36. Unexpected visit

27.9K 1.3K 255
                                    

Po tym cudownym wieczorze wróciliśmy do domu.  Sprzeczałam się z Harrym na temat tego, gdzie mam teraz zamieszkać. Nie bardzo podobał mi się pomysł, żebym została u Harrego, w końcu dopiero dziś zostaliśmy parą.


- Jeśli chcesz mogę spać na podłodze — mówi i robi minę zbitego psiaka, a ja nie mam serca, żeby posłać  go na zimne panele.

- Chodź — wywracam oczami i przesuwam kołdrę, aby Harry mógł się pod nią wślizgnąć.

Zadziornie się uśmiecha i wbiega na łóżko. Kładzie się tuż obok i obejmuje mnie ramionami.

- Dobranoc, Lily — szepcze i całuje mnie w czoło.

Uśmiecham się pod nosem i bardziej wtulam w jego tors.

*

- Maleńka — jego głos budzi mnie ze snu i mam ochotę go za to zabić.

- Co? — jęczę i otwieram oczy, jednak gdy widzę, że stoi nade mną z bukietem róż, od razu się uśmiecham.

- Przepraszam, że Cię obudziłem — mówi i podaje mi kwiaty — Muszę Cię dziś zostawić.

- Co? Dlaczego? — pytam i kładę róże na szafkę obok łóżka.

- Mam kilka spraw do załatwienia i będę w domu wieczorem , okej?

- Ta — mamroczę i znów wchodzę pod kołdrę.

Słyszę jego głośne westchnięcie i po chwili leży koło mnie.

- Hej — szepcze mi do ucha, a mnie przechodzą ciarki — Kochanie, wrócę tu wieczorem i się Tobą zajmę, obiecuję.

Próbuję ukryć uśmiech, który pojawia się na mojej twarzy, ale na marne, bo Harry zauważa go i całuje mnie w usta.

- Pocałuj mnie — warczy i łapie mój podbródek w palce.

Spełniam prośbę i wpijam się w jego usta. Nigdy podczas pocałunku nie czułam się  tak jak z Harrym. On ma w sobie to coś, przez co nie można przejść obojętnie. Jest zbyt idealny.

- Pa — mruczy, gdy odrywa się ode mnie i wychodzi z pokoju.

Wzdycham i sięgam po telefon, który leży na szafce. Harry w końcu kupił mi do niego kartę i mogę kontaktować się ze światem.

Wybieram numer Emmy.

- Halo? — ciepły głos dziewczyny rozbrzmiewa w moich uszach, a ja uśmiecham się.

- Emma! — krzyczę — Jak dawno Cię nie słyszałam.

- Lily, o mój Boże, Lily — piszczy w słuchawkę i słyszę jej cichy śmiech — Kochanie, gdzie jesteś? Wszystko z Tobą w porządku?

- Tak, ale to naprawdę nie jest rozmowa na telefon. Powiedz mi, czy nadal jesteś tam.. gdzie byłaś?

Boje się usłyszeć prawdę, ale na szczęście nie jest tak zła, jak się spodziewałam.

- Nie — mówi i czuję, że się uśmiecha — Luke postanowił sprzedać burdel.

- A wszystkie dziewczyny, które tam były? — pytam.

- Wszystkie są już w domach. Tak się cieszę, Lily.

- Emma, skoro jesteś już w domu, to może spotkamy się? Musimy porozmawiać.

- Ah, tak — mamrocze — Ale wyprowadziłam się.

O nie.

- Co? Gdzie?

- Jestem w Sheffield — odpowiada, a ja wzdycham.

Cieszę się, że wszystko jest w porządku i na nowo układa sobie życie, ale myśl, że jest tak daleko przytłacza mnie.

- Rozumiem.

- Ale możesz do mnie przyjechać na weekend. Kiedy tylko będziesz chciała.

- Jasne — uśmiecham się.

*

Cały dzień spędzam samotnie. Na razie nie znam tutaj nikogo, a do chłopaków nie mam numerów. Oglądam telewizję i jem, by zabić czas.

Wieczorem ktoś puka do drzwi i jestem pewna, że to Harry, więc idę do przedpokoju i otwieram.

- Hej — Justin szczerzy się, a ja panikuję.

Trzaskam drzwiami i zamykam je na trzy spusty. Dłonie zaczynają mi się trząść, a serce niemal wyskakuje z piersi. Biegnę do salonu po telefon i wybieram numer Harrego, który oczywiście nie odbiera. Cholera. Jeśli on tutaj wejdzie, to po mnie.

Nigdy tak się nie bałam i nie wiem co robić. Uciekać, zostać, zadzwonić po policję? Nie mogę. Zaczęliby węszyć i mogliby dowiedzieć się o pracy Harrego.

- Lily! — głośny krzyk wierci dziurę w mojej głowie, a ja zaczynam płakać z bezsilności.

Gdzie do cholery jest Harry?!

- Otwórz, chcę porozmawiać — syczy.

Co to to nie. Nie otworzę mu drzwi za żadne skarby. Będę tu tak siedzieć i czekać aż łaskawie Styles wróci do domu. A jeśli nie wróci? Jeśli Justin mu coś zrobił?  Nie, na pewno nie.

- Lily! — chłopak zaczyna kopać w drzwi, a ja zaczynam się bać.

Lada chwila może je wyważyć, a ja jestem bezbronna.

- Otwieraj te pieprzone drzwi! — krzyczy znowu, a ja sięgam do kuchni po nóż.

Jeśli tu wejdzie, to nie zawaham się go użyć. Ponownie wybieram numer do Harrego i ponownie odrzuca mnie sekretarka.

- Kurwa — mamroczę i nagle słyszę głośne krzyki.

Podchodzę do drzwi i przysłuchuję się.

- Wypierdalaj stąd — warczy Harry.

O Boże, on tu jest. Kamień spadł  mi z serca. Otwieram drzwi i widzę jak Harry kopie leżącego Justina.

- Zostaw go — mówię i ciągnę za rękaw do domu.

- Chciałaś go wpuścić?! — wrzeszczy i jeszcze raz zadaje mu cios w brzuch — Jesteś nienormalna?

- Chodź do domu!

W końcu udaje mi się zaciągnąć go do środka, ale żałuję tego.

- Pojebało Cię?! — krzyczy i wchodzi do salonu — Wiesz co by było jakby tutaj wszedł?!

Do moich oczu napływają łzy, które szybko wycieram i siadam na schodach.

- Nie chciałam — szepczę, ale on mnie nie słucha.

- Zostawić Cię w domu — spluwa — To jak z małym dzieckiem.

Nie mogę tego dłużej słuchać. Wbiegam na górę i zamykam się w sypialni. Niech ten idiota lepiej zejdzie mi z oczu. Biorę w dłoń kwiaty, które dał mi rano i rzucam je na podłogę, a potem podnoszę i ciskam nimi o ścianę. Tak bardzo mnie wkurza. Dlaczego nie może być normalny?! Zaszywam się w łóżku i z płaczem zasypiam.
____________________________________________
*przypominam o moim drugim ff "Psychologist", które znajdziecie na moim profilu :* *
poza tym, piszcie czy Wam się podobał rozdział i zostawcie votes ;*

Sex House [book one] || Harry Styles [PL]  ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz