20. The forest

40.4K 1.6K 147
                                    

Będzie mi cholernie brakować wszystkiego. Nie wiadomo kiedy będę mógł wrócić do domu, więc wolałem, żebyśmy pożegnali się teraz.
Szybko wbiegłem na górę i wszedłem do pokoju Lily.
- Zbieraj się – powiedziałem i wyjąłem z szafy małą, czarną walizkę, którą postawiłem tuż obok jej nóg – Spakuj się i za 15 minut widzimy się na dole.
- Dobrze – mruknęła i wzięła się za pakowanie, a ja wyszedłem z pokoju i zawitałem do łazienki.
Jedyne czego teraz potrzebowałem to umycie zębów i ułożenie włosów. Niestety tuż za mną weszła Emma. No kurwa, bez przesady. Miałem ochotę jej zajebać, ale miała szczęście, bo trochę ją lubiłem.
- Harry, gdzie ją zabierasz? – zapytała i usiadła na wannie.
- Chyba to nie jest ważne? – syknąłem i wyjąłem z półeczki szczoteczkę do zębów.
- Chcę tylko wiedzieć, kiedy wróci.
- Nie wiem – wymamrotałem – Uciekam.
- Co? – spytała i stanęła tuż obok mnie – Uciekasz?
Umyłem zęby do końca i opłukałem usta.
- Tak, uciekam – przytaknąłem.
- A ona Ci tam do czego? – była coraz bardziej podejrzliwa i coraz bardziej prosiła się o lanie.
- Kurwa Emma – warknąłem – Szukają mnie za rzekome porwanie Lily. Jeśli ją tutaj znajdą to będą mieli niezbite dowody.
- Ty chyba sobie żartujesz! – krzyknęła – Nigdzie z Tobą nie jedzie, tutaj będzie bardziej bezpieczna!
- Ze mną będzie bezpieczna, a Ty się nie wpierdalaj – powiedziałem.
- Chcesz ją wziąć tylko po to, aby nie strzeliła Cię w dupę i nie wydała policji! Poszedłbyś do pierdla, a tego nie chcesz. Nie liczysz się z jej uczuciami! – krzyknęła, a mnie krew powoli zalewała.
Byłem tak wkurwiony, że już nad sobą nie panowałem..
-Emma-
Jego oczy robiły się coraz bardziej ciemne z każdą sekundą, aż w końcu stały się czarne. Nie przerażały mnie, już dawno przyzwyczaiłam się do jego gorszej strony. Nagle zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Jednym ruchem dłoni rozbił lustro, a jego kawałki rozleciały się na podłogę.
Dłoń zaczęła krwawić, ale chyba się tym nie przejmował.
- Zajmij się swoimi sprawami – syknął i przemył dłoń wodą – Tylko spróbuj coś kombinować za moimi plecami, a będę kazał Luke’owi Cię zlać, rozumiesz?
No teraz to się bałam jak cholera. Kiwnęłam lekko głową i wyszłam z łazienki. Lepiej, żebym trzymała się z daleka. Postanowiłam pożegnać się z Lily, więc zagościłam w jej pokoju. Dziewczyna była już chyba spakowana, bo siedziała na  łóżku i patrzyła na zegarek, na ścianie.
- Lily, chcę się z Tobą pożegnać – uśmiechnęłam się sztucznie i przytuliłam ją do siebie.
- Wiesz, gdzie mnie zabiera? – zapytała, a mnie zabolało serce.
Nie mogłam jej powiedzieć.
- Nie wiem, nie powiedział mi nic – skłamałam – Ale bądź ostrożna, dobrze?
Lily kiwnęła głową i wzięła w dłoń swoją walizkę. Na pewno będę za nią bardzo tęsknić..
-Lily-

Stargałam swoją walizkę po schodach na dół i zobaczyłam Harrego, który trzymając małą, niebieską torbę, już na mnie czekał. Tuż obok niego stał Louis, który szeroko się do mnie uśmiechał.

- Cześć, Lily – powiedział Lou i przytulił się do mnie – Będę bardzo tęsknić.
- Gdzie właściwie jedziemy? Na ile? – zapytałam Harrego, ale ten nic nie odpowiedział.
- Nie powiedziałeś jej? – szepnął Louis na tyle głośno bym mogła usłyszeć.
- Później – wymamrotał Styles i ruszył w stronę garażu, a ja za nim.
Pomachałam jeszcze Louisowi i weszłam do wielkiego pomieszczenia z Harrym. Wsiedliśmy do srebrnego auta, z przyciemnianymi szybami.
- Harry, gdzie jedziemy? – zapytałam ponownie.
Chłopak nie odpowiedział tylko odpalił silnik.
- Powiesz mi czy nie? – westchnęłam.
- Uciekamy – mruknął.
- Co?
- Musimy uciekać. Szukają mnie za porwanie Ciebie i nie możemy tutaj zostać.
Był bardzo poważny i przejęty, nigdy go takiego nie widziałam.
- Nie, Harry – odparłam i złapałam za klamkę* od drzwi, w celu wyjścia, jednak były zamknięte.
No on chyba sobie żartuje.
- Wypuść mnie – syknęłam i zmierzyłam go wzrokiem – Nie jadę z Tobą.
Harry wyjechał z garażu na drogę i nawet na mnie nie spojrzał. No co za dupek..
- Lily pojedź ze mną, proszę.
- Nie! Założysz drugi burdel i mnie tam zatrudnisz? Nie, na to znów nie pozwolę! – krzyknęłam, ale nie robiło to na nim żadnego wrażenia.
- Lily, proszę..
- Do czego Ci jestem tam potrzebna?! Jeszcze mnie nie przeleciałeś?! Nie łudź się, bo i tak tego nie zrobisz.
- Kurwa Lily! – wrzasnął i przywalił pięścią w kierownicę – Jesteś mi potrzebna, bo sam nie dam sobie rady, okej? Nie poradzę sobie bez Ciebie, ale jeśli tak bardzo chcesz to mogę Cię odwieźć do domu!
-Harry-
Lily nie odezwała się już ani razu. Jedziemy od 4 godzin i powoli miałem już dość tej ciszy.
- Jesteś głodna? – zapytałem i spojrzałem na nią.
Była odwrócona w stronę okna i opierała się głową o szybę.
- Nie – odparła, nawet na mnie nie patrząc.
- Teraz będziesz obrażona? – prychnąłem.
- Nie jestem obrażona – powiedziała, a ja zaśmiałem się.
- Kobiety – przewróciłem oczami i skupiłem się na drodze.
Louis co chwilę informował mnie gdzie mamy jechać, aby uniknąć kontaktu z policją. Na razie krążyliśmy po całej Anglii, żeby potem móc niezauważeni pojechać na lotnisko i polecieć do Stanów.
- Zadzwoń do Emmy, jeśli chcesz – powiedziałem.
- Wyjąłeś mi kartę z telefonu, nie pamiętasz? – prychnęła.
No tak, zapomniałem. Trudno, niech nie dzwoni, nie moja strata.
*
Jechaliśmy już 11 godzin. Lily smacznie spała i nie powiem, że nie, ale ja też byłem mega zmęczony. Musieliśmy się gdzieś zatrzymać, bo dłużej nie wytrzymam.
- Lily – szepnąłem i lekko klepnąłem ją po ramieniu.
Dziewczyna obudziła się i przetarła oczy dłońmi.
- Sprawdź, czy gdzieś w pobliżu jest jakiś las. Z tyłu masz mapę.
Kiwnęła głową i wychyliła się do tyłu po mapę. Musiałem sobie przypomnieć w jakim mieście jesteśmy, żeby mogła znaleźć nasze położenie na mapie.
- Tutaj? – zapytała i pokazała mały punkcik na mapie.
- Chyba tak.
- W takim razie skręć w prawo – poinformowała – potem za 3 km będzie jakiś mały lasek po prawej stronie.
- Okej.
Zrobiłem to co kazała i po chwili znaleźliśmy się na poboczu. Wjechałem autem między drzewa i zgasiłem silnik.
- Musimy tutaj spać – powiedziałem – Dasz radę?
- Chyba tak.
Odsunąłem trochę krzesła w przód, żeby Lily mogła wejść do tyłu i położyć się na siedzeniach. Chciałem, żeby było jej wygodnie i żeby się wyspała.
Ułożyłem się wygodnie i zamknąłem oczy, jednak miły odpoczynek przerwał mi szept Lily.
- Harry..
- Hm? – odwróciłem się w jej stronę i zauważyłem, że nie leży tylko siedzi.
- Chce mi się siku – powiedziała, a ja zacząłem się śmiać.
- To idź – zachichotałem i wskazałem palcem na ciemny las.
- Boje się, jest ciemno. Chodź ze mną, proszę..
Kiwnąłem głową i wyszliśmy oboje z samochodu. Telefonem świeciłem na ziemię, żebyśmy przypadkiem nie wypieprzyli się przez jakiś badyl albo kamień. Lily odeszła trochę dalej i schowała się za drzewem, a ja oparłem się o samochód.
Nagle usłyszałem sygnał policji, a przed oczami zamigotały mi światła policyjne. Kurwa mać. Szybko wybrałem numer Louisa i czekałem, aż odbierze.
- Lily – szepnąłem – Właź do samochodu, natychmiast.
Na całe szczęście usłyszała mnie i cicho weszła do samochodu, a ja czekałem, aż on w końcu odbierze.
- Louis – odparłem – Policja jest gdzieś niedaleko, co mamy robić do cholery?
- No to jesteście w dupie - oznajmił.

*klamkę - nie wiem, czy to tak dokładnie się nazywa w samochodzie

*okej, więc akcja trochę się rozwija :D piszcie czy podoba Wam się ten rozdział i jak myślicie co będzie dalej? * 

Sex House [book one] || Harry Styles [PL]  ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz