19

1.4K 72 4
                                    

----

Później tego wieczoru Damon i Stefan pojawili się na kolacji.

— Niklaus, nasi goście przybyli. — Elijah powiedział, otwierając drzwi by ich wpuścić.

Kiedy weszli, Damon spojrzał bezpośrednio na Lily, unosząc brew, gdy stała przy schodach.

— Lily? Co ty do diabła tu robisz?
Damon zadrwił, gdy Lily podeszła do niego.

— Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć o przywróconym Elijahu? — Lily odparła, powodując, że Damon lekko zacisnął szczękę. Chciał odpowiedzieć, gdy Klaus im przerwał.

— Damon, Stefan! — Klaus zawołał, na co wszyscy odwrócili się w jego stronę. — Elijah powiedział mi że szukacie publiczności. Porozmawiajmy więc o warunkach naszej umowy jak cywilizowani mężczyźni. — Stwierdził, uśmiechając się do nich, gdy wszyscy weszli do jadalni.

— Lepiej mu pobłażać. — Elijah odezwał się, patrząc na Damona i Stefana przed udaniem się do Klausa.

— Nie przyszedłem tu jeść, Klaus. — Stefan oświadczył, zostawiając Damona by podejść do oryginału. — W rzeczywistości wcale nie chciałem tu przychodzić, ale powiedziano mi że
muszę, bo nas wysłuchasz. — Wyjaśnił, gdy uśmieszek Klausa poszerzył się.

— Cóż, możemy usiąść i zjeść, albo mogę sięgnąć do waszych gardeł i wyciągnąć wasze wnętrza. — Klaus odpowiedział, siadając na swoim krześle. — Wybór należy do was.

Stefan w końcu się zgodził, siadając z wahaniem obok Damona, który siedział obok Klausa. Lily została zmuszona do siedzenia pomiędzy Elijahem i Stefanem. Nie żeby miała coś przeciwko, ponieważ przynajmniej nie siedziała obok Klausa.

Klaus zmuził kilka dziewczyn, by nalały im drinki i podały jedzenie. Lily przewróciła oczami z obrzydzeniem, gdy Damon podziękował jednej z nich za nalanie mu kieliszka wina.

— Poważnie, Klaus? Czy to było konieczne? — Zapytała, wpatrując się w niego gdy uśmiechnął się lekko.

— Uważaj na swój język, kochanie. —
Klaus ostrzegł, kręcąc lekko głową na Lily, gdy przewracała oczami. — Stefan, straciłeś apetyt. — Stwierdził, zerkając na Stefana, który jeszcze niczego nie spróbował.

— Jedz. Myślałem że ustaliliśmy, że zostawimy zrzędliwego Stefana w domu. — Damon zwrócił się do swojego brata, unosząc przy tym brew.

— To jest duch. — Klaus skomentował,
gdy Stefan podniósł widelec. — Czy to nie cudowne? Cała nasza piątka razem jedzącą, taka uczta. — Kontynuował, odgryzając kęs swojego jedzenia. — Czy to miałeś na myśli, wyciągając sztylet z mojego brata? — Zapytał Damona, powodując że Lily zmarszczyła brwi, odchylając się na krześle, gdy czekała na jego odpowiedź.

— Cóż, wiedziałem co do ciebie czuje.
I Lily miała już tego dość. — Damon wzruszył ramionami, a Lily posłała mu ostrzegawcze spojrzenie. — Wiesz, poprosiła mnie żebym zmusił ją do zapomnienia kilku spraw. — Uśmiechnął się lekko do Lily, gdy wpatrywała się w niego z drugiej strony stołu.

— Damon, przestań. — Lily ostrzegła,
ignorując spojrzenie Elijaha, gdy zmrużyła oczy na Damona. To tylko pogorszyło samopoczucie Elijaha, wiedząc, że ból który czuła był tak okropny, że chciała całkowicie o nim zapomnieć.

𝐓𝐑𝐄𝐀𝐂𝐇𝐄𝐑𝐎𝐔𝐒 - [𝘦𝘭𝘪𝘫𝘢𝘩 𝘮𝘪𝘬𝘢𝘦𝘭𝘴𝘰𝘯] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz