Rozdział 32

14.1K 401 3
                                    




- Mój brat już ogarnął ten cały rozpierdol?

Unoszę pytające spojrzenie na Gabriela i czekam aż doprecyzuje pytanie.

- Twój ojciec – dodaje, odchylając się na fotelu. – Załatwił go?

Sama chciałabym znać odpowiedzieć.

- Nie wiem – przyznaję cicho.

Od czterech dni jest cisza. Nathaniel próbował skontaktować się z Jonathanem, ale bez skutku. Mój puls przyspiesza za każdym razem, gdy tylko o tym pomyślę i mam wrażenie, że zaraz oszaleję. Nie chcę żyć w niepewności, czy mój szalony ojciec da mi spokój czy może jednak nie.

A co jeśli znów odwali jakiś numer z porwaniem?

- Odwiozę Cię dzisiaj – proponuje Gabriel poważnym głosem.

O na pewno nie.

- Nie ma takiej mowy – akcentuję każde słowo, wypowiadając je powoli. – Widziałam Cię z drinkiem w dłoni.

- I co z tego?

On jest niepoważny.

- Co z tego? – pytam z niedowierzaniem. – Auta nie prowadzi się z promilami we krwi.

- Myślisz, że po trzech drinkach nie jestem w stanie prowadzić? – odzywa się rozbawiony. – Akurat wtedy mogę wiele.

Przewracam oczami, ignorując jego słowa. Nathaniel ma mnie odebrać za kwadrans i nie zatrzymam go w domu, twierdząc, że odwiezie mnie Gabriel.

Z tym człowiekiem nie wsiądę nigdy do samochodu.

- Nate po mnie przyjedzie – mówię z lekkim uśmiechem.

Wpisuję do tabelki ostatnie liczby zamówienia i zapisuję plik.

- Na pewno to wszystko? – pytam, nie odwracając wzroku od ekranu. – Hurtownia będzie niedostępna przez trzy tygodnie, bo mają jakiś remont. Nie chciałabym, żeby czegoś nam zabrakło i...

- To znajdę inną hurtownie – przerywa mi, wzruszając nonszalancko ramionami. – Jest ich w chuj dużo dookoła.

Moje wcześniejsze podejście do stanowiska, trwało zdecydowanie za mało. Uczyłam się wszystkiego po kolei, ale przez te kilka dni nie zdążyłam zrozumieć wielu rzeczy. Byłam za bardzo przejęta tym miejscem i celem dla którego Gabriel go prowadzi. Wokół moich myśli ciągle krążyły obawy, czy aby na pewno powinnam tu pracować.

Jednak dopiero teraz, po czterech długich dniach, wiem jedno.

Dla Gabriela, ten klub to jedynie zabawka. Coś czym może się pochwalić i gdzie czasem zabawić na swoich własnych zasadach. Ma tu wszystko, zaczynając od alkoholu a kończąc na darmowym seksie. Nikt nie śmie w ogóle się do niego odezwać, bo od razu grozi wywaleniem. Nie interesują go dostawy, pracownicy ani bezpieczeństwo osób, które tu są.

On tu spędza całe dnie, bo dla niego to miejsce jest domem.

- Z tą współpracujesz od ponad roku i coraz bardziej Ci się to opłaca.

Nie wiem na jakich zasad to się odbywa, ale przeglądając faktury z poprzednich pięciu miesięcy, zauważyłam, że przy każdej dostawie klub dostaje coraz większy rabat. Ostatnie zamówienie zmalało o ponad czterdzieści procent i jest to naprawdę spora zniżka biorąc pod uwagę fakt, że ceny i tak są hurtowe. On dostaje butelki białej wódki za symboliczne kwoty.

Już nie wspomnę o innych fakturach, na których widnieją same zera. Kim jest tak naprawdę Gabriel Sinclair skoro boją się go nawet handlarze?

- Nie zaprzątaj sobie tym tej ślicznej główki – odpowiada, puszczając mi oczko. – Spadam na blanta.

Nathaniel Saint. Devils' hearts #2 [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz