Robert stał w swoim gabinecie przy biurku i bębnił palcami w jego blat. Przed nim stało trzech mężczyzn, a on gromił ich wzrokiem i zaciskał szczękę. Próbował się opanować, wciągając powoli i z rozmysłem powietrze do płuc.
– Nie zgadzam się na taki zapis – powiedział w końcu zdecydowanym tonem. – Jest dla nas niekorzystny i zostawia stronie przeciwnej możliwość wycofania się z umowy w dowolnym momencie.
– Tak, ale bez tego zapisu Original Musck nie będzie chciał podpisać umowy – powiedział Noris Steel, podchodząc dwa kroki do biurka i patrząc Robertowi w oczy. Był od niego parę lat starszy i pracował w zespole prawników tak samo długo jak Robert. – Potraktują to jak naszą złą wolę – dodał.
– Nie interesuje mnie to, co pomyśli Original – warknął Robert i zmarszczył brwi, wpatrując się ze złością w Norisa. Mało kto potrafił wytrzymać to jego spojrzenie. – Nie będę inwestował pieniędzy tylko po to, aby oni w ostatniej chwili mogli się wycofać, bo ty zostawiłeś ten zapis!
– Jeżeli go usunę, narażę firmę na utratę całego kontraktu – wyjaśnił Noris.
Dwaj pozostali prawnicy nawet się nie odzywali, a Adam, brat Roberta, z uwagą przysłuchiwał się rozmowie z drugiego końca gabinetu. Poprawił się tylko w fotelu i czekał, co stanie się dalej. Wiedział, że Robert nie lubi, jak ktoś sprzeciwia się jego decyzjom. Nie zdziwił się więc, gdy usłyszał ostre i zdecydowane słowa:
– Wolisz narazić moją firmę na straty finansowe, aby tylko zadowolić Original Musck
i doprowadzić do podpisania kontraktu?!Noris zaniemówił.
– Nie... Nie o to chodzi... – wyjąkał zaskoczony zarzutami Roberta.
– A o co?
– To dobry kontrakt...
– Tak, ale bez tego punktu.
– Nie wezmę na siebie odpowiedzialności za jego utratę, bo kazałeś mi wykreślić ten punkt.
– Jeżeli go nie usuniesz, narazisz siebie na utratę pracy.
– Żartujesz! – oburzył się Noris.
– Nie tym razem. To zbyt poważna sprawa – oznajmił z naciskiem Robert i zaplótł ręce na piersi. Każdy kto go znał wiedział, że nie zmieni już swej decyzji.
Wtedy Adam wstał z fotela i wtrącił się do rozmowy, która toczyła się już od dłuższego czasu. Nie mógł pozwolić na dalsze przepychanki słowne.
– Dość tego. Nie chcę tu kłótni! - oznajmił zdecydowanie.
Wszystkie oczy zwróciły się w jego stronę. Chociaż Adam był prezesem Lennox Corporation, to Robert miał decydujący głos w sprawach prawnych. Bracia ufali sobie i wspierali się.
– Noris, usuń zapis jak powiedział Robert i złóż dokumenty na moim biurku. Czekam do południa na poprawioną umowę – oświadczył.
Mężczyzna przełknął głośno ślinę.
– To polecenie służbowe. Możecie odejść – dodał jeszcze, aby wszystko było jasne.
– Oczywiście – odparł Noris i już nie dyskutując, wyszedł wraz z pozostałą dwójką z gabinetu Roberta.
Gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły zapanowała cisza.
– Skurwysyn... – syknął po chwili poirytowany Robert.
– A ja go podziwiam – wtrącił przewrotnie Adam, stając przy bracie i spoglądając mu w oczy. – Nie każdy ma takie jaja jak on, aby ci się przeciwstawić.
CZYTASZ
Czy będziesz kiedyś mój?! Lennox Corp. cz. 2 (całość)
RomanceAvril Mazerton jest jedną z najlepszych projektantek ubrań w stylu steampunk w Nowym Jorku. Robert jest prawnikiem w rodzinnej korporacji Lennoxów i mężem Very, za którą szaleje. Gdy pewnego dnia Vera nie wraca z delegacji, Robert dzwoni do Avril...