Rozdział 30

17.6K 441 34
                                    




Pierwszy raz widzę, że mojemu mężowi odbiera mowę.

Wpatruję się w niego zamglonym spojrzeniem i czekam. Nie chcę pochopnie wyciągać wniosków. Skończyłam z uciekaniem, bo ostatnio, gdy tak zrobiłam, nazywałam sama siebie idiotką. Teraz chcę dać mu tą szansę na odpowiednie poprowadzenie rozmowy.

Unosi dłonie do swojej twarzy i przeciera ją, zamykając na sekundę oczy. Biorę głęboki oddech i błagam go w myślach, by nie powiedział nic głupiego.

- To... - zaczyna zachrypniętym głosem. – To chyba mi się, kurwa, śni.

Nie wiem jak zrozumieć te słowa.

Wypuszczam z ust wstrzymywane powietrze i odsuwam się o krok na trzęsących się nogach. Wycieram wierzchem dłoni mokre policzki i wpatruję się w jego nieodgadnioną twarz.

- Ja...

- Będę ojcem – przerywa mi nagle.

Opuszcza głowę w dół, a gdy ją podnosi, zauważam powoli pojawiający się uśmiech. Na początku jest niepewny i niewyraźny, ale już chwilę później...

- Ja pierdole, będę ojcem! – krzyczy, podchodząc do mnie trochę za blisko.

Odsuwam się, by móc spojrzeć w jego oczy, ale on nagle mnie chwyta w pasie i podnosi, obracając wokół własnej osi.

Bardzo zły pomysł.

- Nate! – krzyczę, próbując go powstrzymać.

Jednak on nie przestaje. Ściska mnie mocno, prawie sprawiając ból.

- Nate do cholery! – wrzeszczę, czując jak mój żołądek się odzywa. – Przestań!

Stawia mnie szybko na podłodze i łapie delikatnie za twarz. Odpycham jego rękę i podchodzę do lodówki w poszukiwaniu czegoś gazowanego. Musi mi się szybko odbić, bo inaczej spędzę pół dnia nad sedesem. Sięgam po butelkę Pepsi i wypijam kilka łyków czując chwilową ulgę.

- Skarbie, ja...

- Po prostu mną nie rzucaj – przerywam mu, odwracając się w jego stronę. – Nie wiem kiedy to się kończy, ale jak na razie to jest jakoś tak dziwnie.

Zbliżam się do niego i wtulam mocno w ciepłe ramiona. Opieram głowę o twardą pierś i wsłuchuję się w szybkie bicie serca. Czuję czuły pocałunek na czubku mojej głowy i zamykam ze spokojem oczy.

- Będzie zajebiście, zobaczysz – szepcze do mojego ucha. – Pójdziemy na badania i...

- Spokojnie – przerywam mu, unosząc głowę do góry. – Najpierw kup mi ten test. Bo może faktycznie tylko się zatrułam.

Puszcza mnie i ubiera się w niemożliwie szybkim tempie. Zabiera klucze ze stołu i przed wyjściem, odwraca się w moją stronę.

- Jeśli to zatrucie, to przyrzekam, kurwa, że dzisiaj kończę bez gumki – oznajmia z łobuzerskim uśmiechem. – Nie odpuszczę tego tak łatwo.

Czy to będzie za bardzo ckliwe, jeśli przyznam, że cholernie podoba mi się ta obietnica?

**

Obudziłam się już jakiś kwadrans temu, ale od tamtej pory, Nathaniel nie pozwala mi opuścić łóżka. Leży na boku wpatrzony we mnie jak w obrazek i przytrzymuje silną ręką udo, uniemożliwiając mi wyjście.

- Jeśli źle się czujesz, to możemy zostać w mieszkaniu – oznajmia, całując lekko moje ramię.

- Chcę zobaczyć Nolana i Grace – mówię z westchnieniem. – Najwyżej większość czasu spędzę w łazience.

Nathaniel Saint. Devils' hearts #2 [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz