Rozdział 16

108 6 0
                                    

- Eugene! - Wchodzę do starego biura.

- Witaj towarzyszko, co cię sprowadza?

- Ty!

- Ja? - Przerywa swoją pracę.

- Tak! Jak nauczanie?

- Jestem poniekąd zadowolony, lecz zbyt wielki entuzjazm mojego nauczyciela jest dość irytujący. - Zamyśla się.

- Cieszy mnie twoje szczęście. - Podbieram pączka z jego biurka, wgryzając się w środek macham na pożegnania. - Muszę lecieć do Maxa.

- Jesteś jak tornado.

Z końcówką konsumowanego pączka wkraczam do biura, a mój cały dobry nastrój ulatnia się w ciągu kilku chwil.

- Gdzie staruszek? - Szybkim krokiem przemierzam biuro, otwierając na oścież okno. Pierwszy papieros tego poranka kojący nerwy.

- Powinien już być. - Nie podnosi głowy znad telefonu.

- Jak nocne podboje? - Spoglądam w stronę dupka, wychylając papierosa przez okno.

- Jestem zaspokojony. - Rzuca.

- Antonio dobrze się tobą zajął? - Wybucham śmiechem, a on skupia całą swoją uwagę na mnie.

- Nie próbuj uwodzić mojego człowieka. - Omija odpowiedź.

Chwilę później Max wkracza twardym krokiem, nie witając się z żadnym z nas.

- Courtney, Jason. Jeszcze raz... - Gdyby jego wzrok mógł zabijać, właśnie leżelibyśmy martwi.

- Co się stało?

- Co się dzieje! Misja ma się powieść, inaczej wszyscy przypłacimy głowami.

Przez ponad godzinę dostajemy małą reprymendę. Rozumiem go doskonale. Od tego momentu myślę wyłącznie o misji, Jason przytakiwał, a jest w tym o kilkanaście lat dłużej niż ja.

- Wracaj do swojego mieszkania. Jego ludzie mogą cię śledzić. Za jakiś czas możemy ograniczyć nasze wspólne, sielskie spotkania. Nie możemy pozwolić się wykryć. - Marszczy siwe brwi. - Założymy ci maleńki podsłuch.

- Spokojnie. - Jason odwraca głowę w moją stronę. - Połknął haczyk, sama o to zadbała, a ja jestem tego świadkiem. - Wraca do staruszka. - Za wszelką cenę będzie chciał mi ją odebrać.

- Znów będę zmuszona przyłożyć mu ostry nożyk do zawartości spodni, haha.

- Co?

- Jack nic ci nie mówił kochanie? - Mimowolnie się uśmiecham.

- Niestety pominął tą bzdurę. - Wzrusza ramionami.

Całe spotkanie jest napięte od wrogich emocji. Dupek daje mi wolną rękę. W ciągu kilku godzin mogę zliczyć na palcach jednej dłoni, ile razy zwracał się personalnie do mnie. Nie interesował go mój plan czy przemyślenia. Ten facet nie nadaję się nawet do udawanego związku.

W domu wykąpana i umalowana wybieram wieczorny outfit. Szara spódniczka z krótkim, siwym topem. Czekam na nasz cel, gdy tymczasem rozbrzmiewa wibracjami mój telefon, postawiony ówcześnie na łóżku.

- Marcy! Siostrzyczko jestem w takiej sytuacji, że w każdej chwili mogę się rozłączyć.

- Nie przeszkadza mi to. Rozumiem. - Dobiega mnie prawdziwość tych słów. - Jak tam z nowym szefem?

Demon ^ZAKOŃCZONE ^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz