Rozdział 7

21.8K 739 83
                                    

- Alana – przedstawiam się cicho.

Mężczyzna jest ogromny i tak samo szeroki jak wysoki. Łysy i z licznymi tatuażami wygląda bardziej jak notowany bandyta niż prywatny ochroniarz. Nie ma na sobie garnituru a jedynie zwykły podkoszulek w czarnym kolorze i ciemne jeansy. Odwraca się do mnie plecami, chcąc wyjść i wtedy zauważam coś ciemnego przypiętego do szlufek jego spodni.

Broń?

Mam nadzieję, że się przewidziałam.

- Na razie Alano – odzywa się, odwracając na chwilę z powrotem w moją stronę.

Unoszę dłoń jak idiotka, machając mu na pożegnanie i obserwuję uważnie czarny punkt na dole jego pleców.

Tak. To jest broń.

Oddycham głęboko, próbując opanować emocje. Nie mogę zachowywać się jak przerażona nastolatka tylko dlatego, że zobaczyłam pistolet. Widziałam już takie rzeczy. Nathaniel trzyma w swoim mieszkaniu co najmniej kilka różnych sztuk. Znalazłam je nawet w szafce nocnej obok łóżka.

Ciągnę otwartą walizkę do sypialni i zamykam drzwi. Później się tym zajmę, bo teraz chyba powinnam lepiej poznać właścicieli, którzy zgodzili się mnie przyjąć. Chciałabym im podziękować, żeby wiedzieli, że to dla mnie ważne.

Wychodzę z domku, zamykając za sobą drzwi i idę prosto do głównego domu. Zauważam ich wszystkich rozmawiających na trawniku przed wejściem. Nathaniel podrzuca w ramionach małego Nolana i słyszę tylko ich donośny śmiech.

- I jak domek? – pyta Grace, widząc mnie jako pierwsza. – Jest trochę oddalony, ale nie musisz się bać. Zawsze w pobliżu będzie Sean albo...

- Ja – przerywa jej stanowczo Nate.

- Ty powinieneś już wracać – odpowiada mu Grace.

Nate wystawia w jej stronę język, pokazując jak bardzo jest niedojrzały. Faktycznie zachowują się jak rodzeństwo, choć zachowanie Grace może trochę zastanawiać. Dlaczego wygania go zaraz po przyjeździe i proponowała mi pomoc w ucieczce?

- Poznałam już Seana – oznajmiam niepewnym głosem.

- To super. Mówiłam mu żeby od razu się przedstawił.

Uśmiecham się krzywo i biję się z myślami o swoje pytanie. Czy mam prawo zadawać takie pytania?

- Grace – zaczynam cicho. – Czy ta broń jest konieczna?

Dziewczyna patrzy na mnie dziwnie i chwyta mocno moją dłoń.

- Pokażę Ci basen – proponuje nagle, zmieniając temat.

Idziemy na sam koniec ogrodu i nie do końca rozumiem po co akurat teraz mam oglądać basen, ale nie zamierzam się sprzeciwiać. To byłoby niegrzeczne.

- Wiem, że Nate Cię chroni – zaczyna Grace poważnym głosem. – Mam nadzieję, że naprawdę nie przetrzymuje Cię na siłę.

Czyli to nie pokaz basenu jest głównym celem.

- Nie – odpowiadam krótko. – Zrozumiałam, że nie mam innego wyjścia a on mnie uratował.

- Chcę po prostu mieć pewność, że nikt Cię do niczego nie zmusza – wyjaśnia cicho.

- Myślałam, że ucieszysz się, że Nate przyprowadził dziewczynę – żartuję, ale szybko uśmiech mi gaśnie, widząc zmieszanie na jej twarzy. – Ja...

- Zależy mi na tym głupku, ale też za bardzo go znam – przerywa mi. – Jeśli coś do siebie czujecie, to będę to wspierała, ale nie zniosę faktu, że młoda dziewczyna straciła normalne życie dla jego kaprysu.

Nathaniel Saint. Devils' hearts #2 [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz