36.Avril

1.2K 102 4
                                    


Avril 


Avril nie potrafiła otworzyć oczu, a jej telefon od dłuższego czasu dzwonił jak szalony. Zacisnęła powieki, a ręką odszukała go na szafce nocnej. Odebrała ledwie zerkając na ekran.

– Halo...? – powiedziała zachrypniętym od snu głosem.

– Kochanie, czy ty nadal śpisz? – zapytał Mark.

– Tak... – odparła. – A gdzie ty jesteś? Dlaczego nie wróciłeś do domu?

– Avril... – westchnął. – Jest dziewiąta rano. Byłem w domu i pojechałem już do pracy.

Jakaś syrena alarmowa zawyła w jej głowie.

– Która jest?

– Dziewiąta rano.

– Ale o dziewiątej jestem już w pracy...

– Widocznie dzisiaj zaspałaś.

Avril z trudem dopuszczała do swej świadomości, że mogłaby zaspać.

– To niemożliwe.

– Lepiej wstawaj. Wpadnę potem do ciebie do biura i porozmawiamy – dodał.

Porozmawiamy... – pomyślała i prawie się rozbudziła.

Boże, przecież miała wczoraj porozmawiać z Markiem! O nich! O innym życiu i o rozstaniu. Odłożyła telefon i wstała z łóżka. Była nieprzytomna i skołowana. Ledwo stała na nogach. Może jak weźmie prysznic to rozjaśni jej się w głowie.

Była spóźniona, więc prysznic był szybki. Błyskawicznie zrobiła makijaż, ubrała się i wsiadła do swojego samochodu. Rozmyślała o tym, co dzieje się w pracy, o tym, co powie Markowi, gdy przyjdzie i że chyba powinna porozmawiać jeszcze z Robertem. Dopytać dokładnie co z nimi a co z Verą.

Tylko dlaczego zaspała? Na parkingu wysiadła z samochodu, wjechała windą na swoje piętro i weszła do biura. Czekało na nią mnóstwo spraw i rzuciła się w wir pracy. Było jej ciężko, nie potrafiła się skupić i obiecała sobie, że już nigdy nie pozwoli sobie na takie spóźnienie. Westchnęła...

Nawet nie wiedziała, kiedy minęły te wszystkie godziny, a Mark już wszedł energicznym krokiem do jej gabinetu. Zdziwiła się i rzuciła okiem na zegarek. Było już późne popołudnie. Tak to było, gdy się wstawało o dziewiątej i spóźniało do pracy. Po prostu zabrakło jej dnia, aby wszystko zrobić.

– Nawet sobie nie wyobrażasz, czego się dowiedziałem!

Spojrzała na niego zdziwiona.

– Co się stało? – zapytała, próbując skupić się na jego problemach, a nie na swoich. Dawno nie widziała go tak podekscytowanego. Wstała więc ze swojego czerwonego fotela i ruszyła w jego kierunku. Zaplotła ramiona na piersi i czekała zaciekawiona, co powie Mark.

– Rozmawiałem dzisiaj z moim szefem, a on zapytał mnie, czy nie mam jakichś zdjęć Roberta i Very w swojej kolekcji. Potrzebują na jutro na pierwszą stronę.

– O, szykuje się jakiś reportaż o nich? – zapytała z zainteresowaniem.

– Oczywiście, że się szykuje. Myślę, że jutro wybuchnie bomba.

– Mark, o czym ty mówisz? Co się dzieje? – zdziwiła się i podeszła marszcząc brwi.

– Robert i Vera rozwiedli się jakiś czas temu.

Chyba źle zrozumiała to, co Mark do niej powiedział. Z niedowierzaniem pokręciła głową, po czym spojrzała na niego pytająco. On natomiast podszedł do niej, dał jej buziaka na powitanie i uśmiechnął się widząc jej zdziwioną twarz.

Czy będziesz kiedyś mój?! Lennox Corp. cz. 2 (całość)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz