Rozdział 26

206 9 1
                                    

Przykładam skurwysynowi lufę do potylicy.

- Nie ma to jak popołudniowa, zimna stal.

- Courtney odłóż broń, zaraz postrzelisz nas wszystkich.

- Jesteś niedoinformowany, pizdo.

Siedzący obok mnie Jason, aż promienieje z chorej satysfakcji.

- Bracie... - Powolutku składa sobie wszystko w całość.

- Bracie? - Max zjeżdża z obwodnicy. - Przez całe życie robiłem dla ciebie. Jedynie byłem twoją tarczą w razie chwilowego kryzysu. Nie śmiej mnie nazywać swoim bratem! Ten przywilej cię nie dotyczy.

- Rusz się choćby o milimetr, a pozwolę jej odstrzelić twoją mordę.

- Nie.... - Zaprzecza głową. - Ona taka nie jest.

- Och, nikt cię nie poinformował, że ostatnia kulka, która rozjebała ryj twojego człowieka, ochlapując krwią moje ulubione buciki to była moja kulka? - Odpowiada mi cisza. - Szkoda. - Wzruszam ramionami.

- Jak? - Pyta nadal nieskazitelnie opanowany.

Jason kładzie swoją szorstką dłoń na moim udzie, delikatnie ugniatając. Cicha obietnica tego, co ze mną zrobi, gdy tylko wrócimy do mojego mieszkania, po całym tym jebanym cyrku na kółkach, mimowolnie przygryzam wargę. Sytuacja sama w sobie włącza mi adrenalinę, jak i chore podniecenie. Z palcami uciskającymi nogę czuję, że lada moment odpłynę.

- Opowiedz mu mała diablico.

Zerkam w jego stronę. Kącik ust unosi się wysoko ku górze, wzrok ma szczery w lekkim rozbawieniu przez co między powiekami tworzą się malutkie zmarszczki, które uwielbiam. Liam nie porusza ciała, jedynie obserwuje mnie z uwagą w lusterku.

- Eugene wraz z moją przyjaciółką, która sprzątnęła nasze powiedzmy ,,martwe ciała''. Siedzieli przez ten czas w busie.

- Oliver... - Zostaje zagłuszony przez Maxa

- Durniu! Oliver pracuje dla Jasona. - Jego głos ocieka jadem. - Trzeba było więcej przebywać w naszej skromnej agencji.

- Kontynuując... Eugene złamał wasze zabezpieczenia. Kamery na dokładnie siedem minut przestały funkcjonować. Oczywiście to normalne, nie raz staruszek narzekał na głupią, niepotrzebną technologię, więc ciebie nawet by to nie obeszło.

- Sprawdzałem puls...

- Ach tak... Podałem im Akonistyne. - Mówi Max.

- Sam mogłeś doprowadzić do ich śmierci. - Wybucha śmiechem, kręcąc przy tym głową.

- Mój zaufany człowiek specjalizuje się w tym zakresie przy okazji tworząc odtrutki bądź specyfiki przyśpieszające powrót.

- Staruszku, wbijemy w drodze powrotnej na stypę tamtych kutasów. - Trzepoczę kilkukrotnie długimi rzęsami.

- Co wyście zrobili!?

- Poza śmiertelną dawką w darmowym alkoholu? Nic takiego. - Mówię.

- Potraciliście zmysły!?

- Te pizdy chciały pić ze szczęścia. Niech piją. Ten ostatni raz. - Parska Jason.

- Moja przemowa miała głębsze dno Liamie, nie zauważyłeś? - Posyła mu uśmieszek.

- Durnie! Christiana też załatwiliście?

Whitmore wykonuje telefon, po czym czarny suv zrównuje się z nami. Natychmiast opuszczam szybę ze swojej strony.

- Christian! - Macham jedną dłonią, drugą nadal trzymając głowę kutasa na muszce.

- Żyjecie! Haha – Jego głośny śmiech przekrzykuje szum aut. - Eskortujemy was do nory. - Kciukiem wskazuje cztery identyczne auta otaczające nas w kordonie.

- Ej, Farris! - Wyczuwam przyjazny ton głosu mojego szefa. - Jednak kiedyś zginiesz z mojej ręki! - Wybucha śmiechem.

- Withmore! Ty już jesteś trupem! - Wtóruje mu z tą samą wesołością. Salutuje po czym wyprzedza by znaleźć się przed nami.

- Cudowna, rodzinna sielanka. - Przewraca oczami. - Co teraz? Zajebiecie mnie, tu i teraz?

- Teraz to sobie porozmawiamy. A tematów jest od groma. Śmierć mojego brata Dexa, jak i ludzi Farrisa. Facet nadal nie może dojść do siebie. Twój brat również ma kilka niewyjaśnionych spraw - opiera ręce o podgłówek Maxa. Ton głosu daje mi do zrozumienia... to będą cholernie bolesne tortury.

Do naszych uszu dobiega jedynie cichy, złowrogi śmiech.

- Głupcy. Myślicie, że pracuję solo? - Jego tryumfalny wyraz twarzy odbija się w lusterku.

 Następuje cisza poprzedzona jego ciężkim śmiechem.....




                                                                Koniec części pierwszej

Demon ^ZAKOŃCZONE ^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz