, może ona również ma dar a nigdy mi o tym nie mówiła...
Nagle spojrzałam na zegarek, za kilka minut zaczyna się dyżur i muszę się trochę przygotować.
Dziś poraz pierwszy nie będę z Malfoyem a z prefektem Hufflepuffu.
Prawdę mówiąc nie za dobrze go znam, raczej nigdy nie rozmawialiśmy a jedyny kontakt jaki mieliśmy to był na korytarzu.

Podeszłam do lustra i delikatnie poprawiam włosy, pomalowałam usta na delikatnie czerwony kolor i wzięłam różdżkę.
Chciałam zrobić jak najlepsze wrażenie aby ta nasza wieczorna przygoda była miła i bez spięć.
Kobieta z obrazu czyli Rowena Ravenclaw poinformowała mnie, że mój dzisiejszy towarzysz już na mnie czeka.
Postanowiłam nie kazać mu długo na siebie czekać i wyszłam.
W głowie mimo dobrych chęci ciągle miałam myśl.
- szkoda, że to nie Draco....
Wyszłam z dormitorium i ujrzałam bardzo wysokiego i dobrze zbudowanego blondyna z brązowym oczami.
- jest całkiem przystojny...- pomyślałam.
Zerknełam na jego twarz a dokładniej w oczy, może chciałam zobaczyć glebię...
Jego teńczówki były zwyczajnie i nie tak hipnotyzujące jak Dracona...
Nikt niema tak przyciągającego wzroku tak jak on...
Widziałam, za puchon dokładnie mi się przygląda...
Po chwili niezręcznego obserwowana siebie nawzajem on powiedział.
- jestem Oliver.
- a ja Ashley...
- miło mi cię poznać...- po tych słowach chłopak uścinsą moją dłoń.
- jak rozumiem jesteś prefektem Ravenclaw?
- tak jak widać a ty Hufflepuffu?
- zgadza się...- w tej chwili chłopak zalotnie się uśmiechnął, widziałam że jestem w jego guście i chyba mu się podoba.
- na którym roku jesteś?- nagle zapytałam.
- na 7 a ty piękna krukonko?
Po jego słowach lekko się zarumieniłam.
- na 6...
Oliver na chwilę się zamyślił po czym dodał.
- nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji rozmawiać lecz cię kojarzę...
- taaa pewnie dziś słyszałeś o wariatce, która wróży z kuli...
Po moich słowach on delikatnie się uśmiechnął i bardzo delikatnie dotknął mojego lewego ramienia.
- tak słyszałem... nie wyglądasz na wariatkę.
- to może jeszcze nie widziałeś mnie w akcji- zaśmiałam się a chłopak szybko mi zawturował.
- nie myśl o tym ja nie uważam, że zwariowałaś... Może naprawdę masz dar.
- wierzysz mi?- zdziwiłam się.
- tak.. wierzę, że naprawdę coś tam widziałaś... masz dar a ci co się śmieją po prostu ci zazdroszczą.
Po jego słowach zrobiło mi się bardzo miło, cieszyłam się że to z nim mam ten dyżur bo wydaje się bardzo fajny.
- ale znam cię jeszcze z wcześniejszych dni, z korytarza i to ty jesteś dziewczyną Zabiniego prawda?- po chwili powiedział.
- tak.
On tylko się do mnie serdecznie uśmiechnął.
- Oliver wiesz może czemy zmienli nam dyżury?
- szczerze to nie mam pojęcia... pewnie Snape coś wymyślił... ale ja jestem zadowolony, noc spędze z śliczną dziewczyną.
Puchon znowu mnie zawstydził, był naprawdę bardzo miły i ja również cieszyłam się, że to z nim dziś spędze dyżur.
- ja również się cieszę- odpowiedziałam po chwili.
W tym momencie całkowicie zapomniałam o Draconie...
Cieszyłam się, że to z Oliverem spędze czas a nie z Malfoyem.
Zawsze nasze spotkania kończą się tak jakbyśmy tego nie chcieli i potem tylko żałujemy...
To lepiej, że nie mam z nim kontaktu...
Może zapomne...
Może to co nas łączy, to uczucie które do niego żywię zniknie...
I będę mogła żyć spokojnie i bez wątpliwości z Blaisem.
Może te dziwne zauroczenie, ekscytacja minie...
A poza tyn on mnie unika z nieznanych powód... dobrze, że go tu niema.
Moje rozmyślenia przerwał chłopak.
- to co idziemy?
- idziemy- odpowiedziałam i poszliśmy w głąb korytarzy.

ZRANIONA/ D. Malfoy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz