Gdy już założyłam swój „strój” (jeśli w ogóle mogę tak nazwać sznurek i kawałek materiału), okryłam się szlafrokiem i zeszłam na dół w poszukiwaniu Emmy. Nie było to trudne, ponieważ siedziała ona na fotelu, tuż przy schodach.
- Jestem.. chyba gotowa – wymamrotałam, dając jej o sobie znak.
Emma uśmiechnęła się do mnie miło i złapała za ręke.
- Oprowadzę Cię.
Kobieta ciągnęła mnie w każdy kąt tego domu, opowiadając o wszystkim. Dowiedziałam się, że ‘stołówka’, w której wcześniej jadłam, okazała się być jadalnią dla wszystkich… no wiecie.. prostytutek. Na dole jest też wielki salon, kilka łazienek i kuchnia. To wszystko wyglądało bardzo przytulnie, jednak po otworzeniu wielkich drzwi, które mieściły się tuż obok schodów, zamarłam.
To było dosłownie jak Narnia. Z wielkiego, ciepłego i miłego domu przeniosłyśmy się w piekło. Nie wyglądało jak piekło, ale wiem, że dla tych dziewczyn było.
Na środku stało kilka dziewczyn ubrane w skąpe stroje i ćwiczyły przeróżne tańce. Tuż obok stało w rzędzie chyba z 20 toaletek z lustrami, gdzie trwały przygotowania. W długim korytarzu mieściły się sypialnie, gdzie te wszystkie dziewczyny spędzały dnie i noce na zadowoleniu swoich gości. Oczywiście na samym końcu tej sali, na podeście, stał sam szef.
- To Harry – odparła z lekkim uśmiechem – nie daj mu się sprowokować.
Nie odpowiedziałam nic, bo nadal byłam zajęta oglądaniem tego wszystkiego. To wszystko wydaje się zbyt absurdalne, aby było prawdziwe. Gdy zauważyłam, że sam szef spogląda na mnie ukradkiem, gwałtownie złapałam się ręki Emmy.
- Nie bój się go – szepnęła – dopóki będziesz miła i nie będziesz robiła głupot, będzie w porządku wobec Ciebie.
Kiwnęłam lekko głową i weszłam w głąb tego wielkiego pomieszczenia, za namową Emmy oczywiście, bo sama najlepiej bym stąd zwiała.
Kilka dziewczyn spojrzało na mnie spod byka, jednak dwie z nich podbiegły do mnie, aby się przywitać.
- Jesteś nowa? – zapytała blondynka i uśmiechnęła się.
Była naprawdę piękna i nie wiem dlaczego wybrała ten zawód. Przecież równie dobrze mogłaby mieć porządną pracę i rodzinę, a nie mieszkać w burdelu.
- T-tak – wymamrotałam.
- Życzymy powodzenia – powiedziała szatynka i przytuliła się do mnie.
Myślałam, że będzie gorzej.
*
Kelsey – bo tak brzmiało imię pięknej brunetki – uczesała mnie i pomalowała. Wyglądałam całkiem nieźle, jednak spokoju nie dawał mi ten cholerny strój.
Już dawno powinnam płakać w kącie, że chce do mamy, ale nie robię tego. Wiem, że tej nocy ucieknę i wszystko wróci na swoje miejsce.
- Wyglądasz pięknie, Lily – zdumiona spojrzała mi w oczy i wyszczerzyła się, ukazując rząd idealnie równych zębów.
Podziękowałam i postanowiłam trochę się przejść. Weszłam w pierwsze lepsze drzwi i ujrzałam kilka dziewczyn, które siedziały po turecku na podłodze i głośno się śmiały.
- Cześć – powiedziałam nieśmiało.
Wszystkie spojrzały na mnie i uśmiechnęły się. Dziewczyny były bardzo miłe i chyba tylko to dodawało mi odwagi.
- Siadaj – jedna z nich klepnęła miejsce obok siebie, które po chwili zajęłam.
Przyglądałam się po kolei każdej z nich, jednak największą moją uwagę przyciągnęła szeroka blizna na prawym policzku, u dziewczyny o piwnych oczach i krótkich czarnych włosach.
- Nie bardzo dyskretnie gapisz się na mnie – zachichotała – Jestem Suny.
Podała mi dłoń, którą ochoczo uścisnęłam.
- Przepraszam, że pytam – powiedziałam nieśmiało i jestem pewna, że moje policzki przypominają dwie czerwone plamy – ale co Ci się stało?
Suny przez chwilę zastanawiała się marszcząc brwi i zagryzając dolną wargę.
- Ah tak – zaczęła i wskazała na swoją bliznę – chodzi Ci o to?
Kiwnęłam głową i zmieszana spuściłam wzrok.
- Harry nie zapanował nad sobą – odparła pewnie, a mnie zmroziło.
CZYTASZ
Sex House [book one] || Harry Styles [PL] ✅
FanfictionNigdy nie kochał, nigdy nie był kochany, ale.. pokocha? >