Minęły trzy miesiące i jeden tydzień. Tyle czasu zajęło Karlowi by chociaż trochę zrozumieć swoje własne paskudne emocje i określić co właściwie czuje, a mianowicie przez ten cały czas towarzyszyło mu uczucie samotności, zmieszania i pustki.
Nie wiedział co robić. Do tej pory starał się ignorować zaczepki Nicholasa jak i samą w sobie jego osobę. Nie chciał mieć z nim nic do czynienia a jednak jego serce wyrywało się z jego klatki gdy tylko go widział i to było w tym wszystkim najgorsze.
Kochał go mimo bólu jaki mu przysporzył.
Chłopak pokręcił głową i wyszedł ze szkoły. Jednak... Chwilę później poczuł jak ktoś go łapie za rękę nad łokciem i zaczyna ciągnąć w stronę parkingu. Nim zdołał zadać jakieś pytanie, czy choćby się wyszarpać został lekko pchnięty na jakiś samochód.
– Mam dość... Dość tego, że mnie unikasz, że ze mną nie rozmawiasz, że jest między nami tak... Okropnie. Dłużej tego nie zniosę... Proszę, ja błagam... Wybacz mi... – Usłyszał a gdy podniósł wzrok znad ziemi ujrzał osobę, którą jako ostatnią chciałby zobaczyć.
Oczywiście, że był to Nicholas.
Nie umiał na niego patrzeć gdyż do jego oczu za każdym razem podchodziły łzy, przypominając sobie tamtą rozmowę, to dziecko na jego rękach i tą pieprzoną próbę pocałowania go.
Dalej nie rozumiał. Czemu?
Czemu Nick to zrobił mając prawdopodobnie szczęśliwą rodzinę? Karl widział jak czarnowłosy kocha swoje dziecko, zauważył to już po samym fakcie z jaką czułością obchodził się z dziewczynką.
Cóż, nigdy nie rozumiał zdradzających ludzi. Jeśli się kochali to czemu nagle jedna z jednostek postanawia porzucić drugą? Straciła zainteresowanie?
Co jeśli by jednak udało im się być w związku i Nick by się nim znudził? Przecież zniszczyłoby mu to serce już całkiem, no a jeśli ma już teraz tendencje do zdrady to przecież jest szansa, że może się to powtórzyć.
– Czego ty ode mnie chcesz...? Nie wystarczająco już zepsułeś...? – Zapytał jedynie odwracając wzrok od niego.
Zresztą nie spojrzał nawet na jego twarz, wcześniej patrzył na jego klatkę piersiową.
– Chcę... Ostatnią szansę... Przyrzekam, ja... Obiecuje, że się poprawię... – Błagał go starszy.
– Jak chcesz to naprawić? Nie widzisz że już nie ma w tym wszystkim sensu...? Wspomnień nie wymażemy a bólu nie usuniemy, jak sobie wyobrażasz związek po tym wszystkim? Zresztą masz już partnerkę więc czemu mi wywracasz znów życie do góry nogami...?
– Uhm... Ja i Nathalie wzięliśmy rozwód po tym wszystkim... I trochę to także zrobiłem z myślą o tobie... – Powiedział dość niepewnie, a po chwili kontynuował. – Możemy zacząć od początku... A wspomnienia można zastąpić innymi... Zresztą... "Nie poddawaj się, jeśli chodzi o ludzi. Szczególnie tych na których ci zależy." - sam to powiedziałeś. Więc... Nie zamierzam się poddać.
Karl zamrugał pare razy czując jak pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. Rzeczywiście to powiedział... Jednak nie myślał, iż trzydziestolatek to zapamięta. Jednak w pewnym sensie miał jakieś ziarenko racji.
Jednak w pewnym stopniu teraz czuł się winny. Zostawił swoją własną żonę dla niego? Po co? Czy nie był szczęśliwy z nią?
Po chwili zauważył jak Nick wyciąga w jego stronę rękę, ostrożnie, jak by się bał, że Karl ją odtrąci. Gdy tylko się to stało poczuł jak ten ostrożnie ściera kroplę smutku z jego policzka, głaszcząc go po nim.
To był pierwszy raz gdy karmelowłosy dał mu się dotknąć w ten sposób od trzech miesięcy.
To było... Dziwne, jednak kojące, coś jak plaster na jego złamane w pół serce.
– Spójrz na mnie... – Usłyszał kojący głos czując jak jego głowa zostaje uniesiona.
Nie umiał spojrzeć mu w oczy. Jednak mimo wszystko to zrobił.
I wtedy po prostu pękł.
Ciemne jak noc ślepia mężczyzny spotkały się z tymi jego, brązowymi, zeszklonymi oczami i już wtedy wiedział, iż nie jest w stanie się na niego dłużej gniewać. Wciąż był tym Bruce'm którego kochał i w którym widział pozytywy mimo szorstkiego charakteru.
Jego serce miękło pod wpływem jego wzroku a umysł spłatał mu figle.
– Przepraszam... – Szepnął Karl i po prostu go objął.
Mężczyzna odwzajemnił jego przytulas. Brązowooki czuł się w końcu dobrze i spokojnie, gdy był w jego ramionach, czuł się tak, jak wtedy gdy za pierwszym razem Nick postanowił go przytulić. To był smak wolności. Wolności od nieprzyjemnych uczuć jakie mu towarzyszyły przez ten cały czas.
– Nie, Karl... To ja przepraszam... Za wszystko co ci kiedykolwiek zrobiłem...
– Wybaczam ci...
"Kocham cię."
________
Słów: 712
CZYTASZ
Two Sides || Karlnap
أدب الهواةKarl - Dwudziestotrzyletni chłopak o złotym, szczerym sercu. Jego postanowieniem noworocznym było nauczanie w szkole młodych, mądrych osób i tak oto właśnie skończył jako nauczyciel geografii. Nicholas - Ponury trzydziestoletni nauczyciel matematyk...