Wstaję bardzo wcześnie, praktycznie jest jeszcze ciemno na dworze. Przecieram oczy i chcę sprawdzić co z Harrym, więc wychodzę z pokoju i kieruję się do salonu – gdzie oczywiście leży.
Żałuję, że go tak zostawiłam, gdy widzę plamy krwi wokół jego głowy i brzucha. Natychmiast podchodzę do niego i klepię kilka razy w policzek.
- Harry, błagam, wstawaj – jęczę i szturcham go lekko w ramię, bo nie wiem czy tam też nie został skaleczony.
Harry zaczyna ruszać głową, a potem gwałtownie kaszle. Krwią.
Zakrywam usta dłonią i pomagam mu wszystko wykrztusić, ale jakby tego było mało zaczyna wymiotować.
- Ja pierdole, coś Ty narobił – burczę pod nosem i pomagam mu wstać.
Jego twarz nie wygląda tak źle. Jedynie widzę tam kilka skaleczeń i siniaki, poza tym jest okej.
- Chodź – mówię i wprowadzam go do łazienki.
Niechlujnie siada na wannie i zamyka oczy, a ja mam wrażenie, że zaraz zemdleje. Wyjmuję z szafki coś co wygląda mi na apteczkę i nie mylę się.
Ta cała sytuacja tak bardzo przypomina mi burdel, że mam ochotę zwymiotować.
- Boli – jęczy Harry, a ja tracę cierpliwość.
- Było się nie bić – warczę.
- Oni zaczęli! – krzyczy, a ja zaczynam się śmiać.
Usprawiedliwienie godne 10latka, a z tego co wiem, to Harry ma trochę ponad 20. Wywracam oczami i dociskam wacik z wodą utlenioną jeszcze bardziej, na co syczy. I dobrze mu tak.
Patrzę prosto w jego szmaragdowe oczy i widzę smutek. Smutno mu? No, ciekawe czemu.
- Skończyłam – mówię i odkładam rzeczy do szafki, nie przejmując się jego okaleczonym ciałem.
Niech sam sobie pomaga.
- Lily, pomóż mi – szepcze i wyciąga do mnie dłoń, ale olewam ją.
- Nie – kręcę przecząco głową i mierzę go wzrokiem.
- Dlaczego jesteś taka zła?! – wrzeszczy nagle, a ja podskakuje w miejscu – Złościsz się na mnie przez to, że się biłem?! Stanąłem w Twojej obronie!
Stanął w mojej obronie? Oh, to znaczy, że ktoś musi o nas wiedzieć skoro coś o mnie mówił.
- Nie chodzi o to – mówię i powstrzymuję się przed płaczem – Zostawiasz mnie samą w domu i jedziesz z kumplami na wyścig, a do domu przyprowadza Cię jakaś laska! Co mam o tym sądzić? No powiedz mi!
- Chryste – mamrocze i rozkłada ramiona – Lily jesteś zazdrosna, chodź tu do mnie.
Kręcę głową i odsuwam się w tył z zamiarem wyjścia z łazienki, ale idzie za mną.
- Spójrz na mnie – rozkazuje i zasłania mnie swoim ciałem.
- Zostaw mnie – syczę i próbuję się wyrwać.
- Maleńka, przecież ja nawet jej nie lubię – mamrocze i bierze mnie sobie na ręce.
Nie wyrywam się, bo wiem, że i tak nie mam szans. A na dodatek ciało bolałoby go jeszcze bardziej.
- Mam ją w dupie. Dlaczego miałbym się nią zainteresować skoro mam Ciebie? – próbuję ukryć uśmiech, który wkrada mi się na buzię i chowam twarz w tors Harrego.
Przytula mnie do siebie i całuje w głowę, a ja czuję się szczęśliwa, że tak zareagował.
Spodziewałam się kłótni i nieodzywania do siebie cały dzień, ale najwyraźniej plany się zmieniły.
CZYTASZ
Sex House [book one] || Harry Styles [PL] ✅
FanficNigdy nie kochał, nigdy nie był kochany, ale.. pokocha? >