Chapter Nineteen: Train Ride

587 75 53
                                    

Zgoda... 

Chwila... 

– Wybaczam ci. – Te dwa wyrazy odbiły się echem w głowie dwudziestotrzylatka. 

Co do cholery? Czy on właśnie... 

C... Co? – Zapytał niedowierzając, podnosząc przy tym natychmiast wzrok z ziemi na Nicholasa. 

Jesteś głuchy czy coś? Mówię, że ci wybaczam, Karl. 

Nie, nie jestem, ale... – Nawet nie wiedział co chciał dodać po owym "ale", on po prostu był w szoku.

Nie wyjeżdżaj mi tu z żadnym "ale" bo nie ma nic do dodania. – Mężczyzna skrzyżował ręce na klatce.

 Chłopak zamilkł. Miał ochotę płakać ze szczęścia, jego oczy się właściwie nawet i lekko zeszkliły jednak nie uronił łez. Podszedł bliżej i wyciągnął ręce w stronę Nicka przytulając go szczelnie.

He- Hej...! Wybaczyłem ci, ale to nie oznacza, że możesz się od razu kleić do mnie...! – Powiedział czarnowłosy trzymając ręce lekko w górze, próbując odsunąć od siebie karmelowłosego. 

Karl się tylko uśmiechnął i po prostu wtulił mocniej, opierając głowę na ramieniu niższego. Po tym ciemnooki już chyba sobie odpuścił i ostrożnie położył ręce na plecach Karla. 

Jesteś idiotą... 

Wiem... – Odparł cicho przymykając oczy.

*

Po wybraniu książek i uspokojeniu swych emocji obaj mężczyźni opuścili bibliotekę zabierając ze sobą lektury. Umówili się że wybiorą sobie wzajemnie coś ciekawego i przeczytają, aby dowiedzieć się czegoś więcej o guście drugiego. 

Maszerowali chodnikiem tam gdzie ich nogi same niosły, a Nick opowiadał jaki to ostatnio dobry kryminał czytał, w końcu się przełamując by coś opowiedzieć. Wydawał się być wciąż zły za tego przytulasa jednak Karl nie żałował ani trochę. 

W końcu dopiero co się pogodzili, chyba nie obrazi się kolejny raz od tak? 

W pewnym momencie znaleźli się przed dużą galerią połączoną z stacją kolejową, nawet nie wiedząc co kiedy i jak. Karl uśmiechnął się do Nicholasa - gdyż miał wyjątkowo dobry humor, no i po prostu miał to w nawyku by się uśmiechać - i wszedł do środka podchodząc do automatu z napojami. Przeklikał pare razy guziki na automacie, wrzucił monety, a już po chwili trzymał kubeczek z gorącą kawą w dłoni. 

Też chcesz? – Zapytał czarnowłosego.

Ten tylko kiwnął głową podchodząc bliżej.

Na co masz ochotę?

Uhm... Właściwie wypił bym coś słodkiego...

To może czekolada? – Powiedział przejeżdżając wzrokiem po wymienionych na automacie napojach.

Niechaj będzie.  

Karmelowłosy wykonał ponownie czynność tym razem wybierając inny napój, a następnie podając go swojemu... Koledze? Właściwie kim dla siebie teraz byli? Chyba to coś między znajomymi a kolegami z pracy... No bo przyjaźnią tego zdecydowanie nie można było nazwać. Przynajmniej jeszcze nie teraz. 

Co powiesz na małą przejażdżkę pociągiem? Jeszcze wcześnie jest... 

Hm. Ale gdzie? 

Zobaczysz. No, chodź! – Złapał go za rękaw kurtki i zaczął iść w stronę budki z biletami.

Kupił tam za swoje pieniądze dwa świstki umożliwiające im legalny przejazd pociągiem no i ruszyli na stację. Przed tym Karl jeszcze zerknął w stronę dużych wyświetlaczy pokazujących godziny odjazdów. Ich pociąg odjeżdżał o trzeciej trzydzieści, a była trzecia dwadzieścia dwa. Mieli osiem minut z tego co zauważył wyświetlając godzinę na telefonie. 

Szli więc spokojnie wiedząc, iż mają czas. 

Obaj spojrzeli na biały pojazd po czym weszli do środka zajmując miejsce dla dwóch osób. 

Wycieczkę czas zacząć.

________
Słów: 535

Two Sides || KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz