Karl był cały mokry. Było mu cholernie zimno i nieprzyjemnie. Jednak czego się nie robi dla... Przyjaciół...? Cóż, przyjaciółmi ciężko było ich nazwać właściwie.
Chłopak ściągnął mokrą, dość cienką kurtkę i potrzepał głową na boki czując że jego kudły są mokre. Opadały mu na oczy i przyklejały się do skóry w nieprzyjemny sposób.
Na dworze wciąż lał deszcz, a wiatr targał wszystkim na boki.
Dwudziestotrzylatek trząsł się z zimna, więc szybko udał się na kanapę pod ciepły koc, uprzednio zamykając okno które było otwarte i susząc włosy. Jednak to nie wystarczyło. Wciąż było mu cholernie chłodno.
– Było warto... – Mruknął do siebie.
*
Następnego dnia Karl udał się jak zwykle do pracy. Tym razem czuł się choć trochę lepiej, przynajmniej pod względem psychicznym... Bo o fizycznym ciężko było stwierdzić to samo. Właściwie było okropnie. Miał katar i chyba gorączkę.
Powinien był wziąć pare dni wolnych...
Jacobs wywrócił oczami tylko na to zaparzając sobie kawę. Kurczę, nawet nie mógł poczuć jej zapachu... No, to nieźle się załatwił. Ale przynajmniej Nick był zdrowy. To się nazywa poświęcenie...
A propos Nicka to właśnie wszedł do pokoju nauczycielskiego.
– Hej, Karl. – Przywitał się na co Jacobs się zdziwił.
– Hej?
Jednak Bruce więcej się nie odezwał. Cóż... Zawsze to było... Coś? A przynajmniej dla niego był to powód do szczerego uśmiechu i poprawy humoru.
Chłopak zaczął pić ciepły napój siadając na krześle, pociągając przy tym nosem. Starał się wyglądać tak, by nie było po nim widać, iż jest chory mimo, że było to fizycznie nie możliwe.
Wtem podszedł do niego pewien mężczyzna z uśmiechem na ustach i się przedstawił. Była to ta sama osoba którą widział jako ostatnią przed kłótnią z Nickiem w tym oto pokoju. Jego zielone oczy wpatrywały się w niego wesoło i witały swoim błyskiem.
– Hej, nie miałem okazji cię poznać, więc teraz to robię. Jestem Darryl, a ty? – Wyciągnął rękę w jego stronę.
Karl chwycił ją potrząsając lekko ich dłońmi.
– Karl. – Odparł uśmiechając się lekko, ukradkiem zerkając na Nicholasa.
Ich spojrzenia się spotkały jednak był zbyt daleko by odczytać to, co jego wzrok w tym momencie wyrażał. Uznał więc to za mało ważne i po prostu odwrócił swe ślepia od niego lekko speszony. Cała ta sytuacja nie trwała nawet pięciu sekund.
– Czego uczysz? – Zapytał nowo poznany nauczyciel, puszczając rękę młodszego.
– Oh, geografii. – Cóż, było to lekko komiczne patrząc na to że ma jakąś fobie na gubienie się w tłumie ludzi.
W końcu geografia kojarzy się z podróżami, a on szczerze tej rzeczy nienawidził. Samo dojechanie do szkoły wiązało się za pierwszym razem z cudem, gdyż się tak stresował. Wiedział co i jak jednak nie dawał rady psychicznie w sytuacjach wymagających owej czynności.
– To ciekawe... Ja jestem nauczycielem angielskiego, miło mi cię poznać. Gdybyś z czymś sobie nie radził, służę swą pomocną dłonią. – Odparł, a Karlowi przypomniał się pierwszy raz gdy spotkał Nicka.
Poprosił go wtedy o pomoc w razie czego, choć do tej pory radził sobie dobrze sam. Cholera, czy on na prawdę musi mu się za każdym razem przypominać przy zwykłych czynnościach nie związanych z nim?
"Wyjdź z mojej głowy, Nick." - Pomyślał karmelowłosy.
– Dziękuję, to na prawdę miłe.
________
Słów: 535
CZYTASZ
Two Sides || Karlnap
FanfictionKarl - Dwudziestotrzyletni chłopak o złotym, szczerym sercu. Jego postanowieniem noworocznym było nauczanie w szkole młodych, mądrych osób i tak oto właśnie skończył jako nauczyciel geografii. Nicholas - Ponury trzydziestoletni nauczyciel matematyk...