Rozdział 18 (cz.1)

92 6 0
                                    

Głowę mam zaprzątniętą wieloma myślami, naprawdę nie mam ochoty na dzisiejsze spotkanie z Christianem. Dźwięk pukania do drzwi przywraca mnie do całej tej rzeczywistości.

- Zaraz przyjdę!

Ubrana jestem w krótką, czarną imitację skóry i białą bluzkę z bufkami. Mała kopertówka, srebrne kolczyki oraz buty na obcasie, otoczone dookoła ćwiekami. Duża dawka perfum, które mają przyćmić woń uprzednio wypitego alkoholu. Wychodzę i wsiadam do auta. Christian całuje mnie w policzek, prawiąc komplementy i zapewniając o dobrej zabawie, gdyż jego informatorzy donieśli mu o dzisiejszym pobycie Jason'a w owym klubie. On jest podjarany całą tą sytuacją, ja natomiast odwrotnie.

Omijając zdziwionych bramkarzy znajdujemy się w centrum całego tego burdelu. Proponuję bar. Wypijamy kolejkę szotów. Przed wejściem na parkiet zamawiam jeszcze drinka. Alkohol szumi mi w głowie. Wyczyszczając szklankę zostaję dwa razy dotknięta za udo. Pierwszy raz... muśnięcie. Drugi raz... zaciśnięcie, a palce próbowały brnąć pod moją spódniczkę. Dzięki słowiańskim bożkom, że akurat kończyłam trunek. Parkiet pełny jest spoconych, ludzkich ciał. Christian w czarnej koszuli z odznaczającym się czerwonym krawatem, przyciąga mnie do siebie. Zaczynamy tańczyć. Czuje się jak kukiełka, którą on kieruje. Za każdym razem oddalam się od mojego partnera.

- Wydaje mi się, że jesteśmy w centrum uwagi. - Kosmyk włosów zakłada mi za ucho.

- Połowa osób w tym miejscu zna ciebie jak również szefa tego przybytku. - Wzruszam ramionami. - Co w tym dziwnego? Wasza niechęć do siebie zapewne jest znana wszystkim.

- Oczywiście. - Wielka dłoń przesuwa się wolnym tempem po moich plecach. A ciepły oddech otula ucho. - Tylko mówię o jednej konkretnej osobie. Za tobą.

Nie... Półprzymknięte powieki otwierają się maksymalnie. Serce przyśpiesza swój rytm.

- Chcesz go zobaczyć? - Moje ciało przeszywa złowieszczy śmiech.

Sprawdza mnie?

- Nie, nie chcę. - Wiem, że to tylko granie, ale wstyd mi spojrzeć na jego oblicze.

- Och, na pewno chcesz. - Muska płatek ucha. Dociskając moje sparaliżowane ciało.

Wyobrażam sobie wzrok Christiana, który skupia na Jasonie. Obmacywanie mnie w tym momencie jedynie potwierdza moje przypuszczenie. Tryumfuje... ta gnida uważa się za zwycięzcę. On mnie nie ma, bo ma mnie Christian... Walczę z ochotą wbicia mu małego noża, obezwładnienie i naplucie prosto w twarz, ścierając ten kurewski uśmieszek.

- Powinnaś to zobaczyć. Z przyjemnością pomogę w zrewanżowaniu. Powiedz tylko słowo. - Obraca mnie.

Teraz widzę to, co widział on. Jason, zajmuje jak zawsze loże VIP z innymi ważnymi i postawionymi ludźmi. Zapewne prowadzi jakieś własne interesy. Otoczony kordonem prywatnych kobiet... kobiet prawie całkowicie roznegliżowanych, niektóre przed nimi tańczą a jedynie garstka siedzi i zabawia jego gości. Jedna z tych kurew próbuje skusić Jasona swoimi wdziękami. Brunetka, chuda z wielkim biustem. Zahacza palcem o rozkloszowaną spódniczkę, unosi materiał do góry. Zaraz ją pogoni, wmawiam sobie. Jednak twarz przybiera drapieżny wyraz, jakby jej pragnął... Kobieta chwyta jego dłoń, a palce znikają pod spódniczką. Czuje ukłucie w sercu... myślałam, że nikt nie zdoła mnie zranić. Wymieniają uśmiechy, Jason zabiera dłoń. Tak! Teraz ją zbeszta i odprawi. Biedaczka pobiegnie do koleżanek by wypłakać się ich ramionach. On jedynie obraca jej ciało, unosi dolną część garderoby i ocenia... ocenia jej pośladki. Kiwa głową i mocnym ruchem sadza ją na kolanach. Oplata jego szyję szepcząc mu coś do ucha. Posyła jej uśmiech, ponownie kiwa. Kurwa całuje jego szyję, a Jason w wielką dłoń łapie i ściska jej biust. Czuję się martwa, zabił mnie. Cycata wsuwa język do jego ust, by za chwile ponownie wrócić do szyi. Jego uśmiech blednie, a ręka zamiera. Patrzymy sobie prosto w oczy, zauważył mnie. Cały jego dobry nastrój wyparował. Przecież dobrze wiedział o moim dzisiejszym pobycie w tym burdelu. Otwiera usta, po czym zaciska w wąską linię, sięga po trunek stojący na pobliskim stoliku. Dopiero teraz orientuje się, że po moich policzkach płyną łzy. Po chwili patrzy na osobę za moimi plecami. Opróżnia szkło do samego dna. Przecieram wierzchem mokre policzki, unoszę dziarsko podbródek w stronę loży VIP. Kiedyś zostałam zniszczona w tym samym pieprzonym, miejscu. Schowałam głowę w piasek i uciekłam jak tchórz. Nie tym razem. Dociera do moich uszu szept.

- Może i jestem złym człowiekiem, nie zaprzeczam. Jednakże... wiesz co mnie różni od tego palanta?

- Nie twórz bezsensownej dramaturgii. Gardzę nim tak samo jak tobą.

- W końcu ukazujesz mi swoje prawdziwe oblicze.

Wzruszam jedynie ramionami. Nadal patrzę temu kutasowi prosto w oczy. Tania szmata łapie go za krocze, przez co na chwile opuszcza wzrok. Po chwili wraca, nie wie, jak wybrnąć... Posyłam mu ironiczny uśmieszek. Nie odżuci jej teraz, ponieważ Christian również ogląda tą całą scenkę. Pierwszy raz chcę zobaczyć tryumfalny uśmiech osoby za mną.

- Masz dwie możliwości...

- Mam ich wiele.

- Możemy wyjść, a ja cię odwiozę do domu o ile chcesz być sama.

- A druga propozycja...

Zemścisz się. - Szepcze.

Demon ^ZAKOŃCZONE ^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz