Chapter Twelve: Uninvited Guest & Anger

584 71 38
                                    

Mężczyzna o czarnych, długich włosach siedział na kanapie. Znajdował się obecnie w domu swojego przyjaciela z którym właśnie prowadził konwersację na temat jego żony, Karla i wszystkiego co się stało pomiędzy nimi. 

– No i właśnie w ten sposób wylądowałem tutaj, nie wiedząc co dalej zrobić. Ja... Na prawdę nie mam pojęcia już co o tym myśleć, czuje takie obrzydzenie i niechęć że... Ugh. Nie wiem. 

– Hej, z każdej sytuacji jest jakieś wyjście i z tej na pewno też jest. Wiem że się pomiędzy tobą, a Karlem nie układa ale może warto by było z nim porozmawia-...

– George, wróciłem! – Chłopacy usłyszeli głos z korytarza, który przerwał jakże ważną wypowiedź domownika.

Było słychać pewną wymianę zdań a po chwili zza rogu wyłoniły się dwie sylwetki. Nicka aż zamurowało. W progu drzwi stała ta mała przebrzydła istota o której właśnie opowiadał. Stworzenie skuliło się na widok Nicholasa i cofnęło o krok. Powiedziało coś półszeptem do blondwłosego chłopaka stojącego obok i zniknęło za rogiem tuptając po schodach na górę.

Nick zacisnął dłonie w pięści. Miał ochotę wstać i pobiec za nim, ale nie po to by z nim porozmawiać, a aby mu przywalić że nawet tutaj nie może mieć chwili spokoju i odpoczynku.

– Uhm... Hej. – Przywitał się niepewnie zielonooki a George tylko westchnął na to. 

– Hej, wybacz, nie mówiłem ci że będę mieć gości, moja wina...

– Nie szkodzi... Ja uhm, pójdę na górę do Karla.

I właśnie wtedy mina daltonisty się zmieniła. Najpewniej domyślił się że to ten sam Karl o którym opowiadał mu ciemnooki. Chłopak spojrzał na Nicholasa co tylko go utwierdziło w jego przekonaniu. To rzeczywiście był on.

Brunet złapał czarnowłosego za dłonie siadając przed nim i spojrzał mu w oczy z spokojnym wyrazem twarzy. 

– Spokojnie, nic się nie dzieje. Clay nie wiedział nic o tym, że tu będziesz i to tylko zwykły przypadek. Ale oni już poszli, zostaliśmy sami, tak? Nie ma co się denerwować. 

– Tak bym przywalił Karlowi, że by się nie pozbierał... – Warknął przez zęby zaciskając lekko dłonie na tych należących do George'a.

– A o czym ja ci mówiłem? Powinieneś z nim porozmawiać, nawet jeszcze tego wieczoru skoro tutaj już jest. 

– Nie. Nawet jeśli to musiał bym się odpowiednio przygotować do tego. Nie umiem tak o po prostu z nim rozmawiać twarzą w twarz bo przecież mu przyjebie.

– No ale po co się tak denerwujesz? Nie zrobił aż tak złej rzeczy, powinieneś go przeprosić sam za to, co ty jemu zrobiłeś... Nie wydaje ci się że może teraz cierpieć przez takie zachowanie? Pewnie sam przyszedł się wygadać bo to na nim ciąży...

Nick zamilkł. Otworzył jedynie usta chcąc coś powiedzieć jednak nawet nie wiedział co. Po prostu jego myśli postanowiły sobie wyparować. Chłopak wziął głęboki wdech i przymknął na chwilę oczy, puszczając ręce przyjaciela. Schował w tych należących do niego swoją twarz pochylając się do przodu. 

– Cholera. 

Totalnie już nie wiedział co robić. Wcale nie chciał się z nim godzić, ale z drugiej strony może przestał by chodzić taki spięty...

Wtem poczuł dłoń na swoim ramieniu na co uniósł głowę wyrwany z swoich przemyśleń.

– Będzie okay. – Zapewnił go przyjaciel.

________
Słów: 529

Two Sides || KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz