Rozdział 20

27.1K 781 61
                                    




Ktoś chwyta mocno za moje ramię próbując podnieść mnie z podłogi. Nie wiem kim jest ta osoba, bo jak w transie oglądam to co dzieje się kilka metrów dalej.

- Rozkurwię Cię ty śmieciu.

Sergio upada po raz trzeci na ścianę, po czym zsuwa się na podłogę. Z jego twarzy spływa strumień krwi a oczy są całkowicie zamknięte. Nie odpowiada choćby słowem przez co mam wrażenie, że to już jego koniec.

- Dotknąłeś jej – warczy Jonathan naciskając butem na jego twarz. – Po chuj dotykałeś skoro wiesz, że ona jest moja?!

Nie chcę na to patrzeć ani tego słuchać. Boję się złego oblicza Jonathana, bo dopiero teraz pokazuje do czego tak naprawdę jest zdolny.

- Szefie on już zdechł – odzywa się jeden z ochroniarzy.

Wściekłe spojrzenie odwraca się w jego stronę i nagle Sergio nie jest już taki ważny. Podnosi pistolet unosząc go wprost na kilku mężczyzn zebranych w sypialni.

- Kto kurwa na to pozwolił?! – krzyczy podchodząc do jednego z nich. – Mieliście ją chronić!

Czuję bolesny nacisk na ramieniu i przenoszę załzawione spojrzenie na nieznanego mi faceta.

- Puść mnie! – łkam czołgając się pod samą ścianę. – Błagam, puść mnie!

Słyszę, że coś upada, ale nie mam pojęcia co. Zamykam oczy nie radząc sobie z ciągle napływającymi łzami. Wyszarpuję się w końcu z objęć ochroniarza.

- Wypierdalajcie!

Dłoń puszcza moje ramię.

Kulę się podciągając kolana pod samą brodę i wyję głośno.

Nie mogę uwierzyć w to co się właśnie stało. W przeciągu kilku minut widziałam więcej krwi niż przez całe życie. Pierwszy raz ktoś umarł na moich oczach a później zobaczyłam wściekłość Jonathana i już wiem, że on jest cholernie niebezpieczny.

- Kochanie.

Otwieram nagle oczy słysząc jego cichy głos.

- Nie! – krzyczę, gdy widzę jak unosi dłoń do mojej twarzy. – Nie dotykaj mnie!

Ignoruje zakaz chwytając mocno za moje ciało. Unosi mnie do góry, po czym wynosi z pokoju. Nie walczę z tym i pozwalam mu siebie nieść, bo chcę uciec od tego miejsca. Nie wejdę już nigdy do tej sypialni.

Przywieram twarzą do twardej piersi i zarzucam ręce na jego kark zapominając o tym, że w tym momencie jestem na niego zła.

- Zostawiłeś mnie – szepczę trzęsąc się coraz bardziej.

- Przepraszam – odpowiada zachrypniętym głosem.

Wchodzi do jednego z pokoi i zamyka za nami drzwi kopniakiem. Siada na łóżku ustawiając mnie sobie na kolanach, po czym unosi delikatnie mój podbródek.

- Przepraszam kochanie – powtarza cicho.

Nie widzę błękitu w jego oczach. Są prawie czarne a twarz spięta z nerwów.

- Zostawiłeś mnie tu samą – mówię wpatrując się w niego ze złością. – Twój psychiczny kolega chciał mnie zgwałcić!

- Wiem – oznajmia przez zaciśnięte zęby. – Zabiłem skurwiela i...

- Nie kończ! – przerywam mu wyrywając się z objęć. – Widziałam za dużo! Zdecydowanie za dużo!

Ile jeszcze razy mam sobie wmawiać, że tu nie pasuję?

Jonathan Sinclair. Devils' hearts #3 [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz