NATHANIEL SAINT
Ustawiam statyw kamery na środku pokoju i siadam na drewnianym krześle. Opieram się wygodnie i czekam aż oczy mężczyzny otworzą się, ukazując strach, który jest nieuchronny. Wyciągam paczkę papierosów z kieszeni i wkładam jednego z nich do ust. Odpalam, po czym zaciągam się dobrze mi znanym dymem.
Dwie minuty później, słyszę głośno przekleństwo.
- Kim Ty kurwa jesteś?!
Zawsze tak samo to wygląda. Za każdym razem to samo, pieprzone pytanie na które nie zamierzam odpowiadać. Co im da wyjaśnienie? Poczują się lepiej ze świadomością, że ostatnie chwile swojego nędznego życia spędzą w towarzystwie Nathaniela Sainta?
Naciskam przycisk kamery i wypuszczam z ust gęsty dym.
- Masz Parkinsona – odzywam się spokojnym głosem.
- Kim Ty do kurwy...
- Twoje łapy trzęsą się jak pojebane a zwłaszcza, gdy trzymasz w nich skalpel – wtrącam się głośniej na co twarz faceta blednie. – Diagnozę wystawiono dwadzieścia osiem miesięcy temu i od tamtego czasu wykonałeś siedemdziesiąt trzy operacje.
- To nie jest twoja sprawa – odpowiada przez zaciśnięte zęby, po czym zaczyna wyrywać się z fotela do którego go przykułem. – Co ja tu robię?!
Wyrzucam niedopałek papierosa na drewnianą podłogę i podnoszę się z krzesła. Podchodzę powoli do mężczyzny, który aż kipi ze złości. Jest wkurzony i zdezorientowany. Zachowuje się jak każda przestraszona ofiara, bo właśnie dochodzi do niego fakt, że zaraz skończę jego żałosny żywot.
- Jak grube były koperty dla zarządu szpitala? – pytam, pochylając się bliżej jego twarzy. – Czy tylko obciągnąłeś pod biurkiem?
- Jestem szanowanym chirurgiem i nie muszę...
- Jesteś oszustem, który naraża swoich pacjentów na cierpienie – przerywam mu cichym głosem. – Wiesz co się stało pięć miesięcy temu kiedy twoja pierdolona łapa zatrzęsła się nad kręgosłupem mojego klienta?
W jego oczach pojawia się błysk. Zaczyna rozumieć kogo wkurwił i jak przebiegnie dalszy ciąg tej rozmowy. Przestaje się wyrywać, ale jego oddech nadal się nie wyrównuje. Wręcz przeciwnie. On drży jakby właśnie się ze mną żegnał.
- Pan Owens otrzymał odszkodowanie – jęczy przeciągle.
- Ale to nie zwróci mu życia, które mógł spędzić bez wózka – odpowiadam, po czym uśmiecham się coraz szerzej. – To nie choroba odbierze Ci resztę życia. Ja to zrobię.
Podnoszę się nieznacznie i sięgam po nóż myśliwski, który dokładnie ostrzyłem godzinę temu. Przejeżdżam palcem wskazującym po idealnym ostrzu i ustawiam się tuż za plecami mężczyzny.
Zaczyna krzyczeć. W ciemnym pokoju nastaje chaos, który za kilka sekund zmieni się w martwą ciszę. Unoszę nóż do jego gardła i chwytam za siwe włosy, powstrzymując jego wyrywanie się.
- A teraz uśmiechnij się do kamery i przeproś.
Wbijam ostrze w gardło, po czym rozrywam je, sprawiając, że ciepła krew spływa po mojej dłoni. Ciało mężczyzny nieruchomieje niezdolne do jakiejkolwiek walki. Przegrał właśnie, tracąc to co najcenniejsze.
Własne życie.
- Dobra, koniec tego cyrku – warczę pod nosem.
Nie lubię takiego pierdolenia, ale tym razem nie miałem wyjścia. Klient aż za bardzo naciskał na krótki film, który da mu dowód na zemstę. Wolałbym zrobić to szybko i po cichu a zamiast tego straciłem dwa pieprzone dni na uganianie się za zjebanym doktorkiem.
Puszczam włosy faceta i chwytam szmatę leżącą na stoliku w kącie. Owijam nią nóż i wkładam go do tylnej kieszeni. Zabieram kamerę, zatrzymując filmowanie i odpalam zapalniczkę, która zaraz zmieni ten dom w popiół. Rzucam ją na podłogę i wychodzę z pokoju, gdy słyszę pierwszy wybuch płomieni.
Czas wracać do Dallas. Muszę jakimś cudem przekonać małą złośnicę do spędzenia reszty życia ze mną.

CZYTASZ
Nathaniel Saint. Devils' hearts #2 [18+]
RomanceJestem Alana Gray i to jest moja historia o tym jak straciłam głowę dla kogoś kto wkroczył w moje życie rujnując je doszczętnie. Alana jest młoda i bardzo zestresowana swoją obecną rzeczywistością. Stara się pokazywać każdemu, że wszystko jest w po...