Rozdział 7

25.9K 830 142
                                    




- Zejdziesz na kolację?

Unoszę głowę słysząc słodki głos Maddie. Uśmiecha się do mnie czekając w progu sypialni.

- Ja... - milknę próbując wymyślić jakąś wymówkę, ale mój żołądek odzywa się za mnie. – Chyba nie mam wyjścia. – przyznaję niechętnie.

Podnoszę się z podłogi i podchodzę do niej. Wychodzimy obie z sypialni i kierujemy się na dół. Maddie prowadzi mnie w stronę jasnej kuchni w której już czeka Jonathan. Nieruchomieję widząc jego zarozumiały uśmiech i stoję jak idiotka w przejściu.

- Siadaj kochanie. – odzywa się głębokim głosem.

- Nie mów tak do mnie. – mówię krzyżując ręce na piersi. – W Twoich ustach brzmi to jak obelga.

Słyszę jak parska cicho śmiechem a chwilę później opiera się wygodnie na fotelu. Patrzymy na siebie w milczeniu i tworzymy coś w rodzaju gry „ Kto pierwszy odwróci wzrok „.

- Zacznijmy może tą kolację, co? – proponuje zakłopotana Maddie.

Przenoszę spojrzenie na jej zarumienione policzki i zajmuję miejsce najbardziej oddalone od dupka. Opuszczam wzrok na pełny talerz i uśmiecham się pod nosem.

Lasagne.

- Robiłam pierwszy raz, więc darujcie sobie niemiłe komentarze. – oznajmia dziewczyna obok mnie.

Unoszę do ust pierwszy kawałek i wzdycham cicho czując wspaniały smak makaronu i sosu pomidorowego. Jestem tak głodna, że pochłaniam swoją porcję w zawrotnym tempie i już chwilę później, przecieram kciukiem umazane usta.

- Vicki potrzebuje ubrań. – zaczyna Maddie spokojnym głosem. – Pomyślałam, że może pojedziemy obie z Rayanem.

Nie wiem kim jest Rayan, ale mam nadzieję, że Jonathan się zgodzi. Nie chcę chodzić z nim po sklepach i...

- Ja to załatwię. – odpowiada stanowczym głosem.

Nastaje niezręczna cisza. Maddie nie odzywa się choćby słowem, ale i tak jestem jej wdzięczna, że wpadła na ten pomysł i próbowała. Biorę trzy głębokie wdechy i decyduję się negocjować warunki.

- Dlaczego to niby Ty masz to załatwić? – pytam opierając łokcie o blat stołu.

- Bo tak powiedziałem.

- Ale ja nie chcę z Tobą jechać.

- Trudno. – mówi wzruszając ramionami, po czym na jego ustach pojawia się szeroki uśmiech. – Jak dla mnie, możesz chodzić nago.

Zagryzam wargi powstrzymując się od krzyku. Nie chcę robić scen przy Maddie, bo widzę jak już jest zestresowana. Siedzi między nami i musi znosić głupie odzywki jej starszego brata.

- Chcę jechać już. – odzywam się w końcu.

Czekam kilka sekund aż się zgodzi a on zamiast powiedzenia czegokolwiek, po prostu wstaje. Obchodzi stół dookoła i zbliża się do mojego krzesła. Odsuwa je razem ze mną i zniża twarz do mojej.

- Mam prosić żebyś wstała? – szepcze do mojego ucha.

Odpycham go od siebie i wstaję szybko. Biegnę na górę wpadając od razu do sypialni. Ubieram szybko swój dres na siebie i wracam na dół. Jonathan stoi oparty o drzwi i czeka aż do niego podejdę.

- Wolałem moją koszulkę. – komentuje otwierając drzwi.

- A ja wolałam mieszkać w Nowym Jorku. – odpowiadam zgryźliwie. – Nie można mieć wszystkiego.

Jonathan Sinclair. Devils' hearts #3 [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz