Rozdział 3 (cz.1)

156 8 0
                                    

Dokładnie o godzinie ósmej wjeżdżam na teren agencji. Ochroniarz na moje powitanie kiwa zdawkowo głową, raczej w geście zrozumienia, iż zostałam usłyszana, ale do jego obowiązków nie zalicza się odpowiadanie osobom, których nie darzy sympatią. Zaparkowałam auto. Wchodząc do holu zauważam siedzącą na recepcji Anne. Przywołuje mnie ręką. Niechętnie podchodzę. Proszę, przynajmniej niech ten wtorek będzie lepszym dniem od wczorajszego. Modląc się w duchu do wszystkich bożków świata zmuszam nogi do zmiany kierunku.

- Anna, cześć. - Sile się na pogodny ton głosu.

- Cześć, Courtney!

Coś jest na rzeczy, nadmierna ekscytacja jest u niej rzadkością. Opieram prawy łokieć o blat, a w drugiej sprawdzam zawartość telefonu. Robię wrażenie niezainteresowanej. Anna nie wytrzyma i sama wszystko powie, za to o mnie nikt nie wspomni, że jestem wścibska.

- Masz coś dla mnie?

- Nie...

- Max kazał stawić mi się w biurze?

- Też nie. - Kręci głową.

- To po co mnie wołałaś? - Udaję poirytowanie, które w połowie jest prawdziwe. Nie przepadam za plotkami typu: Kto z kim? Kto, gdzie? W tej pracy rzadko coś się dzieje, może dlatego stoję tu czekając na coś co poprawi mój humor i z czym będę mogła podzielić się na miejscu z Eugenem.

- Słyszałaś o tym nowym, tajemniczym inwestorze? - Nachyla się w moją stronę, słowa wypowiada cicho, ale tylko na tyle, że gdyby ktoś w tym momencie przechodził koło nas, to siłą rzeczy i tak wszystko by usłyszał. - Podobno... - rozgląda się dookoła zanim dokończy to co chciała powiedzieć. - Włożył kupę kasy w całą agencję.

- To oczywiste. - Wzruszam ramionami, jednak nic mi nowego nie powie.

- No tak, tylko podobno zainwestował już z jakieś trzy lata temu.

Teraz przykuła moją uwagę. Jak to trzy lata temu? Może... to by tłumaczyło luksusową agencję detektywistyczną. Najwyraźniej włożył kasę i przejechał się na swojej inwestycji. Tylko po co by znowu inwestował... i w co inwestował? Trochę to dziwne. Chyba, że tak sra kasą, sam nie wiedząc w co ją wkładać.

- Trochę dziwne...

- Co nie? Też tak pomyślałam, gdy tylko Bulma rano do mnie zatelefonowała.

- Od kiedy to Bulme interesują pieniądze, którymi firma żongluje. - Ona w odpowiedzi zaczyna sztucznie chichotać.

- Bo nie interesuje. Po prostu przyjechała do pracy o szóstej.

- Godziny jej się przypadkiem nie pojebały? - Stukam paznokciami w ławę, dając znać mojej przedmówczyni by się pośpieszyła. Zerka w stronę mojej dłoni, podziałało.

- Miała dzisiaj jakiś wyjazd służbowy, a musiała oddać sprawozdanie, dlatego przyjechała wcześniej. Ona go widziała. - Jej oczy zaczynają błyszczeć.

- Anno szybciej, zaraz zaczynam pracę.

- No jego, tego inwestora. Mówiła, że to najprzystojniejszy mężczyzna jakiego widziały jej oczy. - Wznosi wzrok do góry, idę w ślad za nią. Tylko jej z zauroczenia osobą, której nigdy nie widziała, a moje z irytacji podniecaniem się jakimś kolejnym samcem alfa.

- Może sama poznasz go osobiście. - Rzucam na odchodne, odwracając się do niej plecami.

- Wszyscy go poznamy! - Podnosi ton głosu.

- Wszyscy?

- Zapewne tak. Max uprzedził mnie o jego przybyciu. Przed południem powinien się zjawić, wtedy zbierzemy wszystkich w sali konferencyjnej. Czy to nie ekscytujące?

Demon ^ZAKOŃCZONE ^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz