– Nie mogę... – Powiedział Nick pod nosem.
A Karl tylko patrzył na niego wyglądając jak by nic nie rozumiał. Cóż, nie dziwił mu się. Odwalił niezłą scenkę z której ciężko będzie mu się wytłumaczyć.
Jednak to nie było teraz najważniejsze gdyż rozlegające się pukanie do drzwi wraz z poprzedzającym je dzwonkiem rozproszyło obu chłopaków.
Kurwa mać. Która to godzina? Nicholas kompletnie zapomniał o tym, że umówił się z sąsiadką na ósmą, aby przyprowadziła Doris...
No to sprawy się pokomplikowały...
– Pójdę otworzyć... – Odparł puszczając chłopaka powoli i wstając z kanapy.
Zostawił go samego, udając się do drzwi.
W środku cały się trząsł.
Otworzył drzwi a za nimi ukazała się mała dziewczynka na rękach dość niskiej brunetki o niebieskich oczach w czerwonej sukience.
– Hej. – Wymusił uśmiech.
– Tata! – Odezwała się głośno córka mężczyzny.
– Hej, wracam z Doris. Mam nadzieję że w niczym nie przeszkadzam? Trochę ci zajęło dojście do drzwi.
– Oh nie, nie, mam gościa ale to nic.
– To dobrze! – Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie.
Ciemnooki wziął dziewczynkę na ręce po czym pożegnał się z kobietą i zamknął drzwi. Doris zaczęła się bawić jego przydługimi już włosami. Westchnął głęboko spoglądając na swoje dziecko. Było tak podobne do Nathalie a jednocześnie do niego... Było widać, że jest z nim spokrewniona.
Gdy Nick się odwrócił, zobaczył Karla w progu drzwi.
Nie potrafił odczytać co wyrażał jego wzrok.
– ...Wytłumaczysz mi wszystko? – Zapytał jedynie słabym głosem.
Sapnap pokiwał głową.
– Za chwilę przyjdę...
Udał się więc do pokoju sześciolatki i położył ją w jej łóżeczku.
– Śpij księżniczko... Jest już późno...
Poczekał aż ta zaśnie co wcale nie zajęło długo. Wiedział że powinien ją wykąpać, przebrać i dopiero położyć jednak nie miał teraz na to czasu.
Wyszedł z pokoju i udał się ponownie do salonu gdzie znajdował się karmelowłosy.
– Więc... Uhm... Nie wiem jak to wytłumaczyć...
Karl wyglądał pierwszy raz na złego. Miał skrzyżowane ręce na piersi i nieprzyjemny wyraz twarzy.
– Ja... Mam partnerkę i... Dziecko...
– Masz co?! – Podniósł głos.
– Karl... Proszę cię nie bądź zły... Miałem ci powiedzieć na samym początku jednak skłamałem i nie wiedziałem jak to później odkręcić, ja...-
– Żartujesz sobie?! Jakieś jaja ze mnie sobie robisz?! Najpierw ta cała scenka z pseudo pocałunkiem, a teraz dowiaduje się, że masz jebaną rodzinę?! Co ci przyszło do cholery do głowy?!
– Nie wiem... Przepraszam cię...
– Myślisz, że zwykłe przepraszam teraz wystarczy?! Czemu zrobiłeś mi nadzieję na cokolwiek skoro bardzo dobrze wiedziałeś jak wygląda sytuacja?! Czy wyglądam ci na jakąś pieprzoną zabawkę?! Chciałeś mnie wykorzystać?! – Krzyczał na niego nie panując nad sobą.
Sapnap już nawet nie odpowiedział. Widział jak po policzkach młodszego spływają łzy i nie mógł znieść tego widoku.
– Nie, wychodzę. Dowiedzenia Nicholas. – Warknął jako ostatnie udając się do przedpokoju. A po chwili było słychać tylko trzask drzwi i płacz dziecka.
Doris musiała się obudzić przez te całe krzyki.
Było mu jej szkoda jednak... Jego serce było w tym momencie zbyt rozdarte na kawałeczki by coś z tym zrobić. Nie potrafił się nawet ruszyć. Bardzo dobrze wiedział co robił. Wiedział co ukrywał, wiedział o czym kłamał i wiedział, że zdradzał. Wiedział także, że kłamstwo ma krótkie nogi.
A teraz karma go dopadła i płacił za swoje grzechy.
Jego oczy zaszły łzami.
Nie chciał go tracić.
________
Słów: 554
CZYTASZ
Two Sides || Karlnap
FanficKarl - Dwudziestotrzyletni chłopak o złotym, szczerym sercu. Jego postanowieniem noworocznym było nauczanie w szkole młodych, mądrych osób i tak oto właśnie skończył jako nauczyciel geografii. Nicholas - Ponury trzydziestoletni nauczyciel matematyk...