Chapter Eleven: Coffee

621 80 28
                                    

Karl następnego dnia, wracając do domu po pracy lekko skołowany zerknął w bok na średniej wielkości budynek. Ah, kawiarnia. Jego umysł podpowiadał mu aby wracać od razu do domu po tym jakże beznadziejnym dniu, jednak serce kochające kawę robiło swoje. 

Chłopak zrobił pierwszy krok, a po chwili kolejny i kolejny aż nie znalazł się w środku. Nogi same go poprowadziły do stolika a reszta ciała automatycznie przy nim usiadła. No a skoro już usadził się wygodnie na miękkim siedzeniu, nie będzie przecież wychodzić. 

Wziął więc kartę do rąk i przejrzał wszystkie napoje zawierające w sobie różnych rodzajów kawę, ostatecznie i tak decydując się na zwykłe Espresso.

Poczekał aż ktokolwiek przyjdzie odebrać jego zamówienie jednak właśnie wtedy się zdziwił, widząc znajomą twarz. No tak, pracował tu przecież Clay. Całkowicie o tym zapomniał. 

Hej. – Uśmiechnął się do niego blondwłosy chłopak.

Hej. – Odpowiedział Karl obdarowując swego rozmówcę także zmęczonym uśmiechem.

Nie myślałem że cię tu zobaczę jeszcze. 

A widzisz, potrafię zadziwiać. – Roześmiał się cicho.

Dobrze, co ci podać mój drogi? – Zapytał także się cicho śmiejąc. 

Oh, no tak, poproszę Espresso.

Dobrze, coś jeszcze, czy tylko to? – Zapytał pisząc coś w notesiku który trzymał w ręce.

Tylko to. 

Zielonooki kiwnął głową i odszedł zmierzając za ladę, gdzie zaczął przygotowywać napój. 

Karmelowłosy w tym czasie odpłynął myślami zastanawiając się nad własnym życiem i nad tym jak to wszystko się potoczyło. Był taki podekscytowany pracą w szkole i nauczaniem młodzieży a teraz... Jego obowiązek zamienił się w koszmar. 

W końcu był zmuszony do przebywania w tym samym pomieszczeniu z osobą z którą był pokłócony i to nie lekko. Jak inaczej miał się czuć? No... Właśnie.

Nie wiedział co z tą sprawą zrobić, Nick mu nawet nie daje dojść do słowa. Może zapytać, poradzić się kogoś innego? Ale kogo? Czy jest ktoś taki z kim mógł by porozmawiać? Miał parę znajomych jednak czy oni byli tego warci? Czy byli by w stanie pomóc?

Tego nie wiedział i najpewniej nie przekona się dopóki nie spróbuje... 

Wtem pojawił się Clay z jego kawą i... Oh! No właśnie, Clayton. Chłopak był dobrym materiałem na radę, w końcu jest to czarujący i wesoły chłopak, rozważny, a przede wszystkim chętny do pomocy. 

Karl uśmiechnął się lekko do znajomego podnosząc wzrok na jego twarz okrytą blond włosami. 

Hej, Clay, bo mam jedną sprawę z której potrzebuję się wyżalić, a nie mam komu... Czy może... Mógłbyś mnie wysłuchać...? – Zapytał nieśmiało, czując, iż robi z siebie nie dość że ofiarę losu, to i jeszcze skończonego idiotę.

Jasne, poczekaj na mnie, za pół godziny kończę swoją zmianę. 

Dziękuję, to na prawdę miłe z twojej strony. 

Chłopak odszedł a Karl zaczął popijać swoją filiżankę gorącej kawy.

Tak więc zaczęło się czekanie.

*

Karmelowłosy wyszedł z kawiarni wraz z Claytonem. Obaj zaczęli spacerować obok siebie rozmawiając na różne tematy, w końcu nie widzieli się tak długo. Śmiali się, wspominali różne historie, opowiadali o życiu. 

– Oh, gdzie my właściwie idziemy? – Zapytał w końcu jeden z nich, zauważając, iż nie przykładają większej uwagi do owej czynności.

– Właściwie to kierowałem się w stronę swojego domu, tam możemy usiąść i na spokojnie porozmawiać. – Odparł zielonooki.

– No, to nie taki zły pomysł w sumie. Nie będziemy tutaj marznąć przecież na dworze. 

– Mhm! 

A już po chwili wchodzili do domu. 

– George, wróciłem! – Krzyknął blondyn z korytarza odwieszając swoją kurtkę na wieszak. 

Karmelek spojrzał na Claya pytająco zdziwiony jego nagłym krzykiem.

Nie myślał że ktoś jeszcze będzie w domu.

________
Słów: 591

Two Sides || KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz