Rozdział 14 - "Nie chcę zrobić Ci krzywdy"

140 20 47
                                    

Zbliżał się wieczór, a tego bałem się najbardziej. Nie chciałem, żeby mi pomagał, nie chciałem jego obecności. Na dodatek to wiązałoby się ze ściągnięciem bluzy. Nie chciałem, żeby zobaczył te rany. Wiedziałem też, że muszę się wykąpać i to zdecydowanie. Gorący dzień nie zostawił na mnie, ani grama komfortowego uczucia świeżości.

Siedziałem już na wózku w swoim pokoju, wpatrując się w okno. Delikatnie odsłoniłem zasłonę, wieczorny zachód słońca zapierał dech w piersiach. Słońce delikatnie chyliło się ku zachodowi, a jego pomarańczowy kolor przypominał mi wakacje z przyjaciółmi. 

Byliśmy wtedy nad morzem. Ja, Liam i reszta fałszywych przyjaciół. Gardzę nimi do tej pory. Huczne imprezy, masa alkoholu, ale też spokojne spacery zachodami brzegiem morza, to jedyne, co chcę zapamiętać z ich strony. Najwspanialsze wspomnienia dla których żyłem, miałem po co, ale wtedy...

Ale wracając, musiałem wziąć kąpiel. Nie chciałem sam tam iść, bo znając życie znowu bym sobie coś zrobił, ale nie chciałem również z nim. Sytuacja bez wyjścia. Chwilę potem stanął w drzwiach mojego pokoju. Nie musiałem się nawet odwracać, żeby wiedzieć że to on. Waniliowy zapach rozniósł się w błyskawicznym tempie po pomieszczeniu.

- Pewnie chciałbyś wziąć prysznic, co? Zaczyna się ściemniać i pewnie jesteś zmęczony. - powiedział spokojnym głosem, podchodząc do mnie. 

Byłem zmęczony.

- Chcesz się wykąpać, Louis? Pomogę Ci i spokojnie odwrócę się tyłem, wtedy kiedy trzeba. - zapytał ponownie, śmiejąc się, ale mi wcale nie było do śmiechu. 

Śmiech był swojego rodzaju czymś, co dopasowywałem sobie do ludzi. Nie odwracając się mogłem poznać, że to ta dana osoba. Lubiłem jak ludzie się śmieli. Śmiech był czymś niesamowitym. Lubiłem jest tu właściwym użyciem, było tak było dopóki sam się śmiałem. Dopóki potrafiłem to robić, ale trzeba przyznać, że jego śmiech pasował do niego, zdecydowanie.

Jego loki delikatnie podskakiwały, gdy ponownie kucnął przy mnie. Znowu to zrobił, czułem się dość nieswojo, gdy to robił i miałem ochotę go udusić. Takie poczucie się kompletnym dnem, że ktoś musi się zniżać do mojego poziomu. 

- Pewnie nic nie odpowiesz, ale pójdziemy, dobrze? - stwierdził, podnosząc się do wyprostowanej postawy i chwycił niepewnie wózek. 

Już chciałem zrzucić jego dłonie, ale potrzebowałem kąpieli, więc pozwoliłem mu. Słyszałem jak cicho wypuszcza powietrze, gdy nie reagowałem i nie zacząłem się wyrywać. 

Pojechaliśmy wprost do łazienki. Duża, biała łazienka, która coraz bardziej znałem. Większą wanna pozwalająca na spokojne położenie się, sprawdzała się tam idealnie. Tuż przy niej znajdowały się przymocowane gumowe rączki do podtrzymywania, które zamocowali tuż po moim przyjeździe. Byłem w końcu jedyną osobą w tym psychiatryku, nazwijmy rzeczy po imieniu, która jeździła na wózku. Byłem wybrykiem natury, na dodatek niechcianym. Bolało bardziej, niż myślicie. 

Na szczęście nie musiałem czekać, bo nie było nikogo w łazience. Wjechaliśmy do niej i chłopak od razu zamknął za nami drzwi. 

- Pomoc ci ściągnąć bluzę, czy sam to zrobisz? - zapytał delikatnie. 

Nie odpowiedziałem, ale natychmiast zacząłem się szarpać z nią, żeby jak najmniej pokazywać nadgarstki. 

- No okay, dobrze. - stwierdził patrząc, co robię. Zrób wszystko, co zawsze robisz, a ja dalej pomogę Ci wejść do wanny. - odparł spokojnie. 

Końcowo zostałem w samej bieliźnie. Byłem taki zażenowany, tak cholernie wstydziłem się swojego ciała. Kiedyś wysportowany, a teraz niczym żebrak z ulicy. Upokarzające dość mocno.

Jak mówił tak zrobił. Był ciągle odwrócony, ale co z tego, jak musiał się przecież obrócić i pomóc mi wejść do tej cholernej wanny. Gdy to zrobił widziałem jego wzrok. Nie potrafił zatuszować zaskoczenia. Nie wiem czego się spodziewał po kimś, kto jeździ na wózku, ale nie chciałem wiedzieć co kryło się w tamtym momencie w jego głowie.

Pochyliłem delikatnie głowę na bok, wskazując na wannę i natychmiast wyrwałem go z transu. Podszedł do mnie i bardzo delikatnie umieścił swoje dłonie na moich biodrach. Natychmiast się wzdrygnąłem. Były takie ciepłe, a w mgnieniu oka cała moja skóra pokryła się gęsią skórką. Zauważył to, jestem pewien. Szybko zmienił ich położenie, chwytając mnie w pasie jedna ręka, a drugą delikatnie podłożył pod zwiotczałe nogi, unosząc mnie. 

- Przepraszam, ale masz na sobie bokserki. Nie chcę, żebyś sobie źle pomyślał o mnie i nie chcę być niegrzeczny, ale chyba nie będziesz się w nich kąpał, prawda? Dasz radę zdjąć je sam? Nie chciałbym Cię jeszcze bardziej krępować. - powiedział, trzymając mnie parę metrów nad wózkiem.  

Wpadł wtedy w jakiś potok słów, potrzebowałem chwili, żeby przetworzyć to co do mnie mówił. Spojrzałem w górę i znowu spotkałem te tęczówki. Były wtedy nieco bardziej jasne, a może mi się tylko wydawało. 

- Dobra pewnie zdejmiesz je sam. To teraz chwyć mnie za szyję, okay? Będzie stabilniej. 

Zrobiłem to co powiedział, ale nie pomyślałem, że w tej pozycji odkryłem swoje nadgarstki. Byłem przekonany, że je widział, przez co w trakcie podnoszenia szybko zabrałem ręce z jego szyi. Uścisk stał się nieco mniej stabilny, ale nic nie powiedział. Umieścił mnie w wannie, w której przygotował wodę, gdy się rozbierałem. Była idealna, nie za ciepła, nie za zimna.

- Proszę, następnym razem jak będziesz mnie  puszczał daj mi jakiś znak, dobrze? Nie chce Ci zrobić krzywy, Louis. - powiedział spokojnym głosem. 

Skinąłem głową. 

- Teraz możesz zdjąć bieliznę, poczekam. Zabiorę twoje rzeczy, żebyś mógł spokojnie się wykąpać. Wszystko masz w zasięgu ręki. - dodał odwracając się, a wraz z obrotem jego loki podskoczyły. 

Powoli włożyłem dłonie w wodę i zacząłem delikatnie przekręcać się na prawo i lewo uwalniając się z bokserek. Mokre wyjąłem na zewnątrz wanny. Stał jeszcze tak chwilę, ale dał mi zdecydowanie więcej czasu, niż potrzebowałem. Chwała mu za to. Odwrócił się, chwytając moje mokre bokserki i z uśmiechem poinformował, żebym zaczął pukać w wannę czy coś jakbym skończył. 

Wyrozumiałość, drugie imię. Cierpliwość, zatem pierwsze.

By my side || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz