Rozdział 22

26.7K 845 41
                                    




- Vicki!

Głośny pisk słychać chyba w całej posiadłości. Rozglądam się dookoła szukając właściciela tego krzyku i staję jak wryta patrząc na uśmiechniętą Maddie. Biegnie w moją stronę z otwartymi ramionami, by po chwili rzucić się wprost na moje zdezorientowane ciało.

- Tak cudownie, że zdążyłam Cię jeszcze zobaczyć! – krzyczy do mojego ucha. – Już myślałam, że się nie zobaczymy.

Ja też tak myślałam, dlatego teraz nie do końca ogarniam to co się właśnie dzieje. W końcu wybudzam się z transu i odwzajemniam uścisk. Unoszę wzrok na spiętego Jonathana, który wymija mnie z walizką w ręce.

- Nie mówiłeś nic – mówię zatrzymując go w połowie drogi.

Zerka na mnie nieznacznie przez ramię.

- Możesz nazwać to niespodzianką.

Jest wkurzony.

Nie mam pojęcia dlaczego i boję się o to zapytać. Zachowuje się tak od ponad trzech godzin, czyli od ostatniej rozmowy telefonicznej z Gabrielem. Słyszałam tylko jak nazywał go idiotą i przeklinał twierdząc, że gorszego bagna on już nie naprawi. Znów coś z tą dziewczyną?

- Słyszałam o Sergio – szepcze przestraszonym głosem Maddie.

Odsuwam się od niej o krok i próbuję pokazać szczery uśmiech. Słabo mi to wychodzi i w końcu rezygnuję z udawania. Łapię mocno za jej dłoń i wyprowadzam na zewnątrz. Wchodzimy do ogromnego ogrodu otoczonego wysokimi drzewami. Na końcu stoi malutki domek wyglądający trochę jak magazynek ogrodowy, lecz to basen zwraca moją uwagę. Idziemy w jego kierunku zajmując miejsce na kafelkowym brzegu. Ściągam trampki zanurzając stopy w przyjemnej wodzie.

- Nie musisz się martwić – odzywam się zachrypniętym głosem. – Już to ogarnęłam.

- Przykro mi – odpowiada chwytając pocieszająco moją dłoń. – Może gdybym nie dzwoniła wtedy do Jonathana to...

- Ej! – przerywam jej głośno. – Nie mów tak.

- Zginął Damien a Ty... - milknie zakrywając twarz dłońmi. – To wszystko przez Gabriela!

Ma prawo czuć do niego żal. Narobił bałaganu, który nie był w stanie sam ogarnąć. Poruszył najniebezpieczniejszych mężczyzn w tym kraju, bo nie miał na tyle odwagi, by sam zawalczyć o swoją...

Nawet nie wiem kim ona jest. Faktycznie się zakochał czy może to jedynie chwilowe?

- Rozmawiałaś z nim? – pytam ostrożnie.

- Nie da się z nim gadać teraz – wyjaśnia z gorzkim śmiechem. – Julie leży w szpitalu z raną postrzałową a on zachowuje się jak idiota. Podobno wczoraj pobił lekarza, który tłumaczył mu, że ona musi odpoczywać.

Jest narwany. To chyba już rodzinne.

- Martwi się.

- Tak, ale ja byłam na celowniku i jedyne co usłyszałam to „przepraszam siostra".

Wypowiada słowa w coraz szybszym tempie. Widzę jak drga ze złości a po chwili ściera pojedynczą łzę z policzka.

- Jest młodszy od Jonathan o rok a zachowuje się jak gówniarz – dodaje patrząc na mnie załzawionym spojrzeniem. – Będę tu ukrywała się do końca życia.

- Dlaczego? – pytam coraz mniej rozumiejąc.

- Bo taki właśnie jest ten świat – oznajmia wzdychając głośno. – Kolega Jonathana zastraszył starego Diovacciego, ale to podziała jedynie na chwilę. On ma syna i szuka dla niego żony.

Jonathan Sinclair. Devils' hearts #3 [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz