JONATHAN SINCLAIRPozabijam ich kurwa wszystkich.
Patrzę w zaćpane oczy Mischy i mam ochotę rozerwać go na strzępy.
- Po chuj przyszedłeś gnido? – warczę zaciskając dłoń na jego gardle. – Mówiłem, że pierdolę wasze umowy.
- Jesteś nam coś winny.
Przenoszę wzrok na Jolie i sam nie wierzę, że z takiej kurwy wyszła kobieta, którą kocham. Jakim cudem one są spokrewnione? To jest praktycznie niemożliwe i dopiero teraz widzę jak dużo ich dzieli.
- Nie jestem wam niczego winien – odpowiadam unosząc Mischę do góry. – Wypierdalajcie stąd, bo nie ręczę za siebie.
Żałosna banda debili z ledwo działającymi karabinkami, sprawia, że mam ochotę parsknąć śmiechem. Za moimi plecami jest ponad czterdziestu moich ludzi uzbrojony w najlepszy sprzęt w tym kraju a oni chcą mnie zastraszyć tym ścierwem.
Widzę jak wzrok Jolie przechodzi na coś za mną. Uśmiecha się szeroko, po czym idzie w kierunku głównego wejścia do domu. Odwracam się nadal trzymając w garści Mischę.
Ja pierdole. Mam przejebane.
- Kim jesteś?
Słodki i przestraszony głos Vicktorii sprawia, że mam ochotę zostawić tego skurwiela i lecieć do niej. Chcę ją ochronić a zamiast tego czekam na jej kolejne słowa. Boję się, że zaraz stanie się coś czego będę długo żałował.
- Nie poznajesz mamusi, kochanie? – pyta kpiąco Jolie.
Nigdy nie nazwałbym jej matką. To szmata, która sprzedaje się po to by ćpać. W jej świecie nie ma nic normalnego i oddałaby wszystko za kokę.
Żałuję kurwa, że zgodziłem się na ten pojebany pomysł.
Patrzę jak Vicktoria upada, ale w porę łapie ją Rayan. Podtrzymuje lekkie ciało kiwając w moją stronę, że jest w porządku.
Nic nie jest kurwa w porządku.
- Wakacje się skończyły – oznajmia szyderczym głosem Jolie. – Czas wracać do rodziny kochaniutka.
Rozkurwię ich.
- Ja...
- Rayan! – krzyczę w stronę swojego ochroniarza. – Zabierz ją stąd!
Głośny śmiech Jolie rozlega się po całej posiadłości. Puszczam nieruchome ciało Mischy i rzucam nim o beton. Ruszam w stronę swojej ukochanej, ale zatrzymuję się nagle słysząc słowa tej idiotki.
- To miłe ze strony Pana Sinclair, że tak ładnie Cię przygotował.
Będę się tłumaczył wieczność.
- Jolie, zamknij się kurwa – warczę przez zaciśnięte zęby.
Odwraca się w moją stronę, ale ja już jej nie widzę. Mój wzrok pada na załzawioną twarz Vicktorii.
- O czym ona mówi? – pyta cicho.
- Jesteś tak bardzo naiwna – kpi Jolie wspinając się po schodach do Vicktorii. – Minął miesiąc i nie będziemy dłużej zwlekać. Twoje ciało jest zbyt cenne.
Nie biję kobiet, ale teraz chyba zrobię wyjątek. Ruszam w jej kierunku, ale głośne łkanie mnie powstrzymuje.
- O czym ona mówi Jonathanie?
Przecieram twarz dłonią i wzdycham głośno. Nie ma już sensu ukrywać tego co narobiłem, bo lepiej, żeby usłyszała to ode mnie.
- Zawarłem pierdoloną umowę z Twoją matką – zaczynam błagalnym tonem. – Miałem zgarnąć Cię z klubu w Nowym Jorku i przywieźć do Dallas, żeby... - milknę nagle widząc jak ona się wyrywa z objęć Rayana i cofa w stronę domu. – Nie zrobiłem tego! – krzyczę popychając Jolie na mur i podchodząc bliżej. – Miałem dostać za to ważny kontrakt, ale zrezygnowałem, gdy Cię zobaczyłem.
CZYTASZ
Jonathan Sinclair. Devils' hearts #3 [18+]
RomanceProsiłam Boga o anioła a zesłał mi diabła. Przerażał i intrygował. Bawił się mną a później sprawił, że w głowie miałam tylko jego. Jestem Vicktoria Milss i to jest moja historia o tym jak bardzo żałowałam, że moje serce należy do diabła, który nie...