2. AVRIL
Jechała na to spotkanie i cholernie się bała. Tak naprawdę to miało być jej pierwsze spotkanie sam na sam z Robertem. Nigdy nie była z nim na oficjalnej kolacji, mniej oficjalnej ani nawet prywatnej, a teraz miała się z nim spotkać na lunchu!
Lata temu Robert przyjeżdżał do nich na praktyki studenckie z Nowego Jorku do Pittsburgha, gdzie mieszkali. Mazepa, koncern jej ojca, wprowadzał na rynek najlepsze nowe technologie. Robert odrabiał u nich praktyki, bawił się z jej bratem Dominikiem i często siadali wszyscy wspólnie do stołu. Była zbyt smarkata, aby z nim wtedy poważnie rozmawiać. Potem to ona jeździła ze swoim bratem do Nowego Jorku, ale nadal była za młoda, a on był już poważnym mężczyzną. Mężem Very. Było też parę rodzinnych spotkań, ale te się różnie kończyły. Najczęściej Robert i Vera wychodzili wcześniej, a jak nie, to Vera wszczynała awantury, tak jak ostatnio.
Nawet wtedy, gdy Robert zaproponował jej pożyczkę na rozwój firmy, aby mogła przygotować swój pierwszy pokaz mody w Nowym Jorku, wszystkie ich rozmowy odbyły się przez telefon, a umowę, której szczegóły uzgodnili, przywiózł jej kurier. Ona ją podpisała i odesłała tą samą drogą.
Wzdychała kiedyś do niego i na szczęście to się skończyło. Teraz miała swoje życie, swoją firmę, faceta i wszystko, o czym marzyła. Zadowolona wysiadła z taksówki. Owinęła się szczelnie lekkim, wiosennym płaszczykiem i biegiem ruszyła do wejścia, bo zaczął padać deszcz. Weszła do środka.
Restauracja była przestronna, ale zarazem przytulna, dzięki doskonałym materiałom użytym do wykończenia wnętrza. Wszystko było tu doskonałe i piękne: dekoracyjne firanki, doskonałe obicia krzeseł i kanap oraz wspaniała zastawa na stołach. Jednak najbardziej efektowny był sufit. Kilkupoziomowy z dyskretnym podświetleniem ledowym i pięknymi żyrandolami zwisającymi w najniższych miejscach sufitu.
Avril rozejrzała się i podała menadżerowi nazwisko Roberta. Wskazał jej kierunek i podprowadził kawałek. Była zdenerwowana jak nigdy dotąd. Czuła jak ze strachu i z przejęcia bije jej serce. Sama nie wiedziała dlaczego. Przecież o nim zapomniała.
Zauważyła go w głębi sali. Jej serce wpadło w szalony pęd. Z wrażenia aż westchnęła. Stał i rozmawiał z jakąś kobietą. No cóż, był mężczyzną, który niejednej kobiecie wpadał w oko. Miał pieniądze, odpowiednią pozycję w branży, dom na obrzeżach miasta i... żonę. Robert był w ciemnym garniturze, a pod spodem miał białą koszulę. Prezentował się naprawdę doskonale. Był niesamowicie elegancki, wysoki i zabójczo przystojny. Już z daleka wyglądał pewnie i atrakcyjnie, a ona pożałowała, że znów go zobaczyła i przekonała się, że nadal budzi w niej pewne uczucia.
Nie widział jej jeszcze, więc Avril miała chwilę, aby się napatrzeć i uspokoić. Co tu dużo mówić, pożerała go wzrokiem. Miał doskonałą prezencję, ciemne włosy, wspaniałe oczy i piękny uśmiech. Właśnie gdy się tak uśmiechnął, jak jakaś gwiazda z Hollywood, podniósł wzrok i spoważniał, gdy ją zauważył. Avril aż zadrżała.
A miało być tak łatwo i przyjemnie.
Robert przez dłuższą chwilę patrzył na nią. Błądził po niej wzrokiem i uśmiechał się z zadowoleniem. Miała wrażenie, że albo za chwilę rzuci się na nią jak wygłodniały wilk, albo zrobi jej jakiegoś psikusa. Sama nie była pewna, co by wolała.
Marzyła o spotkaniu z nim, bała się i drżała z podniecenia, gdy tu jechała, ale teraz, gdy czuła na sobie jego wzrok, czuła się niekomfortowo. Idąc przez salę pełną ludzi siedzących przy stolikach, marzyła tylko o tym, aby nogi jej się nie poplątały.
Uśmiechnęła się skromnie, gdy podeszła bliżej do niego.
Pomyślała, że w życiu miała faktycznie wszystko o czym tylko marzyła, oprócz niego. Patrzyła w jego niebieskie oczy i zastanawiała się, czy mógłby być kiedyś jej.
CZYTASZ
Czy będziesz kiedyś mój?! Lennox Corp. cz. 2 (całość)
RomanceAvril Mazerton jest jedną z najlepszych projektantek ubrań w stylu steampunk w Nowym Jorku. Robert jest prawnikiem w rodzinnej korporacji Lennoxów i mężem Very, za którą szaleje. Gdy pewnego dnia Vera nie wraca z delegacji, Robert dzwoni do Avril...