10. Robert

1.5K 122 5
                                    



Very nie było już od paru dni, a nawet gdyby była to pewnie ciągle by pracowała. Robert poszedł na pokaz Avril, bo i tak nie miał co robić, a poza tym obiecał, że będzie. Po wszystkim, gdy ogłosili, że jest jej wspólnikiem i gdy wszyscy mu gratulowali, nawet Mazertonowie, poczuł się dziwnie odprężony. Musiał przyznać, że wypił zbyt wiele. Nie do końca był pewien, czy pokłócił się z Avril, czy nie. Tylko, do cholery, co ona miała do tego z kim się spotyka i z kim rozmawia?! I nawet gdyby przeleciał tamtą modelkę, to nic jej do tego. Nigdy nie zdradził żony, ale nie miał się zamiaru tłumaczyć przed taką smarkulą jak Avril.
Wczoraj, w otoczeniu tych wszystkich pięknych i seksownych kobiet puściły mu hamulce. Pamiętał dobrze, jak na złość Avril i całemu światu pocałował tę piękną kobietę w korytarzu tak, aby wszyscy widzieli. Potem, śmiejąc się i dobrze się bawiąc poszli do jej pokoju. Nie zapalali światła, a ona go pocałowała.

Dlaczego nie? – pomyślał w tamtej chwili i wyobraził sobie, że to Verę całuje i pieści, a potem rżnie do nieprzytomności. Potrzebował odprężenia, a ona chętnie chciałam to dać. Myślał, że się zabawi, ale nie... Nie potrafił. Przeprosił ją i wyszedł. Kwietniowy wieczór był ciepły, a on zły na siebie, za to, czego o mało nie zrobił. Chodził ulicami Nowego Jorku i rozmyślał o swoim życiu. W pubie niedaleko swojego domu wypił jeszcze dwa drinki, a gdy zamknęli, wrócił późną nocą do domu.

Może nie był aż tak pijany skoro pamiętał, że dom był cichy i pusty, a w nim wzbierała wściekłość. Nie znosił tego go! Było tu czuć bardziej środkami czystości niż domowym zaciszem. Jego gospodyni, Edna, była tu częstszym gościem niż jego żona. Padł na łóżko.

– Kurwa, czemu to wszystko tak się pierdoli! – rzucił ze złością. – Rozwiodę się, będę sam i Bóg mi świadkiem, będę miał spokój – dodał i uśmiechnął się. Stwierdził, że ta myśl wcale nie jest taka zła. Przecież i tak całymi dniami był sam. Zdał sobie sprawę, że nie stanie się żaden cud, aby zmienić to wszystko.

Świt nadszedł wcześniej niż się spodziewał i nie potrafił już zasnąć. Wstał, napił się wody i wyszedł z sypialni. Głowa nawet za bardzo go nie bolała. Gdy minął drzwi od pokoju gościnnego, coś zwróciło jego uwagę. Nie lubił zamkniętych drzwi i te też zawsze trzymał otworem, a tymczasem były zamknięte. Wrócił i nacisnął klamkę.

– Vera? – zdziwił się na widok śpiącej żony. Dlaczego tu spała, a nie przyszła do sypialni? Nie miał pojęcia, co się mogło stać.

Podszedł bliżej i czułym gestem odgarnął z jej czoła splątane kosmyki ciemnych włosów. Zamruczała sennie i odwróciła się na drugi bok. Robert uśmiechnął się i wszedł do łóżka, kładąc się tuż za jej plecami. Objął ją i wtulił się w nią. Protestowała i mruczała, a on zaciągnął się jej zapachem, a ramionami oplótł jej ciepłe ciało.

– Tak dawno cię nie miałem.

– Przestań, chcę spać – odparła sennie.

Jednak jego myśli krążyły już tylko wokół jej ciała. Chciał jej, pragnął jej i wiedział, że nie odpuści. Poznali się na studiach. Była piękna, ambitna i pracowita. Była najlepszą studentka na roku i to właśnie ona stała się jego miłością. Długo za nią chodził... aż wreszcie zgodziła się na randkę.

– Dlaczego nie przyszłaś do łóżka? – wymruczał jej do ucha i pocałował pachnącą skórę poniżej.

– Późno wróciłam.

– O której? – pytał i delikatnie całował.

– O drugiej w nocy. Nie chciałam cię budzić.

Czy będziesz kiedyś mój?! Lennox Corp. cz. 2 (całość)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz