3. AVRIL

1.7K 141 27
                                    


Avril siedziała z Robertem w restauracji. Śmiali się i wspominali tak różne momenty, że zupełnie od nowa odkrywała stare sytuacje i patrzyła na wszystko inaczej. Chwilami żałowała, że nie była wtedy starsza i nie mogła z nimi wszędzie chodzić, a z drugiej strony nie pozbyłaby się swoich wspomnień za żadne skarby świata.

Niby znali się od lat, a tak naprawdę dopiero dzisiaj, po raz pierwszy w życiu, mieli okazję usiąść i porozmawiać. Avril miała go dzisiaj tylko dla siebie i była szczęśliwa.

Gdy postawiono przed nimi lunch, Robert trochę zmienił temat:

– A jak radzisz sobie w pracy? – zapytał, sięgając po sztućce.

– Dobrze – odparła, zastanawiając się dlaczego go to tak nagle interesuje. – Dlaczego pytasz? Przecież nigdy nie narzekałam.

– Masz już sporą firmę – odparł, wybierając ze swojego talerza smakowite kąski i odkładając na bok kawałki brokułów. – Po prostu niektórzy na tym lub dalszym etapie tracą kontrolę nad swoim interesem i nie wiedzą jak sobie radzić z tym wszystkim.

– Martwisz się o mnie? – Wpatrywała się w niego przez moment z zaciekawieniem. Robert Lennox martwił się o nią!

– Tak, martwię się, dlatego czekam na odpowiedź – powiedział jak beznamiętny prawnik i spojrzał na nią wymownie.

Avril przewróciła oczami i mruknęła coś pod nosem.

– Radzę sobie – odparła. – Jak mam problem to idę do Blanki.

– Blanka za niedługo rodzi. Prędzej niż myślisz, zostaniesz sama. Nie będzie jej przez pewien czas. Co wtedy? –pytał uparcie.

– Byle do pokazu – powiedziała i machnęła widelcem w powietrzu. – Potem jakby co, to mam sztab prawników i mojego brata Dominika. Nie zapominaj też o... Marku – powiedziała z pewnym zająknięciem. Chciała powiedzieć: o narzeczonym, ale przecież jeszcze nie byli narzeczeństwem. Może dzisiaj, gdy Mark wróci... – westchnęła w duchu z rozmarzeniem.

Dwie sekundy później zdała sobie sprawę, że traktowałaby to wymarzone narzeczeństwo jak tarczę obronną przed Robertem. Jak zapewnienie, że jej życie ruszyło w dobrym kierunku i nic i nikt go już nie zmieni.

– Jak trzeba to i ojciec mi pomoże – dodała szybko, aby Robert nie zaczął ją wypytywać o jej życie prywatne.

– O, czyżby Rudolfo się odobraził?

Ojciec Avril nadal nie był zadowolony, że córka musi pracować, a nie zachowuje się jak prawdziwa córka miliardera. Według niego powinna pięknie wyglądać, bawić się, zarządzać domen i brylować w towarzystwie. Avril i tak brylowała w towarzystwie, ale dzięki swoim zasługom i własnej pracy, a nie pieniądzom ojca. Jednak gdy przychodził dzień pokazu mody, Rudolfo Mazerton pierwszy był na miejscu i z żoną siedział w pierwszym rzędzie. Był dumny z córki, chociaż niechętnie przyznawał się do tego.

– Trochę mu przeszło, ale nie do końca – wyjaśniła Robertowi. – Chyba zaakceptował to co robię i czasami podpytuje mnie, jak co u mnie działa.

– Czujny ojczulek – uśmiechnął się z satysfakcją Robert.

– Taki układ mi pasuje. Coś w rodzaju milczącej akceptacji.

– Milczy, bo nie wie, że to ja jestem twoim wspólnikiem. Jak twój brat i ojciec dowiedzą się kiedyś, że to ja zainwestowałam w twoją firmę, pewnie mi się oberwie.

– Pewnie tak – odparła i porwała z jego talerza kawałek brokuła. Zupełnie nie rozumiała, jak można nie jeść tak dobrze przyprawionych warzyw.

Czy będziesz kiedyś mój?! Lennox Corp. cz. 2 (całość)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz