Rozdział 19

98 6 0
                                    

Po zaledwie trzech przespanych godzinach jestem wrakiem człowieka. Wchodząc do biura, jedynie macham dłonią w geście powitania. Eugene kiwa głową, mijając mnie. Do moich uszu dobiega trzaśnięcie drzwiami z przekręcanym kluczykiem.

- Musimy porozmawiać.

- Tak poważnie?

- Tak.

Wzdycham.

- Moje skupienie jest dzisiaj w opłakanym stanie, ale mów.

- Pobierane nauki obrażały moją inteligencję...

- Eugene. - Podpieram podbródek.

- Posłuchaj. - Jego twarz pierwszy raz wyraża jakiekolwiek emocje.

- Jestem nadal w podstawie...

- To normalne, przyuczasz się dopiero od kilku tygodni.

- Nie ważne... sam podwyższyłem sobie poprzeczkę.

- Nie możesz!

- Doszedłem do czegoś - Szepcze, a mnie to przeraża. - Max...

- Max? - Odpalam papierosa, podenerwowanie bierze górę.

- Gdy miał trzydzieści cztery lata został porwany przez konkurencję.

- Co...

- Oczywiście to były inne czasy, tamte osoby już dawno nie żyją. Zostały wyrżnięte, ale nim do tego doszło... - Przeczesuje dłonią twarz. - Max był mało znaczącą osobą. Trójka jego ludzi pod przykrywką pracowała w innych grupach. Wiedział o ich wewnętrznych konfliktach, wykorzystał tą słabość. Ta trójka tworzyła imitację pogorszającej się sytuacji między tymi grupami przestępczymi. Rządzili tym miastem. Nagle zaczęli robić zasadzki, więc cała ich napięta sytuacja nabrała na sile. Max był dobry z wywiadów, a jego kretów z chęcią wynajmowali. Nie mając pojęcia, że każdy wykupiony człowiek działał na korzyść naszego szefa.

- Co ty mówisz!? - Rozglądam się dookoła jakby ktoś mógł podsłuchać całą naszą rozmowę.

- Nie przerywaj... Kontynuując... W końcu nasz szef wysłał prywatne zaproszenie każdej głowie bractw.

- Przyszli? - Odpalam nerwowo kolejnego papierosa.

- Tak. To była pułapka. Max od zawsze zastrzegał sobie by na spotkania z nim nie wnosić broni. Zmanipulował trzy wielkie głowy. Pięćdziesięciu ludzi już na nich czekało. Wszyscy zginęli. Szef górował. Bali się go wszyscy więksi i ci maluścy. Nie przypuszczał, iż ludzie nieboszczyków będą oczekiwać zemsty. Porwali go.

- Jak? - Kiepuję przypadkiem na biurko.

- Przekupili jego kierowcę. Max przez dwa tygodnie był poddawany torturom, nie chcieli jego szybkiej śmierci, lecz cierpienia. Byli wierni. Odpowiadając na twoje jeszcze nie zadane pytanie. - Podchodzi do mnie. - Liam dowiedział się o wszystkim. Wpadł ze swoimi ludźmi. Nikt nie miał szans. Parę osób wybili, ale większość złożyła broń i przystanęła do Liama. Max nigdy nie doszedł do siebie, że to starszy brat musiał go ratować. Od tamtej pory próbuje go unikać, zapewne przypomina mu o jego wielkich planach, aczkolwiek jeszcze większej porażce. Dlatego Liam jest w agencji, ponieważ szef nie może go wyrzucić czy okazać niechęci. Dług uratowanego życia jest nie do spłacenia.

- W coś ty kurwa wszedłeś!?

- Chciałem sprawdzić swoje siły. - Wzrusza ramionami.

Demon ^ZAKOŃCZONE ^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz