Dwanaście dni zajmuje mi znalezienie mieszkania. Jednak nie jest to takie proste jak myślałam, bo miejscowość jest mała. Większość ludzi sprzedaje tutaj domy albo przyczepy. Bloków mieszkalnych można policzyć na palcach jednej dłoni.
W końcu trafiłam tutaj. Mieszkanie znajdujące się nad sklepem Pana Sama. Wcześniej mieszkała tu jego córka, ale wyjechała na studia. Wnętrze potrzebowało odświeżenia i z pomocą Seana, udało mi się to skończyć właśnie dziś.
Padam na sofę, wycierając pot z czoła. Patrzę na zmęczonego Seana i uśmiecham się szeroko.
- Jestem z nas dumna – mówię głośno. – Czuję, że to początek dobrego życia!
Z pewnością.
Wypieram myśli o tym o którym staram się zapomnieć. Próbuję nie tęsknić za Grace i Nolanem, a co najważniejsze, już nie płaczę. Nie tracę łez na niepotrzebne domysły typu „ co by było gdyby „. Pogodziłam się z tym, że jestem tutaj i wszyscy znają mnie pod imieniem Rachel. Nikt nie wie, że jestem Alaną, która ciągnie za sobą sznur niepowodzeń. Mam szansę na nowy początek i z tego korzystam.
Czasami tylko zdarzają się chwilowe załamania. Pozwalam na to tylko w nocy, gdy już nikt nie może zobaczyć mojej twarzy. Przez ostatnie dwanaście dni, zdarzyło się to jedenaście razy.
Brawo dla mnie.
- Trochę mało miejsca, ale jak na Ciebie, to wystarczy – odpowiada Sean, oglądając nasze poczynania.
- Mało? – pytam z udawanym niedowierzaniem. – Pełen luksus w centrum miasta.
Mieszkanie jest w typie studio, więc jedyną prywatność można poczuć w łazience. Niewielki aneks kuchenny połączony z salonem, który jest także moją sypialnią. Nie ma dodatkowych pokoi ani korytarza. Wchodzi się od razu do salonu a drzwi posiada jedynie maleńka łazienka z prysznicem.
Niczego więcej mi nie trzeba.
- Dobrze widzieć Cię uśmiechniętą – mówi Sean, podchodząc do mnie bliżej.
Spędziłam z nim dwa tygodnie i zdążyłam zrozumieć jedno.
Chyba mu się podobam. Mówię chyba, bo ten facet jest jak chodząca zagadka i raz z uśmiechem na ustach, prawi mi komplementy a później z powagą w głosie, oznajmia, że trzeba wiedzieć komu się ufa.
Przerobiłam z nim naprawdę wiele tematów i zrozumiałam, że on nie potrzebuje kobiety u boku i licznej rodziny. Dla niego najważniejszy jest honor, szacunek i zasady. Twierdzi, że kobiety są naiwne i lekkomyślne. Oczywiście obraziłam się wtedy, ale szybko mnie przeprosił.
Nie uważam, że na drodze do kłopotów sercowych, stoimy tylko my kobiety. Wina przeważnie należy w całości do dupków zwanych mężczyznami.
- Dzięki – szepczę, wstając szybko z sofy.
Wymijam go i podchodzę do szafek kuchennych. Zaczynam ścierać kurz, ale nieruchomieję czując jego obecność zbyt blisko mnie.
- Sean...
- Im więcej takich uśmiechów, tym lepiej – przerywa mi głębokim głosem.
Czego on ode mnie chce? Skoro jestem naiwna i lekkomyślna, to po co gada mi takie rzeczy?
Odwracam się nagle w jego stronę i patrzę spod przymrużonych powiek.
- Chyba musimy to obgadać – mówię, wskazując palcem na naszą dwójkę. – Jestem Ci wdzięczna za to jak mnie uratowałeś i pomogłeś w nowym starcie, ale...
- Ale co? – przerywa mi poważnym głosem.
- To nie wypali – odpowiadam odważnie. – Należę do Nathaniela.

CZYTASZ
Nathaniel Saint. Devils' hearts #2 [18+]
RomanceJestem Alana Gray i to jest moja historia o tym jak straciłam głowę dla kogoś kto wkroczył w moje życie rujnując je doszczętnie. Alana jest młoda i bardzo zestresowana swoją obecną rzeczywistością. Stara się pokazywać każdemu, że wszystko jest w po...