Wylądowałem na wózku i stałem się pieprzonym warzywem. Ruszałem jedynie rękami, którymi mogłem co najwyżej przywalić sobie w łeb. Byłem tak rozgoryczony i załamany. Nie, żebym teraz nie był, ale dla tak młodego człowieka to był cios prosto w serce.
Koniec z piłką, koniec z życiem towarzyskim, koniec z normalnym życiem. Jakby kiedykolwiek było normalne. Zabolało dwa razy bardziej, gdy matka przyszła nadal w stanie upojenia do szpitala cała zapłakana i zobaczyła mnie na tym pieprzonym żelastwie. To była jej wina, gdyby nie chciała jechać cholera wie gdzie, to nic by się nie wydarzyło. Miałbym swoje nogi, miałbym jakiekolwiek szanse wyrwać się z Doncaster i żyć z dala od tego wszystkiego. Straciłem to zaledwie w ciągu jednego wieczoru, przez nią.
- Kochanie, przepraszam, to wszystko moja wina. - powiedziała, upadając na kolana przede mną i zaczęła zalewać się łzami.
- Twoja. - szepnąłem, utwierdzając ją w tym. - Naprawdę aż tak bardzo mnie nienawidziłaś, żeby zrobić mi takie coś?! Zostałem pieprzonym inwalidą, przez Ciebie! Miałem iść do wymarzonej szkoły... Miałem kurwa marzenia, a Ty to zniszczyłaś! - krzyczałem rozgoryczony tak głośno, że jestem pewien, że słyszał to cały oddział.
- Ja... boże... gdybym wiedziała... - zaczęła głośno płakać, a jej ciało zaczęło się trząść.
- Nienawidzę Cię! Nienawidzę całej naszej zjebanej rodziny! Nie miałem szans na normalne życie przez Was. Myślisz, że ta pieprzona willa, którą zostawił Ci ojciec dawała mi kiedykolwiek schronienie, że kiedykolwiek czułem się tam bezpiecznie?! - spojrzałem na jej żałosną twarz, która była tak bardzo wychudzona i wyniszczona.
- Ja... nie chciałam, żeby tak to wszystko wyglądało, kochanie. - sapnęła przez łzy. - Wiem, że nie jestem najlepszą matką, ale naprawdę starałam się jak mogłam. - oświadczyła.
- Kiedy się starałaś?! Wtedy jak zostawiłaś mnie na pół roku, czy wtedy kiedy zaczęłaś pić?! Tak bardzo doceniam twoje starania, matko. Dziękuję, że teraz też się postarałaś. Masz syna inwalidę i będziesz żyć z tym pierdolonym faktem do końca swojego życia. Nigdy mnie nie kochałaś. - powiedziałem, po czym odepchnąłem ją na tyle ile miałem siły w swoich rękach.
- Louis… kochanie, przepraszam… - powiedziała trzęsącym się głosem, patrząc na mnie po raz ostatni.
CZYTASZ
By my side || Larry
FanfictionPIERWSZA CZĘŚĆ - POV LOUIS "Jako jedynak powinienem być przepełniony miłością, czyż nie? Miłość powinna wypływać z każdego kawałka mojego ciała. Powinien jej dostać aż w nadmiarze. Nie, żebym nigdy nie chciał i nie, żebym nigdy nie potrzebował, lec...