24.

68 4 0
                                    

Razem z babcią poszłyśmy do jadalni, przy stole siedziała już mama była zdenerwowana i zniecierpliwiona.
Kiedy tylko nas zauważyła od razu się odezwała.
- a gdzie wy tak długo byłyście?
ile można na was czekać?
Ja wszystko rozumiem ale jedzenie to już jest zimne i do niczego się nie nadaje.
- Susannah, dziecko nie denerwuj się proszę, przecież już przyszłyśmy a skrzaty na pewno zaraz odgrzeją. Stęskniłam się za wnuczką, no już się nie dąsaj jesteś dorosła przecież rozumiesz.
- tak rozumiem mamo ale ja również stęskniłam się za swoją córką...
Widziałam, że mama jest zdenerwowana i może zazdrosna... w sumie troszeczkę może i ma rację...
Zawsze to z babcią dzieliłam się sekretami a nie z nią, wiem że to może nie najlepiej ponieważ czasami jest odpychana na drugi plan wiem, że czasami mogła czuć się niedoceniana.
My z babcią miałyśmy swoje sekrety, ploteczki a ona była na drugim miejscu ale to nie prawda, że doceniałam ją mniej, bardzo ją kocham i jest dla mnie najważniejsza.
- muszę jej to jakoś wynagrodzić- pomyślałam.
Uśmiechnęłam się do mamy i delikatnym głosem powiedziałam.
- mamuś nie denerwuj się, usiądź i zjedzmy razem posiłek.
Kobieta tylko niechętnie pokiwała twierdząco głową i razem zasiadłyśmy do stołu.
Skrzaty domowe pięknie przygotowały kolację, były różnego rodzaju potrawy mięsne, wegetariańskie, ciasto, na stole stało również kakao i herbata.
Ja rozejrzałam się po stole, moja uwagę przykuła sałatka jarzynowa. Wyglądała bardzo zachęcająco i smakowicie, postanowiłam nałożyć jej sobie trochę na talerz.
Lubiłam tego typu sałatki, kiedyś jak byłam mała zawsze w święta robiłyśmy ją z mamą, teraz zajmują się tym skrzaty domowe ale również ich kuchnia bardzo mi smakuje.
Kiedy zajadałam się sałatką zauważyłam, że mama nie jest w najlepszym humorze. Prawdę mówiąc nie wiem dlaczego...
Wiedziałam, że czymś się martwi lecz nie wiedziałam czym a znając ją na pewno nie będzie chciała mi nic powiedzieć.
Postanowiłam troszeczkę ją rozchmurzyć i zaczęłam ją zaczepiać.
- mamo rozmawiałam z Ericem i mówił, że nie przyjadą z tatą na święta...
Kobieta spojrzała na mnie, na początku milczała...
Dlaczego?
Nie wiem...
Może tak jak ja liczyła, że mężczyźni do nas przyjadą.
Po chwili jednak przybrała łagodny wyraz twarzy i odpowiedziała.
- wiem kochanie ojciec Erica poinformował mnie, że w te święta niestety nie będziemy ich gościć ale nie martw się we trzy poradzimy sobie świetnie.
Może mama miała rację...
Może we trójkę będzie nam najlepiej...
Teraz przypomniał mi się wyjazd do Emily.
Czy powinnam tam jechać skoro mama i babcia będą w święta same?
Czy może powinnam z nim zostać?
Wiedziałam, że muszę o to zapytać mame inaczej nieda mi to spokoju. Wiedziałam, że z jednej strony mogę tym zranić kobiete, że chce jechać a nie być tu z nią ale jeżeli będzie chciała to zostanę...
- mamo rozmawiałam z Emily i pamiętasz kiedyś jeszcze na początku nauki w Hogwarcie przyjeżdżałyśmy do siebie na święta od dwóch lat nie byłam u dziewczyn a teraz Emily mi zaproponowała, że to teraz jest jej kolej aby drugiego dnia świąt nas ugościć i zapytała czy chciałabym przyjechać.
- a ty co jej odpowiedziałaś?
- odpowiedziałam, że niewiem czy to najlepszy pomysł, nie chcę was zostawiać samych będziesz tylko ty i babcia.
Może powinnam z wami zostać?
Jeśli chcesz to zostanę!
- Ashley jedź, baw się, spędzaj czas z przyjaciółmi. Nie chcę abyś siedziała smutna w domu, my z babcią świetnie sobie poradzimy.
- jesteś pewna mamo?- zaskoczyła mnie jej wypowiedź.
- tak jestem.
- nie chcę żebyście się czuły źle z mojego powodu, mogę zostać naprawdę...
Nagle wtrąciła się babcia.
- słońce jedź do przyjaciółek baw się, raduj, jesteś młoda a w domu będziesz siedzieć na stare lata tak jak ja. A teraz szalej popełniaj błędy bo potem nie będziesz żałować tego, że je popełniłaś bo one wiele uczą lecz tego że żadnego z nich nie popełniłaś. Będziesz żałować tego, że nie przeżyłaś wszystkiego, że nie przeżyłaś tego wszystkiego co inni, że nie miałaś problemów ale nie mówię tutaj o problemach życiowych tylko o problemach takich lekkich, błachych. Będziesz żałować, że jako młoda dziewczyna nie popełniłaś głupot, błędów. Na starość, kiedy będziesz taka jak ja i będziesz siedzieć przy kominku i z ciepłą herbatą w ręku będzie wspominać stare dobre czasy, wtedy zrozumiesz że wszystko co cię spotkało miało coś na celu, coś wniosło w twoje życie. Każdy błąd nauczył mnie czegoś ważnego, dziś wiem, że każda porażka miała coś na celu i wiem też, że gdybym tych porażek nie miała nie byłabym taka silna jak teraz.
Słowa babci mocno weszły mi do serca, może miała rację... może to że jestem młoda to najlepszy czas aby się wyszaleć...
Czasy są niepewne i nikt nie wie co wydarzy się za miesiąc, za rok, Voldemort istnieje, żyje nikt nie wie co może nas czekać. Każdy wie, że się czai gdzieś w kryjówce, że jego ludzie mordują niewinnych mugoli, każdy wie że Voldemort przyjdzie lecz nikt nie wie kiedy...
Muszę szaleć bo jeśli za kilka miesięcy, lat dojdzie do najgorszego to nie będę miała już więcej okazji by popełniać błędy i żyć. Może nigdy się nie zestarzeje, może umrę młodo tak jak tata, Cedrik. Może żadne z nas nie przeżyję, może Voldemort wygra...
Muszę popełniać błędy póki mam jeszcze czas, muszę się bawić i cieszyć życiem a może jeśli każdy z nas nie będzie myślał o tym co będzie czekało go w przyszłości z czasem nigdy nie nadejdą złe czasy lub będą mniej bolesne.

ZRANIONA/ D. Malfoy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz