22. Gang from Canada

42.6K 1.6K 83
                                    

-Paul-
- Puść mnie - powiedziała i zaczęła się wyrywać, ale nie pozwoliłem na to i szarpnąłem ją za włosy.
Cicho jeknęła i zamknęła oczy. Sprawiłem jej ból i bardzo dobrze.
- Pójdziemy stąd - odezwał się Lucas i złapał dziewczynę za ramię - Nikt nie może Cię tu zobaczyć.
Mocno przyciągnął ją do siebie i zabrał w stronę auta, a ja ruszyłem za nim.
Oczywiście nasza mała dziwka próbowała uciekać, ale na marne. Tylko pogarsza sprawę, bo Lucas mocniej jej wpieprzy za te wyrywanie się.
- Zostawcie mnie! - krzyknęła na próżno, bo Lucas dawno wrzucił ją do bagażnika.
Przez całą drogę krzyczała i płakała, co wkurwiało coraz bardziej. Bałem się, że będę musiał zatrzymać się i ją zabić, ale to mijało się z naszym celem.
- Czy ja mogę ją tam przelecieć? - warknął Lucas i spojrzał zdenerwowany do tyłu - Albo się zamkniesz, albo poznasz długość mojego fiuta, przysięgam!
Po tych groźbach zrobiło się trochę ciszej i w spokoju mogliśmy dojechać na miejsce.
*
-Harry-
Czekałem tu pierdolone 20 minut, a jej dalej nie było widać. Myślałem, że przejrzy na oczy i wróci do mnie, ale chyba się przeliczyłem. Wysiadłem z auta i trzasnąłem drzwiami. Jeśli ją znajdę to na długo mnie popamięta.
- Lily! - krzyknąłem i ruszyłem w stronę, w którą niedawno kierowała się ona.
Nie było po niej ani śladu, ale przecież nie mogła pójść daleko. Nowy Jork to duże miasto i mogłaby się zgubić.
Zauważyłem w oddali sklep i pomyślałem, że mogła tam pójść. Każdy głupi kierował by się do sklepu.
Niemalże wbiegłem do środka i podszedłem do niskiej blondynki, która stała za kasą i układała gumy do żucia.
- Hej - powiedziałem i spojrzałem na jej tyłek, korzystając z tego, że stała tyłem.
No który facet by nie spojrzał? Powiedzmy, że to był obowiązek żeby spojrzeć w tamtą stronę. Jednak jej tyłek nie mógł równać się z tym, który posiadała dziewczyna, której właśnie szukam. No właśnie.
- Widziałaś tu może taką dziewczynę, hm.. - Zastanowiłem się chwilę, aby sobie przypomnieć w co była ubrana - Brunetka, niska, miała na sobie czarne jeansy, szarą koszulkę?
- Nikogo takiego tutaj nie było - zaprzeczyła i uśmiechnęła się.
Gdybym był teraz w jakimś klubie, pomyślałbym, że chce abym ją przeleciał. Ale jestem w sklepie i szukam Lily, więc wybiłem sobie z głowy tą kasjerkę.
- Okej, dzięki - mruknąłem i skierowałem się do wyjścia.
Zrezygnowany Usiadłem na schodkach prowadzących do sklepu i zadawałem sobie pytanie, gdzie ona kurwa może być?
Spojrzałem przed siebie i zauważyłem parę siedzącą na ławce. Facet przytulał mało urodziwą dziewczynę i szeptał jej coś do ucha. A może mówił? Nie wiem, jestem za daleko by to słyszeć. Obok ławki stał wózek z małym dzieckiem, które spokojnie spało a tuż obok leżała czarna walizka. Przyjechali z wakacji?
Kurwa.
To jebana walizka Lily! Moje serce zaczęło szybciej bić na myśl, że mogę ją gdzieś tu znaleźć. Jak najszybciej pobiegłem w stronę szczęśliwej pary i jak idiota rzuciłem się na walizkę. Otworzyłem ją i zobaczyłem rzeczy Lily. Spodnie, koszulki.
Nawet znalazła się tu jedna moja. Uśmiechnąłem się pod nosem i rozejrzałem się wokoło, ale nigdzie nie było śladu po Lily.
- Może panu pomóc? - usłyszałem i odwróciłem się.
Facet patrzył na mnie z uśmiechem, a dziewczyna śmiała się cicho. Dopiero uświadomiłem sobie jak śmiesznie musze wyglądać.
- Możliwe - westchnąłem i wstałem z miejsca, otrzepując się z trawy i piachu - Widzieliście może tutaj niską brunetkę?
Para spojrzała na siebie próbując przypomnieć sobie czy widzieli moją Lily.
- To jej walizka - poinformowałem podnosząc bagaż z ziemi.
- Właściwie to była tutaj jakaś dziewczyna - odparł facet, a ja odetchnąłem z ulgą - ale nie jestem pewien czy to była brunetka. Stała tu z jakimś chłopakiem i wydawało mi się, że to para, która się kłóci.
- Para? - zdziwiłem się.
- Tak wyglądali. Stali obok siebie i rozmawiali, potem przyszedł jakiś mężczyzna i zabrał ją do samochodu - dopowiedziała dziewczyna, a ja próbowałem wszystko połączyć w całość.
Przecież Lily nie zna tutaj nikogo i nie mogłaby z nikim pojechać.
- Pamiętacie jakieś szczegóły? - Usiadłem na ławce naprzeciwko nich i oczekiwałem jakiś konkretnych informacji - Coś typu fryzura, buty, ubranie?
- Katrine, mówiłaś mi, że ta dziewczyna ma piękne włosy - zauważył mężczyzna.
- Tak - uśmiechnęła się - Miała piękne, długie brązowe włosy.
O cholera, jeśli to naprawdę była Lily?
- Dziękuję - w końcu odważyłem się to powiedzieć i wstałem z miejsca, łapiąc walizkę w dłoń i ruszyłem w stronę swojego auta - Bardzo mi pomogliście.
- Nie ma za co, powodzenia - dziewczyna pomachała mi, a facet skinął głową na pożegnanie.
Jednak są dobrzy ludzie na tym świecie. Szkoda, że jedną taką dobrą dziewczynę zgubiłem.
*
Siedziałem zdenerwowany w samochodzie i próbowałem się dodzwonić do Louisa. Przypomniało mi się co wtedy mówił. To przez to Lily uciekła, bo nie chciałem jej powiedzieć. Ale po co miałbym ją denerwować? Gdybym powiedział jej, że gang z Kanady nas szuka to byłaby przerażona. Zresztą ona nawet nie wie, że byłem kiedyś wiec gangu i, że jestem wplątany w to gówno. Nagle w aucie rozbrzmiał dźwięk dzwonka, więc szybko przerwałem swoje rozmyślania i odebrałem.
- Co chciałeś? - zapytał Louis.
- Mam problem - powiedziałem i oparłem się o fotel - Nie mogę nigdzie znaleźć Lily.
- Żartujesz? - słyszałem, że ani trochę go to nie bawi.
Pewnie jest tak samo przerażony jak ja.
- Kurwa nie żartowałbym z tak poważnej sprawy. Wyszła z auta zdenerwowana i nie mogę jej znaleźć. Obok jakiegoś sklepu znalazłem jej walizkę, ale po niej ani śladu..
Nie chciałem tego przyjąć do wiadomości, ale w kącikach moich oczu pojawiły się łzy. Pieprzone łzy, które są dowodem na to jaką pizdą jestem. Wytarłem je szybko i próbowałem zapomnieć o tych oznakach pedalstwa.
- Masz jakieś ślady, przypuszczenia gdzie mogła pójść bez walizki?
- Jakaś para mówiła, że widziała dziewczynę, która rozmawia z dwoma facetami, a potem wsiada z nimi do auta. Nie jestem pewny czy to Lily, ale nawet jeśli tak to z kim mogła wsiąść do samochodu? - zastanowiłem się chwilę i nagle coś wpadło mi do głowy.
Cały czas byłem tak zajęty szukaniem Lily, że nie pomyślałem o jednym.
- Kurwa - mruknąłem do telefonu - A jeśli to gang z Kanady?
*
Louis próbował namierzyć gdzie obecnie znajduje się wóz gangu. Mają na aucie swoje logo, więc dość łatwo jest ich wytropić. Nie mówiąc już o tym, że Liam kiedyś włamał się do ich sprzętu i ma wszystkie namiary. Aktualnie ich samochód znajduje się niedaleko ode mnie. Zatrzymali się w jakimś budynku na obrzeżach Nowego Jorku. Jak najszybciej pojechałem w ich stronę i modliłem się, żeby nie było z nimi Lily.
Niall postanowił wysłać do mnie gang Brazylijski, z którym współpracujemy, bo jeśli okaże się, że Kanadyjczycy mają Lily to sam nie dam rady.
Zaparkowałem na tyle daleko od budynku, żeby nie zauważyli auta. Po cichu skierowałem się w stronę ogromnego magazynu, o którym nie miałem pojęcia, a często bywałem w Nowym Jorku. W środku paliły się światła i było słychać jakieś głosy.
Nie zauważony wszedłem przez główne drzwi i ruszyłem długim korytarzem, w stronę pomieszczenia z którego słyszałem śmiechy.
Lucas. Ten zjebany głos rozpoznam wszędzie. Posiadał go największy skurwysyn na świecie. Nienawidziłem go i jeśli jest z nim Lily to urwę mu jaja.
Drzwi były minimalnie uchylone, więc postanowiłem najpierw sprawdzić czy w ogóle jest tam Lily, bo jeśli nie to nie ma sensu wchodzić im w drogę.
Podszedłem trochę bliżej i wyjrzałem przez szparę w drzwiach.
To co zobaczyłem było nie do opisania. Gniew, który zbierałem w sobie od kilku godzin właśnie dał się we znaki. Nagle, gdy zobaczyłem co robią, zamarłem..

*cześć :* jak myślicie co Harry zobaczył? Co tam było? :(*
*jeśli dobijemy 45votes to dodam dziśjeszcze rozdział :3*

Sex House [book one] || Harry Styles [PL]  ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz