Dobranoc

39 3 0
                                    

W moim sercu nieustannie czuję śmierć.
Ptaki za oknem mówią, żebym ocknął się.
Że nie ma lekko, że jest ciemno,
Że na zewnątrz czeka na mnie noc.
Noc tak długa, noc przeklęta,
Z sennej mary wyjęta przez Ciebie.

Przez Ciebie, który trzymasz wszystkie sny
i zakraplasz ziarnkiem piasku każdy z nich.
A to ziarnko wciąż tak drąży,
Że ja znów nie mogę spać.

Oddaj wszystko co zabrałeś,
Zwróć mi życie, zwróć mi śmierć.

Albo chociaż,
Daj mi w końcu...
daj mi spać.

Proszę daj mi znak.
Ześlij jedną z gwiazd.
I choć jeden raz,
Spraw bym zasnął,
I nie musiał się już bać.

Kosmos pełen jest zdradliwych burz.
Próżnia niweluje każdy dźwięk.
I choć jestem już daleko
i przekraczam granicę wszechświata,
Przywołuje mnie Twój miękki, ciepły głos.

Na wieczny czas,
Chcę Ci dać,
Uśmiech, który będzie wiecznie trwać.
Byś mogła żyć,
Gdy znowu będę sam,
Tam gdzie zimno mi bez Ciebie.

Przyrzekam, że wrócę tu,
Na Pola pośród bzu.
Na płytach z betonu spojrzę Ci w oczy
i wezmę Cię za rękę kolejny raz.
Pofruniemy razem na kosmosu mlecznej drodze,
Do dalekich gwiazd.       

Ciemne gwiazdy na niebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz