Rozdział 26

20.6K 670 78
                                    

Przeznaczenie.

Po nocach snułam głupie wizje tego, że moje spotkanie z Nathanielem, jest przeznaczeniem. Tak musiało być, że wpadliśmy na siebie w tym klubie. Później weszłam do mieszkania gdzie był akurat on i zaplątałam się w kłopoty z których tylko on mógł mnie uratować.

Zaufanie.

Oddałam mu ciało po zaledwie kilkunastu minutach znajomości. Byłam pochłonięta jego magnetyzującym spojrzeniem i tajemniczym uśmiechem. Bez zawahania rzuciłam się na niego po przekroczeniu progu mieszkania.

Miłość.

Poczułam te cudowne motylki w brzuchu niedawno. Przez większość czasu wypierałam uczucia, przekonując sama siebie, że nas nie połączy nic więcej poza seksem. Jesteśmy jak zwierzęta i tylko takiego rodzaju związek mogliśmy tworzyć. Lecz to wyparcie odeszło wraz z nadejściem pewności, że moje serce należy do niego.

A teraz karcę sama siebie za nadzieję do tych trzech punktów.

Żadne nie jest prawdą i teraz przekonuję się o tym w najmniej odpowiednim momencie.

- Daj mi szansę to wyjaśnić – prosi cicho Nate.

Nie ma drugich szans.

Kiwam głową przecząco i odsuwam się coraz bardziej na tyły parkingu. On idzie za mną, ale nagle Seth mu przeszkadza unieruchamiając go od tyłu.

- Alana!

Zamykam oczy i odwracam się przygotowana do biegu. Muszę uwolnić się od nich wszystkich, bo moja głowa zaraz wybuchnie. Chcę uciec...

Ja nie mam dokąd uciec.

- Stój moja droga – warczy wkurzony ojciec łapiąc mocno za moje ramię. – Jedziesz ze mną.

- Ja...

Mogłabym dostać się jakoś do posiadłości Christiana, ale on mnie tam znajdzie.

Mogłabym pójść do klubu Gabriela, ale on też się tam pojawi.

Mogłabym...

Kończą mi się pomysły. Co mi da ucieczka do jakiegoś miasta skoro mój ojciec najwyraźniej ma więcej władzy niż przypuszczałam? Odnalazł mnie tutaj i z tego co myślę, śledził już od dawna.

- Matka się ucieszy.

W to akurat nigdy nie uwierzę.

Prowadzi mnie do auta zamykając na tylnym siedzeniu. Zajmuje miejsce obok kierowcy i odjeżdżamy z piskiem opon. Wiem, co teraz robię. Jestem największą idiotką na świecie, ale postanawiam walczyć z większą dawką mocy później.

Teraz jestem wypruta z emocji i nawet nie oglądam się za siebie sprawdzając, czy on nadal tam jest.

Skreślam Nathaniela Saint z mojego życia grubą krechą.

Kto da mi rozwód?

**

Nienawidzę tego miejsca.

Spędziłam dwadzieścia jeden lat, przeklinając swoje życie za to, że urodziłam się w tej rodzinie. Śniłam o tym jak ktoś w końcu przyjeżdża tutaj, by mnie zabrać. Teraz dobrowolnie tu wracam.

- Idź do swojego pokoju – rozkazuje ojciec zamykając za nami drzwi wejściowe.

Ja nie mam swojego pokoju.

W tym domu, każde pomieszczenie jest mi obce. Nigdzie nie czuję się komfortowo i to już nigdy się nie zmieni. Wcześniej obiecałam sobie, że nie wrócę tu choćby mnie torturowali a wystarczyło jedno złamane serce, bym się poddała. Ruszam po schodach na pierwsze piętro i otwieram drzwi ostatniego pokoju na tym korytarzu. Po wejściu do środka, przekręcam klucz dwa razy i opieram się o zimne drewno. Zamykam powieki i pozwalam na kolejne łzy. Muszę gdzieś uciec, raz na zawsze i zniknąć z oczu tych ludzi. Nie zamierzam spełniać zachcianek ojca i jego chorych pomysłów, bo lata aranżowanych małżeństw już się skończyły. Nie oddam się w ręce mafii. Raz stąd uciekłam to teraz też dam radę.

Nathaniel Saint. Devils' hearts #2 [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz