Chapter Two: Annoying & Smiling

969 103 160
                                    

Cholera co za beznadziejny dzień. Od samego rana nic nie szło po myśli Nicka, do tego jeszcze pomylił nauczyciela z uczniem! Ale nie jego trzeba było winić za to, a tego o parę centymetrów wyższego chłopaka. Wyglądał totalnie z twarzy jak mały kaszojad, choć prawdopodobnie powinien był rozpoznać po jego służbowym wyglądzie iż coś jest nie tak...

Cóż, mniejsza z tym. 

Przynajmniej nikt ich nie widział i nie zrobił sobie wstydu przed dużą publicznością, a przed jedną pojedynczą jednostką.

Ciemnooki obserwował cały ten czas nowego nauczyciela, a to jak się rozłożył z swoimi rzeczami tam gdzie nie powinien, a to jak się rozgaszcza i parzy kawę. Nie żeby coś miał do chłopaka, jednak lekko go wkurzał. 

Do tego ten uśmiech, nie znikający z jego twarzy ani na chwilę. No i z czego on się tak cieszył? Coś go bawiło? 

Chłopak westchnął z zażenowaniem. Zarówno do siebie jak i do nieznajomego.

Sam sposób w jaki się do niego zwrócił już go irytował, no bo w jakim cholera momencie przeszli na "ty", a z obcych przenieśli się na znajomych czy bóg wie co jeszcze?

Ziewając, powoli odgarnął swe przydługie włosy z ramion do tyłu i wstał od biurka, mijając przy tym chłopaka z grzywką. Następnie sprawdził z kim i gdzie ma lekcję.

Cudownie, sala N3 z klasą 3C. Nie no znakomicie, znów te gamonie będą szarpać mu nerwy. W końcu to tak zwana "najgorsza klasa w szkole".

Wywróciwszy oczami odszedł od tablicy korkowej i właśnie wtedy usłyszał dzwonek na lekcje.

Zauważył kątem oka jak nowy wychodzi pośpiesznie z pomieszczenia. Ha. Nie wziął kluczy do sali nawet, będzie musiał się wracać i marnować swój czas lekcyjny. Co za idiota.

Wziął owe klucze, jak i te należące do jego sali i ruszył pędem za nim. Nawet nie wiedział co go podkusiło by zrobić taki uczynek. Może wcale jego serce nie było tak czarne jak się wydawało wcześniej? Gdzieś na pewno była ta dobra nadzieja.

Zapomniał pan kluczy. – Powiedział gdy karmelek się zatrzymał i zauważył że czegoś nie wziął. – Następnym razem proszę pamiętać, nie będę za panem latać wszędzie.

Uczniowie popatrzyli na nich dziwnie. Cóż, nie było to częste zjawisko widzieć jak Nicholas Bruce, tak ten Nicholas Bruce z kimś rozmawia a tym bardziej pomaga komuś z czymś, wyręcza, lub robi rzeczy podobnego typu. 

Dziękuję.

Nick w zamian tylko spojrzał na dzieciaki, posłał im surowe spojrzenie i odszedł kierując się do własnej klasy. 

*

Po lekcjach oczywiście poddenerwowany jak zwykle po spędzeniu paru godzin z dzieciarnią udał się do pokoju nauczycielskiego i zabrał swoją kurtkę a następnie opuścił teren szkoły.

Proszę pana! – Usłyszał za sobą jednak nawet się nie obejrzał. 

Chciał świętego spokoju, więc czemu życie przynosiło mu wydzierającego się za nim bachora? Nie rozumiał tego. 

Usłyszał za sobą głośne tupanie a po chwili pojawił się przed nim ten sam nauczyciel z którym spotkał się rano. No to było jeszcze gorzej niż mu się wydawało...

Zmuszony do zatrzymania się wykonał ową czynność i zmierzył go po prostu pytającym, niechętnym wzrokiem.

Pomyślałem że... Za ten miły gest z kluczami może byśmy się umówili na... Jakiegoś drinka czy coś? Tak po prostu żeby się lepiej poznać i w ogóle... 

Nie pije, jestem kierowcą. – Spławił go pierwszym lepszym tekstem wiercąc przy tym wzrokiem dziurę w jego czole zakrytym puchatymi, rozwianymi włosami.

– Oh... Możemy pojechać komunikacją miejską albo po prostu się przejść, to nie daleko. 

Nicholas zacisnął dłoń na pasku od swojej torby. Działał mu na nerwy ten chłopak. Nie miał czasu na jakieś wypady z dzieciakami. 

Nie mam czasu. Najbliższy wolny termin mam... W sobotę. – Odparł pamiętając kiedy ma wolny czas.

Nie szkodzi, mogę poczekać do soboty. – Chłopak uśmiechnął się promiennie. 

Irytujące.

Niech będzie już... Spotkamy się pod bramą szkoły, pasuje ci szósta? – Zapytał ustalając wszystko pod siebie. 

Zresztą im później tym krócej będzie się z nim użerać. Bo takie właśnie miał nastawienie, im szybciej to minie tym prędzej będzie miał to z głowy. 

Karmelowłosy kiwnął głową.

Tak w ogóle jestem Karl. Karl Jacobs. – Podał mu rękę by ten ją uścisnął. 

Ah tak, a więc imię ów irytującej istoty brzmiało "Karl". Warto było wiedzieć.

Nicholas Bruce. – Odwzajemnił gest potrząsając lekko ich dłońmi a następnie rozluźnił uścisk ostatecznie puszczając jego rękę. 

W takim razie do zobaczenia Nick! – Pomachał mu na do widzenia i odszedł w swoją stronę, najpewniej zmierzając na przystanek autobusowy.

Cóż... Jednorazowo mógł się przecież zgodzić. Przynajmniej więcej nie będzie musiał się z nim użerać, a przynajmniej tak myślał.

________
Słów: 756

Two Sides || KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz