Rozdział 18 ( cz.2)

100 6 0
                                    

- Nie pojadę do ciebie...

- Nie wymagam tego.

- Nie, ale wiem, że tego chcesz... Odwieziesz mnie do mojego mieszkania, ale nie licz na zaproszenie do środka.

- Czego twoim zdaniem chcę?

- Zemsty.

- Zemsty? - Śmieje się.

- Sam siebie upokorzyłeś przychodząc do jego klubu. Teraz każdy wie, że boli cię jego pozycja. To desperacja, Christianie.

- Nie wystawiaj mojej cierpliwości na próbę.

- Wiesz co wybrałam? - Ignoruje jego słowa.

- Co? - Pyta gniewnie.

Nadal patrzymy sobie w oczy. Jason nie wykonuje żadnego najmniejszego ruchu. O jego sparaliżowane ciało ociera się brunetka. Poszerzam ironiczny uśmiech. Doskonale wie, że coś kombinuję, oznaką tego jest zaciskająca i otwierana pięść. Unoszę wysoko rękę i posyłam mu wulgarny gest. Serdeczne pozdrowienia szefie.

- Zemstę.

- Podoba mi ten pomysł.

- Mi nie.

Jason wie co zamierzam zrobić. Odwracam się na pięcie, w dłoń chwytam czerwony krawat, który zatrzaskuję w zamkniętej pięści, jednocześnie zderzam moje usta z jego. Wsuwam język. Zaczynamy szalony taniec, jego przejmowanie kontroli jest wprost denerwujące. To moja zemsta, nie jego. Gryzę wargę, pasek materiału owijam mocno wokół pięści zmuszając Christiana do pochylenia karku, jeżeli nie chce doświadczyć niedotlenienia. Odreagowuję wszystkie emocje. Czuję na sobie wzrok osobnika z góry. Świetnie, teraz ty sobie popatrzysz. Mokry, agresywny pocałunek miesza się z krwią, zbyt mocno został ugryziony. Ze wszystkich sił chce być lepszy w tym naszym małym przedstawieniu. Czuję ciężar na pośladku. Zapomnij Christianie. Wbijam obcas w jego stopę, próbuje coś wymamrotać podczas pocałunku, niestety nieudolnie. Gryzę wargę ostatni raz po czym szybko wysuwam język, wypuszczam krawat, poklepując męską klatkę piersiową. Kątek oka zauważam brak tamtej szmaty na kolanach Jasona. Nie poświęcam większej uwagi na scenerię u góry.

- Ostatni drink i masz mnie odwieźć.

Nic nie odpowiada. Patrzy na mnie szeroko otwartymi powiekami, dwie kropelki krwi ściekają z jego warg. Przewracam oczami i ruszam do baru. Mam nadzieję, że nie doprawiłam sobie problemów. Wzdycham. Po kilku minutach dołącza do mnie Christian. Nie siada, najwyraźniej woli stać... mniejsza.

- Zaskoczyłaś mnie, nie spodziewałem się po tobie takiej zaborczości. Nie mniej jestem zdumiony, iż Jason potrafił robić skoki w bok mając cię obok. Jeżeli tak całujesz to co dopiero wyprawiasz w łóżku. - Śmieje się pod nosem, kręcąc głową. Dziękując kelnerowi za szklaneczkę szkockiej.

- Opij to, drugiej takiej okazji nie będzie. - Mówię.

- Być może... - Posyła wygłodniały uśmiech. Zerka na loże, a jego twarz zostaje pozbawiona radości. - Być może Jason będzie mieć konkurencje. - Szepcze.

- Co tam gadasz? - Odwracam głowę

- Nic – Wychyla szklaneczkę jednym haustem. - Chodź, odwiozę cię.

Wzrokiem przeszukuje głośny, pełny ludzi klub. Puszczony dopiero co dym nie ułatwia mu odnalezienia tego kogoś. Po chwili robi nie znaczy gest głową, zapewne do swojego człowieka.

- A co to się stało, że nie zapraszasz mnie do siebie. - Parskam i dopijam drinka.

- Jestem skurwielem, a ty pokazałaś mi dzisiaj, że może... jesteśmy do siebie bardziej podobni niż ci się wydaje. - Ponownie przeczesuje gorączkowo pomieszczenie.

Demon ^ZAKOŃCZONE ^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz