Rozdział 30 - Koniec, a może nowy początek

151 19 31
                                    

Zaznałeś/aś ze mną tego wszystkiego, czym obrzuciło mnie życie. Poznałeś/aś go, przypominając sobie wraz ze mną jaki był, gdy byłem godny miłości. Dzięki Tobie czytelniku, wróciłem pamięcią do tamtych dni, które wydały się być całkowicie spełnieniem moich wszystkich marzeń i snów. Wydawały, bo tak naprawdę nie potrafię żyć. Nie potrafię kochać, daje ból, zostawiam pustkę. Czuje obojętność i tęsknotę. Wszystko już mi się właściwie miesza. 

Wiesz, jeżeli dotarłeś tutaj, na sam koniec ze mną to dziękuję. To jest koniec czytelniku. 

Co myślisz? Czy to kara za bycie spełnionym? 
Czy to kara za świadomość swojej beznadziejnej egzystencji? Czy to może moje przeznaczenie? Wszystko to na własne życzenie, żeby jemu żyło się lepiej. 

Podnoszę swoje ręce, zakrywam swoją twarz. Nadal czuję jego obecność, jego zapach. Widzę te zielone tęczówki, które tak bardzo chciały bym był szczęśliwy. Szczęśliwy z nim. Zawaliłem na całej linii. Zniszczyłem go doszczętnie. W życiu nie ma drugich szans, nie w moim przypadku. Wiem, że to ostatni raz, kiedy jego obraz przewija się w mojej głowie. 

Oto moja historia, 
historia Louisa Williama Tomlinsona.

Teraz, gdy to czytacie jestem na pograniczu życia i śmierci. Bliżej mi do tej drugiej opcji. Połknąłem już chyba całe opakowanie leków, których nie powinienem brać, popiłem whisky. Te notatki pisałem przez nieprzerwanie miesiąc w swoim beznadziejnym, małym mieszkanku. Ukryłem je w drewnianej szkatułce z różą, która leżała tam w szafkach i się kurzyła. Jeżeli ktokolwiek je znajdzie to szczerze współczuję, ale może coś wniesie do jego życia. Pozna moją historię i może sam zrobi coś inaczej, nim będzie za późno. 

Wiem, że niedługo się zjawi. Za godzinę skończy pracę w ośrodku. Nigdy nie oddałem mu jego zapasowych kluczy, dlatego teraz siedzę w jego łazience wpatrzony w lustro. Widzę w nim coraz bardziej rozmazujący się obraz mojej porażki życiowej. Czemu mu to robię, nie wiem. Po prostu tu zawsze czułem się jak w domu. Chciałbym po prostu umrzeć w domu, prawdziwym domu. 

Jeszcze jedno, mam dla niego list.
Umieściłem go w moim kubku w naszej kuchni. 

Wszystko już mi się zamazuje, wiecie? Ale to dobrze, to znaczy, że odchodzę. Coraz ciężej mi się oddycha, ale nie martwcie się. Ciemność nastaje zdecydowanie szybko, kręci mi się w głowie. Może jak zamknę oczy, to nie będzie tak źle? Przecież po drugiej stronie też czeka na mnie szczęście, prawda?

Kochanie, 
po drugiej stronie będzie lepiej, będzie spokojnie. Tylko tam będziemy mogli być razem. Tak w pełni szczęśliwi, bez tego zbędnego nadbagażu moich doświadczenie przez, które nie mogłem dać Ci tego czego pragnąłeś. Byłbym tylko utrapieniem dla Ciebie. Żegnaj, do zobaczenia po drugiej stronie. Proszę Cię tylko o jedno, bądź u mojego boku, kiedy nastanie dzień spotkania. Będę czekał. 

Twój na zawsze, 
Louis

By my side || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz